Chodziłem do szkół wiele lat temu. Już wtedy, na przełomie lat 70. i 80., był w programie nauczania licealnego przedmiot zwany – jeśli mnie pamięć nie myli – przygotowaniem do życia w rodzinie. Każdego roku dostawała go inna nauczycielka, ale na ogół realizacja wyglądała tak samo: ktoś przynosił artykuł na temat spraw związanych z wychowaniem, odczytywał go, a potem pani zachęcała do dyskusji.