Im mniej jako dorośli potrzebujemy od siebie nawzajem, tym więcej robimy miejsca na bezinteresowną, prawdziwą miłość, czyli związek dwóch autonomicznych osób. A pełnym jej wyrazem jest z pozoru paradoksalne wyznanie: „Kocham Cię, bo niczego od Ciebie nie potrzebuję”.
Wiele kobiet podczas porodu ma poczucie, że to wszystko jest nie do wytrzymania. Nikt im nie mówi: „To naturalne, Twój organizm się mobilizuje. Potrzebujesz adrenaliny, by wydać dziecko na świat”. To nawet nie muszą być słowa. Wystarczy, że ktoś obok jest, widzi ją. A jego twarz mówi: „Przejdziesz przez to, będzie dobrze. Jestem obok i nie zostawię cię samej”.
Na początku ktoś próbuje powiedzieć „nie”, ale widać, że w środku jest niepewny, boi się. Jeśli jednak powtarza to kolejny raz, to w którymś momencie coś się w nim zmienia i czuje, że naprawdę ma do tego prawo. Staje się właścicielem tego tekstu. Nie musi nawet podnosić głosu. Wystarczy, że uruchomi wewnętrzne „nie”. Wielokrotnie byłam świadkiem tego cudu.
Jeśli traktujemy dziecko jako kogoś aseksualnego, zaczynamy o nim myśleć albo jako o niewinnym aniele, albo jak o złośliwym grzeszniku. Oba te podejścia mają wspólny mianownik: zaprzeczają temu, że dziecko jest seksualne. A jest, od samego początku.
Seks to radość, a nie kara czy ponury obowiązek. Doświadczanie orgazmu uczy nas miłości rozumianej jako wrażliwość i odpowiedzialność za i wobec partnera.
Spotkanie z mistrzem zmienia zazwyczaj życie zarówno mistrza, jak i ucznia. Mistrzowie i profesorowie psychologii – Anna Brzezińska, Edward Nęcka i Dariusz Doliński – z Dorotą Krzemionką opowiadają o swoich mistrzach, nauczycielach, a także o uczniach i naukowych wnukach.
Po co chodzimy ze sobą do łóżka? Czy seks wiąże trwale? Czy ona zawsze powinna chcieć, a on móc? Co zrobić, gdy namiętność mija?
Nie chcemy paść ofiarą naciągaczy? A zarazem marzy nam się, by skutecznie wpływać na innych, namawiając ich – na przykład – do czynienia dobra? W obu przypadkach warto poznać techniki wpływu społecznego. Badania nad nimi dowodzą, że subtelne różnice oddziaływania mogą powodować kolosalne zmiany w zachowaniu ludzi.
Mężczyźni pragną być męscy, a zarazem boją się swojej siły, sprawczości, seksualności. Często przeżywają swoje ciało jako słabe, nie zwracają uwagi na sygnały z niego płynące. Nie zawsze chcą usłyszeć, co ciało im mówi. Są niepewni swoich możliwości i ograniczeń. To budzi w nich wiele lęków, a zarazem tak samo dużo wielkościowych fantazji.
Możemy mieć zranioną nogę i nie odczuwać bólu albo odwrotnie – odczuwamy ból, choć noga nie jest uszkodzona. Decyzja o tym, czy nas boli, czy nie, jest bowiem podejmowana w mózgu. I zależy od wielu czynników, w tym od naszych oczekiwań i obaw. Co więcej, bólu się uczymy i możemy zacząć go odczuwać w sytuacji, w której nie ma ku temu obiektywnych powodów. Z kolei substancja farmakologicznie obojętna, na przykład zastrzyk soli fizjologicznej, może ból uśmierzyć. Jak to możliwe?