Uważasz, że Twoja codzienność jest nudna? Przytłacza Cię proza życia? Chcesz wyrwać się z rutyny i wyjechać na koniec świata? Zanim to zrobisz, zatrzymaj się na chwilę i zobacz, jak zacząć doceniać te zwykłe momenty.
Uważasz, że Twoja codzienność jest nudna? Przytłacza Cię proza życia? Chcesz wyrwać się z rutyny i wyjechać na koniec świata? Zanim to zrobisz, zatrzymaj się na chwilę i zobacz, jak zacząć doceniać te zwykłe momenty.
Prawdziwa magia tkwiąca w każdym człowieku polega na tym, że jest głęboko niedoskonały, ale jednocześnie ma w sobie potencjał, by osiągnąć wszystko.
Naturą życia jest ruch, wyłanianie się, doświadczanie, zmiana. W polu naszej uwagi zawsze jest „coś”, co możemy zaobserwować. Widzimy, słyszymy, czujemy – odbieramy świat zmysłami i w ten sposób doświadczamy życia.
W społeczeństwie, w którym sukces jest wielbiony i pożądany, słowo „porażka” wzbudza opór i awersję. Jest czarnym scenariuszem i powodem do wstydu. Często porażka oznacza przeciwieństwo sukcesu. W rzeczywistości nie jest ona jednak jego antynomią, a doświadczeniem wpisanym w proces. Większość dróg do sukcesu prowadziła przez porażki, niepowodzenia i trudności. Czemu więc się jej boimy, skoro mamy świadomość, że idąc inną drogą, moglibyśmy go nie osiągnąć?
Ludzie z reguły uwielbiają, gdy się ich chwali. Nie tylko dzieci, także pracownicy, partnerzy, a nawet przypadkowi znajomi złaknieni są słów uznania. A jednak nie jest łatwo kogoś skomplementować. Dlaczego? Na co warto zwrócić wagę?
Dzisiaj boimy się potrzebować. Uciekamy się do najprostszego rozwiązania, które ma nas odbarczyć z przeżywania dylematów, ma wyklarować i uprościć świat, szczególnie ten relacyjny, który wymaga od nas sporo zaangażowania, emocjonalnych inwestycji, umiejętności radzenia sobie z różnymi – również tymi mniej przyjemnymi przeżyciami i emocjami. Wolimy zaprzeczyć temu, że inni są nam potrzebni.
Kiedyś starsza aktorka powiedziała mi: „Słuchaj, jak będziesz tak dużo grała, to się nie zestarzejesz, nie będziesz miała na to czasu”. Jest w tym zawodzie coś takiego, że aktorzy, nawet ci starsi, mają w sobie pierwiastek młodości, bo nieustannie coś się dzieje, wciąż jesteśmy z ludźmi, wśród ludzi, w dialogu z nimi i ze sobą.
To się dzieje nagle. Rzucasz wszystko i jedziesz w przysłowiowe Bieszczady. Pakujesz się szybko, nie szkodzi, że czegoś brakuje w bagażu podręcznym. Finanse? Byleby było na bilet, benzynę, nocleg, jakieś jedzenie. Na jak długo? Bywa, że wystarczy na weekend, tydzień lub miesiąc urlopu, czasem pół roku jest mało, więc czasem wyjeżdżasz na całe życie. Wyjeżdżasz bez ostrzeżenia lub oznajmiasz „muszę, bo się uduszę”.
Edyta Żmuda w rozmowie z Tatianą Mindewicz-Puacz
Niezależnie od naszych sukcesów, powodzeń czy rozwoju w różnych obszarach, gdzieś tkwi w nas to ziarenko niepokoju, które kiełkuje szczególnie w trudnych momentach.
I to pytanie wracające: Może to ze mną coś jest nie tak?
Taniec daje radość, poczucie wspólnoty, leczy smutek, pomaga zmagać się z chorobami, lękami i traumami. Ale wymaga, by wkładać w niego nie tylko ciało, ale i duszę oraz umysł. A wtedy wręcza nam klucz do tego, co w nas ukryte.
Dlaczego warto pielęgnować w sobie dziecięcy entuzjazm? Zakaz „Nie bądź dzieckiem!” wymaga od dziecka odpowiedzialności, rozsądku, pomocy w formie przekraczającej jego dziecięce zasoby. Od teraz musi też radzić sobie z emocjami, powstrzymywać swoje reakcje i potrzeby, wyzbyć się tego, co „dziecięce”. Tylko po co?
Czy ma Pani bogatą wyobraźnię? – Tak… Myślę, że tak… – Doskonale, więc kolejne pytanie na pewno się Pani spodoba. Proszę sobie wyobrazić – kontynuował terapeuta – że wraca dziś Pani do domu. Potem nadchodzi wieczór, idzie Pani spać. I kiedy Pani śpi, dzieje się cud. Ten cud polega na tym, że problem, z którym Pani przyszła na terapię, zupełnie znika, ale Pani śpi, więc nie wie, że ten cud się wydarzył. Po czym Pani pozna, że ten cud miał miejsce?