Krem ciasteczkowy, czyli jak smakować życie?

Poradnik pozytywnego myślenia na czas wyzwań

Czy ma Pani bogatą wyobraźnię? – Tak… Myślę, że tak… – Doskonale, więc kolejne pytanie na pewno się Pani spodoba. Proszę sobie wyobrazić – kontynuował terapeuta – że wraca dziś Pani do domu. Potem nadchodzi wieczór, idzie Pani spać. I kiedy Pani śpi, dzieje się cud. Ten cud polega na tym, że problem, z którym Pani przyszła na terapię, zupełnie znika, ale Pani śpi, więc nie wie, że ten cud się wydarzył. Po czym Pani pozna, że ten cud miał miejsce?

Droga do szczęścia

„Pytanie o cud” jest jedną z fundamentalnych technik stosowanych w terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. To nurt zapoczątkowany w latach 80. XX w. w Stanach Zjednoczonych i popularny obecnie także w Polsce.  Stawia w centrum pracy terapeutycznej – inaczej niż tzw. psychoterapia wglądowa – zamiast genezy problemów klienta/pacjenta upragnioną przez niego przyszłość. Pytanie o cud w pełni zasługuje na miano pytania otwierającego – jak zwykło się na łonie pomocy psychologicznej nazywać pytania szczególnie poruszające wyobraźnię rozmówcy. Można wówczas zaobserwować szereg natychmiastowych zmian, jakim ulega klient/pacjent. Momentalnie spada napięcie w ciele, twarz staje się rozchmurzona (i rozmarzona), usta układają się w delikatny uśmiech, a oddech przynosi ulgę płucom. Tak wygląda człowiek, który niczym widz w kinie patrzy na ekscytujący obraz. Tyle że zamiast filmu ogląda własne życie.
Jakim szlakiem wiedzie droga do szczęścia? Czy można mówić o recepcie na idealne życie? Choć to pytania frapujące, odpo­wiedź zawsze będzie zależała od konkretnego przypadku. Tym jednak, co możemy uznać za rodzaj uniwersalnego tropu, jest zaangażowana refleksja. W kultowej powieści Lewisa Carrolla Alicja w Krainie Czarów tytułowa bohaterka zadaje Kotu z Cheshire niemal filozoficzne pytanie: „Czy nie mógłby pan mnie poinformować, którędy powinnam pójść?”, na co Kot, jak rasowy terapeuta, odpowiada: „To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś zajść”. W tym bajkowym dialogu kryje się głęboka prawda o naszych wyborach. Żeby wybrać właściwy kierunek, należy wiedzieć, dokąd chcemy podążyć. Myśląc o przyszłości, niejednokrotnie operujemy kategoriami ujemnymi („Nie chcę już tak się męczyć w pracy”, „Nie chcę wciąż doświadczać lęku”, „Nie chcę dłużej żyć w taki sposób”). To jednak często ślepa uliczka.  Kiedy bowiem wybieramy się w podróż – określamy punkt docelowy, nie zaś miejsca, które zamierzamy ominąć. Pytani, dokąd wybieramy się na wakacje, odpowiemy raczej: „Lecę do Paryża”, zamiast: „Nie lecę do Lyonu”. Podobnie jest z planowaniem upragnionej przyszłości. Odpowiedzi terapeuty na sformułowane powyżej oczekiwania klienta/pacjenta brzmiałyby: „A jak Pani chce, aby było w pracy?”, „A co innego zamiast lęku chciałby Pan czuć?”, „A jakiego życia Pani pragnie?”. 
Warto bowiem pamiętać, że życie może być przyjemne, aromatyczne, ekscytujące, lekkie – słowem takie, jakiego pragniemy. Aby jednak je takim uczynić, powinniśmy najpierw dowiedzieć się, czego chcielibyśmy najbardziej.

POLECAMY

Ogromna siła wyobrażeń

W poznaniu odpowiedzi na pytanie – czego pragnę najbardziej – z pomocą przychodzi nam jeden z najpotężniejszych darów ewolucji. Wyobraźnia. Nie bez powodu zespół Myslovitz w utworze „Mieć czy być” mówi o jej ogromnej sile w powiązaniu z nazwiskiem jednego z największych psychoterapeutów XX w., z Erichiem Frommem („Czy Erich Fromm wiedział, jak żyć” – śpiewał Artur Rojek). Wyobraźnia pozwala nie tylko przewidywać zagrożenie (co przydawało się szczególnie naszym przodkom na sawannie) oraz planować dalsze kroki, ale daje coś znacznie większego. Możliwość (mentalnego) doświadczenia tego, o czym marzymy. Nic więc dziwnego, że gdy nasze zdrowie psychiczne szwankuje, nie snujemy dalekosiężnych planów i trudniej przychodzi nam przywoływanie miłych wspomnień. Jak tłumaczy neurobiolog...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI