Pragniemy go, ale po cichu, skrycie. Publicznie krytykujemy tych, co pędzą ku niemu bez hamulców. Życzymy sobie sukcesu oficjalnie, przy świątecznych okazjach, ale gdy ktoś go już osiągnie – traci naszą sympatię. Wychowujemy do niego dzieci, choć się do tego nie przyznajemy. Ma wielu ojców, lecz często traktowany jest po macoszemu. Wyczekiwany i przeoczony, wymodlony i przeklęty... Sukces. Czemu tak ciężko żyć bez niego? Czemu z nim wcale nie łatwiej?