Spod skrzydeł pod namiot

Wstęp

Karolina ma prawie 17 lat i wprost nie może się doczekać wakacji, w czasie których wybiera się z chłopakiem i paczką szkolnych przyjaciół na działkę do jednego z nich. To będzie jej pierwszy samodzielny wyjazd. Będzie, o ile uda jej się przekonać rodziców, którzy na razie na tę samodzielność nie wyrazili zgody. Zgodzić się czy nie zgodzić na ten wyjazd? A jeśli się zgodzić, to jak powiedzieć Karolinie, by, hm... „na siebie uważała”?

Tak to jest. Nie wiadomo kiedy dziecko dorasta i z malucha trzymającego się matczynej spódnicy zmienia się w nastolatka, całego w pretensjach do dorosłości. Kiedy ma się szesnaście lub siedemnaście lat, wakacje z rodzicami nie są atrakcyjną perspektywą. Już za „stare” na kolonie, a przecież jeszcze nie dorosłe, nastolatki stawiają rodziców przed  dylematem: pozwolić na samodzielny wyjazd i umierać ze strachu, czy zabronić?
Psychologowie zgodnie twierdzą, że sukces samodzielnych wakacji, podobnie jak innych przełomowych momentów, zależy przede wszystkim od tego, ile dotychczas zainwestowało się w dziecko w sensie wychowawczym, także od jego wieku i dojrzałości.

Czym skorupka za młodu...


Najważniejsze to wzajemny szacunek i zaufanie rodziców i dzieci, będące podstawą silnych więzi rodzinnych i dobrych relacji. Odpowiedzialność za jakość kontaktów z dziećmi zawsze spoczywa na rodzicach – o czym warto pamiętać. Rodzice, którzy mają zaufanie do swego dziecka, uważają je za dostatecznie samodzielne i chcą by było człowiekiem dojrzałym, wypuszczą je spod swoich skrzydeł i – mimo własnych obaw i lęków – zgodzą się na wakacje z kolegami.
Sytuacja takich rodziców jest pod każdym względem łatwiejsza niż tych, którzy wyłącznie nakazują i zakazują. Z nastolatkiem, któremu od początku przyznawało się prawo do własnych wyborów i decyzji (w granicach bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku), do negocjowania z rodzicami, łatwiej dogadać się na każdy temat. Trafnie ujmuje to stare przysłowie: czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci lub, jak twierdzą psychologowie, zasada walizki: z wychowaniem dziecka jest jak z walizką – co włożysz, to wyjmiesz.
Akceptacja, szczere zainteresowanie dzieckiem, jego sprawami, mówienie prawdy, dotrzymywanie umów, nagradzanie i wybaczanie, to podstawowe wartości, którymi powinniśmy się kierować od samego początku, wychowując swoje dzieci, bo w domu rodzinnym dziecko uczy się odróżniać dobro od zła. Rodzice, którzy niewiele wiedzą o swoim dziecku i zabierają się do rozmów wychowawczych dopiero przy okazji pojawiającego się problemu, np. samodzielnego wyjazdu na wakacje, są mocno spóźnieni. Niełatwo przyjdzie im pedagogiczny sukces.

Zgodzić się czy nie?


Przed podjęciem ostatecznej decyzji warto się dobrze zastanowić i dogłębnie sprawę przemyśleć. Jeśli od razu kategorycznie odmówimy, a potem – pod presją dziecięcego gniewu, tupania i łez – zmienimy zdanie, sami okażemy się nie dość dojrzali. Przede wszystkim trzeba dowiedzieć się dokładnie, o jaki wyjazd chodzi, dokąd, na jak długo, w jakie warunki i z kim. Dla nastolatków (14-16 lat) na pewno lepszy będzie krótkotrwały wyjazd (najwyżej kilka dni), przypominający zorganizowany obóz (np. na zaprzyjaźnionej działce), pod dyskretną opieką osoby dorosłej (np. starszego rodzeństwa, życzliwych sąsiadów). W czasie krótkiego pobytu ryzyko nieprzewidzianych zdarzeń, z którymi młodzi ludzie mogliby sobie nie poradzić (np. awaria prądu, włamanie, niebezpieczne zjawiska atmosferyczne) jest na pewno mniejsze.
Wyjazd w miejsce niez...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI