Choć pobierając się obiecujemy: „nie opuszczę cię aż do śmierci”, bywa, że związek umiera. Rozstajemy się, ale nadal nosimy drugą osobę w sobie. Jedni próbują to zaklepać i mówią „wszystko jest okej”. Drudzy stale rozpamiętują swoje zranienie. Czy jest inne wyjście? Jak żyć po rozwodzie?