Terror pajdokracji

Wstęp

Pedagogika - inkwizycją naszych czasów, rodzice i opiekunowie - oprawcami okrutnie ograniczającymi przyrodzoną wolność dziecka. Tak widzą rzeczywistość twórcy postmodernistycznych teorii wychowawczych. Czy to nie takie poglądy doprowadziły do tego, że dziś duża część rodziców nie ma pojęcia, jak postępować i żyć z własnymi dziećmi?

Postmoderniści postrzegają dziecko jako istotę autonomiczną i wolną od chwili narodzin. W myśl wyrosłych z ponowoczesności koncepcji pajdocentrycznych, dziecko stawia się na piedestale, w samym centrum rodziny, drastycznie zmieniając przy tym relacje oraz pozycję poszczególnych jej członków. Burzy się w ten sposób dotychczasową organizację rodziny, opartą na tradycyjnej hierarchii, w której rodzice byli głową rodziny i –  wykorzystując przysługującą im władzę rodzicielską – wychowywali potomstwo.

Postmodernistyczny pedagog kwestionuje tradycyjne teorie i modele wychowania jako zbyt represyjne i tłumiące autonomię dziecka. Tworzy nowe koncepcje wychowawcze, takie jak: wychowanie pozbawione represji, wychowanie bez autorytetu, wychowanie bez lęku, wychowanie do nieposłuszeństwa. Atakuje dorosłych, rodziców i wychowawców, jako bezwzględnych ciemiężycieli, prześladujących niewinne i bezbronne dzieci w imię tradycyjnych, a więc totalitarnych, ideałów wychowawczych. Występuje również przeciwko rodzinie i służących jej instytucjom, gdyż uważa, że to w rodzinie rozpoczyna się proces zniewalania, ograniczania i stosowania zakazów. Przedszkole i szkoła są ich przedłużeniem i wzmocnieniem.

Współczesna inkwizycja

Najbardziej skrajnym i radykalnym nurtem spośród postmodernistycznych teorii wychowawczych jest antypedagogika, zwana też postpedagogiką. Za jej twórców uważa się m.in.: Johna Holta, Richarda Farsona, Alice Miller, Ekkeharda von Braunmühla, Hubertusa von Schönebecka. Odrzucają oni praktycznie konieczność wychowywania dziecka. Głoszą, że tradycyjna pedagogika zasługuje na miano inkwizycji XX wieku i jest systemem opresji skierowanym przeciwko dziecku. Oprawcami są w tym przypadku dorośli, którzy pragną wychowywać oraz uczyć dzieci tego, co jest dla nich dobre, a co złe. A przecież – jak wywodzą postmoderniści – dzieci same dla siebie są instancją, która może decydować i stanowić o ich rozwoju. Profesor Bogusław Śliwerski w książce Przekraczanie granic wychowania. Od „pedagogiki dziecka” do antypedagogiki, prezentując pedagogiczne koncepcje postmodernistyczne, pisze: „(...)dorośli mają jedynie, zwracać uwagę na to, jak najlepiej mogliby być przydatni dzieciom.”

Już samo stworzenie kategorii dzieciństwa jest w oczach postmodernistycznych pedagogów tworem sztucznym i krzywdzącym, gdyż świadczy o braku równości dzieci i dorosłych oraz wprowadza nieuzasadnioną dominację tych ostatnich. Chęć uniknięcia owej „dominacji” jest powodem obsesyjnego wręcz mnożenia coraz to liczniejszych i wymyślniejszych praw dziecka. Pojawiają się zatem postulaty nadania dziecku prawa: „do humoru i radości”, „do odpowiedzialności za samego siebie”, „do wyboru rodziców”, „do godnego poczęcia”, „do posiadania wad”, „do bycia niegrzecznym”, „do życia bez przemocy”, „do sprawiedliwości w życiu”, „do bycia sobą”... Najzagorzalsi propagatorzy antypedagogiki (Holt, Farson czy von Schönebeck) proponują nawet nadanie dziecku m.in.: prawa wyborczego i prawa pełnego uczestnictwa w życiu publicznym, prawa do pracy zarobkowej, do mieszkania samodzielnie poza rodziną, wyboru swego domu, wybrania sobie osób innych niż rodzice na swoich opiekunów, prawa do wolności seksualnej, prawa do działalności gospodarczej.

Mały nadczłowiek


Antypedagodzy uważają, że status dziecka nie jest zdeterminowany biologicznie, lecz został ustalony przez ludzi, a jako taki – podlega zmianom. I najlepiej będzie, jeśli usuniemy tradycyjne dzieciństwo z ludzkiego życia, zapewniając jedno...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI