To nie wypada!?

Psychologia i życie

Wersja audio dostępna tylko dla prenumeratorów

Kup teraz

O tym, jak uwolnić się od wstydu i zaakceptować siebie z dr Ewą Woydyłło-Osiatyńską i Martyną Harland rozmawiała Dorota Krzemionka.

Dorota Krzemionka: „Wstydu nie masz!” – zdarza się nam słyszeć. Z jednej strony żyjemy w kulturze bezwstydu – ludzie robią rzeczy, których dawniej by nie zrobili. A z drugiej strony wielu z nas nadal tkwi w sidłach wstydu. Jaką cenę za to płacimy? 
Ewa Woydyłło
: Wstyd bardzo obciąża sumienie, psychikę, samopoczucie. Zmusza nas do życia w niezgodzie ze sobą, w jakimś zakłamaniu. Człowiek, który żyje we wstydzie, jest nieszczęśliwy – zawsze. Ktokolwiek ma dostęp do intymnych przeżyć ludzkich, może potwierdzić, że z powodu wstydu ludzie czasem totalnie się załamują. Niektórzy odbierają sobie życie, inni wycofują się ze świata. Wstyd bywa przekleństwem, źródłem rozpaczy, beznadziei i innych nieszczęść. 

Dlatego tak ważne jest, by o nim rozmawiać, jak zrobiłyście to Panie w książce O wstydzie bez wstydu. Poczuj się dobrze ze sobą. Jeśli mówimy o tym, czego się wstydzimy, wtedy wstyd słabnie?
Martyna Harland
: Kulturowo kobiety pragną wyzwolić się z tego zawstydzania. To dlatego tak licznie poszły na film Biedne istoty w reżyserii Yorgosa Lanthimosa i tak mocno dopingowały główną bohaterkę, która w ogóle nie odczuwała wstydu. Jako psycholożka mam poczucie, że w porównaniu do innych emocji wstyd jest bardzo trudny w „obsłudze”. Przypomina flegmę, rozlaną magmę, którą trzeba namierzyć i wydmuchać do chusteczki. Jest też jak kasza jaglana – sama w sobie bez smaku, ale nabiera go zależnie od kontekstu innych składników. W przypadku wstydu tym kontekstem jest ocena innych. 

Niemiecki psychiatra Joachim Bauer mówi, że wstyd to stan, w którym patrzymy na siebie oczami innych. Może nas to zatykać jak flegma, blokować oddech. A co jest przeciwieństwem wstydu? Duma? Czy bezwstyd?
Ewa Woydyłło
: Słowo „bezwstyd” jest bardzo pejoratywne; nikt nie chce utożsamiać się z bezwstydnikiem, czyli kimś, kto neguje wartości i zasady współżycia. Wstyd jest reakcją na to, co dociera do nas od innych. Wszyscy w jakimś sensie ocieramy się o siebie i dowiadujemy, jak nas inni widzą. Wstyd pojawia się, gdy ta uwaga jest potępiająca. W swojej pracy zajmuję się również często pedagogiką. Kiedyś w wychowaniu metody wrogie, a nawet przemocowe, były priorytetowe – innego modelu nie znano. Jeśli chciano dziecko czegoś nauczyć, to je bito, karano, porzucano w cierpieniu na zasadzie: „Jak się wypłaczesz, to przyjdziesz”.

Mówimy o „czarnej pedagogice”? 
Ewa Woydyłło
: Tam wstyd był częstym sposobem karania. Dzisiaj wiemy, że można wychowywać inaczej – niektórzy to umieją, inni dopiero się tego uczą. Mamy dowody, że nauczeniu kogoś czegoś lepiej sprzyja klimat porozumienia i współpracy, w którym każdy dobrze się czuje. A tak się dzieje, gdy komunikaty, polecenia lub uwagi są życzliwe. Jeśli dziecko słyszy od matki: „Jesteś do niczego”, „Jak ci nie wstyd?”, to czuje się przegrane. Wstyd nigdy nie dodaje wiary w siebie. Nawet w resocjalizacji z seryjnymi mordercami skupiamy się na budowaniu tego, co w człowieku dobre. A co dopiero w relacji z dzieckiem! Można osiągnąć te same albo lepsze efekty bez pognębiania osoby, stosując pozytywne metody wpływania. Jeśli matka chce nauczyć dziecko, by sprzątało swój pokój, to zamiast karać je i zawstydzać, powie: „Pokażę ci, jak to się robi” albo „Wiesz co, zrobimy to najpierw razem, a potem sam dokończysz”. W ten sposób ułatwia mu zadanie i pokazuje, że w niego wierzy. 

Niestety często dziecko słyszy: „Wstydź się, co za bałagan. Jak ty wyglądasz!”.
Ewa Woydyłło
: Co więcej, często jest to przemycane pod płaszczykiem troski i miłości: „Dla twojego dobra mówię, że wyglądasz koszmarnie!”. Małe dzieci nie mają jak się bronić, ale dorosłym dzieciom proponuję: jeśli masz mamę, która nie potrafi rozmawiać z Tobą w sposób życzliwy, to przestań tego słuchać, a na pewno przestań w to wierzyć i zacznij otaczać się ludźmi, którzy nie będą Cię degradować, tylko wskażą, jak czegoś się nauczyć, a nawet w tym pomogą zamiast Ciebie przekreślać. A rodzice, zwłaszcza niemłodzi, czasem już nie potrafią (i nie chcą) zmienić swoich nawyków. To rodzaj starczych zaburzeń, gdy człowiek nie chce się zmienić i dalej kogoś krzywdzi. Zawstydzanie jest krzywdą, a nie życzliwą metodą wychowawczą.

A może taki rodzic sam był kiedyś zawstydzany i nieświadomie to powtarza. Nie bronię nikogo ani tym bardziej „czarnej pedagogiki”, ale czy pewne formy zawstydzenia ...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI