Żyjemy w niespokojnych czasach. To naturalne, że odczuwamy lęk, który może udzielać się naszym dzieciom. Zarazem chcielibyśmy uchronić nasze pociechy przed wszelkimi lękami. Ale czy to możliwe? I czy potrzebne?
Żyjemy w niespokojnych czasach. To naturalne, że odczuwamy lęk, który może udzielać się naszym dzieciom. Zarazem chcielibyśmy uchronić nasze pociechy przed wszelkimi lękami. Ale czy to możliwe? I czy potrzebne?
Wiemy, że dziecko od pierwszych dni życia potrzebuje bezpieczeństwa. To podstawowa potrzeba człowieka. Od czego jednak zależy poczucie bezpieczeństwa u dziecka? Czy mamy na nie wpływ?
Czasami milczenie pomaga. Pozwala zebrać myśli, zyskać czas. Bywa schronieniem, gdy nie jesteśmy gotowi na rozmowę. Czasem jednak jest murem, którym oddzielamy się od drugiej osoby. Albo sposobem, by ją ukarać. Co mówimy komuś, milcząc? Co ukrywamy za milczeniem? Kiedy milczenie zbliża, a kiedy rani obie strony?
Zastanówmy się, kto nam powiedział, że sobotę należy poświęcić na sprzątanie, w niedzielę przygotować dwudaniowy obiad, a w tygodniu zaopatrywać lodówkę? Jak uwolnić się od potrzeby nadkontroli?
Wsparcie, jakie ojciec daje swojej córce, uczy ją ufać i polegać na mężczyźnie, ale także dbać o swoje granice. Wyposaża ją w poczucie mocy i pewność, że jej siła i pozycja nie mogą być nigdy lekceważone ani pomijane.
Postrzegamy siebie jako kogoś, kogo zagrożenie mniej dotyczy. Mamy złudne przekonanie, że jednak sprawujemy kontrolę nad tym, czy zachorujemy, czy też nie. Wystarczy myć ręce, unikać zgromadzeń... Co więcej, przyczyny pandemii nie widać. Ona jest nieuchwytna i to daje nam dodatkowe argumenty, by ulegać złudzeniom.