Są ludzie, których lepiej nie spotykać. Nie wymienię ich oczywiście z nazwiska, choć to wielka pokusa.
Są ludzie, których lepiej nie spotykać. Nie wymienię ich oczywiście z nazwiska, choć to wielka pokusa.
Spróbowałam w jedną z niedziel odłączyć się od telefonu, komputera i mediów. Zabrałam syna na hokeja, pobiegałam, potem poszłam na spacer z psem. I nagle to poczułam: mój mózg się odblokowuje...
Przeglądając swoje kalendarze sprzed lat, odkryłem w jednym z nich taką notatkę: „Kiedy Ja rozmawia z Drugim Ja, jeden z nas mówi, a drugi słucha”.
Ogrom możliwości, natłok obowiązków, nieustający szum informacyjny i szybkie tempo życia sprawiają, że coraz trudniej jest nam identyfikować własne potrzeby, a w konsekwencji postępować w zgodzie ze sobą. Na szczęście z pomocą przychodzi asertywność.
Z całej palety emocji, które wolno przeżywać „uczuciowym” kobietom, wykreślono jedno uczucie: złość. Zarezerwowano ją tylko dla „twardych” mężczyzn. Ten arbitralny podział uczuć na kobiece i męskie wyrządza wiele szkód. Kobiety potrzebują swojej złości. Nie są w stanie jej ukryć, schować pod płaszczykiem łagodności. Tłumiona złość wybucha, obracając się i przeciw kobiecie, i przeciw jej bliskim.
Złe emocje bolą, nie chcemy ich. Staramy się ich unikać, choć sami je w sobie wzbudzamy. Sprawiają nam przykrość, ale wiele robimy, by wciąż na nowo się rozpalały i... dręczyły nas. Czy można wyjść z takiego zaklętego kręgu? Jak radzić sobie z emocjami?
Wysoki iloraz inteligencji nie zapewnia jeszcze spektakularnego sukcesu. Najinteligentniejsi ludzie nie zawsze radzą sobie w życiu. Czego im brak? Aby coś osiągnąć, trzeba wiedzieć, jak efektywnie wykorzystać swój potencjał, jak radzić sobie z emocjami i stresem, jak współpracować z innymi. Ale czy na pewno? O inteligencji emocjonalnej oraz kontrowersjach z nią związanych mówi prof. Gerald Matthews.
Psychologia jako nauka i praktyka psychologiczna są na siebie skazane. Pierwsza stanowi o racji istnienia drugiej. Druga zaś dostarcza pierwszej pytań, na które jeszcze nie znaleziono odpowiedzi, i zmusza ją do kreatywnych poszukiwań.
Gdy straciliśmy wszystko, walczyłam o życie od nowa. Najważniejsze, że byliśmy zdrowi. Zrozumiałam, że to, w jakim stopniu będziemy dotknięci psychicznie, zależy od tego, czy pozwolimy, żeby to zdarzenie podcięło nam skrzydła. Nie podcięło.
Mogłabym być smutna i rozgoryczona. Postanowiłam jednak nie zabierać do swojego „plecaka” żalu i gniewu. Zbudowałam swoje życie na filarach, które dają wielką moc.
Bez jakiegokolwiek przygotowania, nieoczekiwanie staliśmy się wraz z żoną pełnoetatowymi „opiekunami osoby starszej”. Wszystko było dla nas nowe i nieprzewidywalne. Uczyliśmy się, jak być przyjacielem w takiej sytuacji.
Swoją pasję odkryłam w dzieciństwie. Dzięki sztuce odkrywam świat emocji ludzi, którzy byli przed nami. I pokazuję innym, że sztuka jest dla każdego.