Rozmowa z pedagogiem i seksuologiem, międzynarodowym autorytetem w dziedzinie pedagogiki seksualnej, prof. Zbigniewem Izdebskim
Rozmowa z pedagogiem i seksuologiem, międzynarodowym autorytetem w dziedzinie pedagogiki seksualnej, prof. Zbigniewem Izdebskim
Klasa gimnazjalna to specyficzne miejsce. Uczniowie spotykają się w nim nie tylko po to, by zdobywać wiedzę, ale także by kształtować swoje społeczne umiejętności. W tym czasie procesy grupowe przybierają na sile, wyłaniają się klasowi liderzy i kozły ofiarne, budzą się uprzedzenia, powstają wewnętrzne podziały. Toteż rola nauczyciela gimnazjum niesie ze sobą wiele wyzwań, wymaga delikatności i umiejętnej obserwacji. Zdolność dostrzegania pewnych zjawisk grupowych i sprawność pracy z zespołem klasowym to kluczowe umiejętności nauczycieli pracujących w gimnazjum.
Dziwisz się, że twój uczeń opuszcza coraz więcej zajęć, staje się arogancki i nie wykazuje zainteresowania nauką. Przypuszczasz, że zażywa narkotyki. Zaczynasz zastanawiać się dlaczego. Nie wiesz, jak możesz mu pomóc. Wzywasz więc rodziców na wywiadówkę i mówisz: ?Podejrzewam, że Piotrek bierze narkotyki?. W odpowiedzi słyszysz: "To niemożliwe, nasz Piotruś? Nigdy nie mieliśmy z nim problemów. Jak może go pani tak obwiniać"?. Co robić w takiej sytuacji?
Szkoła została przez urzędników oświatowych skazana nie tylko na „papierową edukację”, ale i na „papierowe wychowanie”. W kształceniu i doskonaleniu nauczycieli postawiono na ilość, a nie na jakość. Wszyscy owładnięci zostali obsesją rozmaitych rankingów, które mają jakoby decydować o jakości kształcenia. Uczniowie i rodzice nadal są zainteresowani głównie odpowiedzią na pytanie: „Co będzie na egzaminie?”. Szerzy się plaga korepetycji, które mają pomóc w pokonaniu kolejnego szczebla „szkolnej kariery”. Co się dzieje z reformą polskiej edukacji?
Dla ucznia, który kończy podstawówkę, gimnazjum to początek nowej drogi. Czeka go inna, doroślejsza rzeczywistość. To wyzwanie, ale i naturalna kolej rzeczy - zadanie rozwojowe, kolejny krok ku dorosłości. Jednak nie wszyscy młodzi ludzie mogą doświadczyć tej cezury. Część z nich po ukończeniu podstawówki w zasadzie jej nie opuszcza. Naukę kontynuują w tzw. gimnazjum wirtualnym - tworze, który nie sytuuje się stabilnie w żadnej edukacyjnej przestrzeni. Nie jest już bowiem podstawówką, nie jest też pełnowartościowym gimnazjum, ulokowanym w odrębnym budynku, z własną kadrą nauczycielską i zapleczem technicznym. Jakie są doświadczenia uczniów uczęszczających do takich szkół?
Młodzieńcze bunty i konflikty są konieczne. Pozwalają młodym ludziom ukształtować własny system wartości, zbudować właściwy obraz siebie, odnaleźć w świecie swoje miejsce. Mimo częstego poczucia krzywdy i bezsilności wychowawcy powinni przyjmować te przejawy buntu za dobrą monetę - dowodzą bowiem, że dziecko darzy ich zaufaniem i szanuje, że są dla niego autorytetami, względem których może się dopiero określić. Dlatego tak bardzo ważne jest, aby zbuntowanego nastolatka nie odtrącać, ale próbować z nim rozmawiać.
Geny tworzą biologiczną podstawę osobowości, ale ona sama nie wystarczy. Do rozwoju osobowości konieczne są bowiem odpowiednie warunki związane ze środowiskiem, w którym człowiek się rozwija, i potrzebny jest proces wychowania, który zarówno w domu ucznia, jak też w instytucjach do tego powołanych kształtuje jego rozwój i zachowanie.
Co jakiś czas słyszmy dyskusje o przemocy czy agresji w szkole. Zwykle koncentrują się na jakimś elemencie szkolnej rzeczywistości: uczniach, nauczycielach albo nieformalnych grupach młodzieży. Tymczasem są to elementy większej całości i trudno każdy z nich zrozumieć w oderwaniu od innych. W zrozumieniu pomaga analiza grupowa.
Dzienniczki pytań uczniów wymyślił mój ojciec. Dzięki tej metodzie jego uczniowie znacznie lepiej radzili sobie z opanowaniem nowego materiału, więcej rozumieli, osiągali lepsze wyniki. Możliwość zadawania pytań nauczycielowi motywowała ich do aktywnego uczestnictwa w lekcjach, zachęcała do podjęcia dialogu. Może ktoś spróbuje wykorzystać dzienniczki dzisiaj...
Wszyscy sprawiają wrażenie, jakby zapomnieli o pewnej prostej, ale fundamentalnej sprawie: dom to jest co innego niż szkoła, a szkoła to jest co innego niż dom. Szkoła to nie są guwernerzy najęci przez rodziców, a rodzice to nie są niewolnicy państwowej instytucji zwanej szkołą. To są osobne, suwerenne światy i dopiero z pozycji tej suwerenności można współdziałać - uważa Anna Radziwiłł.
Nowi uczniowie w szkole muszą do siebie przekonać nie tylko nauczycieli, ale przede wszystkim klasę. Nie jest to łatwe.
Planując sposób prowadzenia lekcji czy proponując gimnazjalistom metody aktywne, warto wziąć pod uwagę naturalne procesy zachodzące w danej grupie wiekowej. Odgrywanie scenek lepiej proponować czternastolatkom, dyskusje o wartościach, etyce lepiej wyjdą u piętnastolatków, a praca indywidualna z książką to specjalność trzynastolatków.