Po czym poznać, że jesteśmy uzależnieni od drugiej osoby? Dlaczego partnerzy rezygnują z indywidualności na rzecz symbiozy? Czy istnieje zdrowa granica między „ja” i „ty” a „my”?
Dział: Na temat
Malutkie dziecko jest bardzo zależne od swoich najbliższych. Od ich wrażliwości na wysyłane przez nie sygnały, od umiejętności trafnego ich odczytania i adekwatnej na nie reakcji zależy, czy będzie ono syte, w jakim miejscu się znajdzie, czy poczuje się komfortowo i bezpiecznie, co zobaczy i usłyszy, a przede wszystkim, czy będzie umiało się z kimś związać, kogoś pokochać i czuć się kochane.
Czy może być coś łatwiejszego niż odpoczywanie? Czy w ogóle warto się nim zajmować? Zdecydowanie tak, gdyż efektywny odpoczynek jest coraz bardziej deficytowym „towarem”.
Miłość do natury, empatia wobec innych ludzi i stan naszego zdrowia są wzajemnie ze sobą powiązane. A kontakt z naturą – jak dowodzą badania – działa jak silny antydepresant, lekarstwo na choroby krążenia i terapia antystresowa.
Współczujący lider jest zazwyczaj bardzo szanowany, staje się autorytetem dla pozostałych członków grupy. Wzbudza „zdrowy respekt”, ponieważ stoi na straży wartości i wymaga ich poszanowania. Może modelować pożądane zachowania i z empatią wspierać otoczenie.
Erich Fromm porównywał miłość do sztuki, która wymaga dyscypliny, koncentracji, cierpliwości, aktywności czy zaangażowania. Możemy się jej nauczyć i możemy ją rozwijać, choćby nawet współczesny świat temu nie sprzyjał.
Z ciekawością jest jak z władzą. Obie bywają nienasycone. We współczesnym świecie nie brak sprzeczności, a każda od nowa pobudza ciekawość. Ta zaś budzi ambiwalencję: cnota to czy wada? Zżera nas czy motywuje do przekraczania granic? Pozwala poznać świat czy skłania do wścibiania nosa w nie swoje sprawy? A może jedno i drugie…
Ciekawość motywowała nas do odkrywania nowych rzeczy i penetrowania nowych środowisk, a te stawały się stymulacją dla mózgu, który rozrastał się i zagęszczał swoje sieci, co z kolei pozwalało odkrywać nowe rzeczy i podbijać nowe środowiska…
W poczekalni u dentysty trudno znaleźć gazetę, w której nie byłoby ani jednej reklamy zabiegów medycyny estetycznej albo chociaż kremu spod znaku anti-aging. Wizjonerzy z Doliny Krzemowej przekonują, że są na dobrej drodze do świętowania Sylwestra 2100, a według naukowców z Harvardu starzenie się to choroba i niedługo będziemy leczyć ją podobnie jak nowotwory. Czy starzenie się we współczesnym świecie wymaga odwagi? Jeśli tak – to jakiej? Tej potrzebnej do popłynięcia pod społeczny prąd czy raczej tej dotyczącej konfrontacji z lękiem?
Wierzę, że empatia jest bardzo cielesna. Jeśli potrafimy być w pełni obecni we własnym ciele, to potrafimy być w kontakcie z drugim człowiekiem. Jeśli zaś nie jesteśmy w stanie dopuścić do siebie własnych głosów, to jak możemy dopuścić do siebie głosy innych?