Wciąż gonimy za szczęściem. Pracujemy, gromadzimy rzeczy i oszczędzamy pieniądze. Ale czy to one dają szczęście? Martin Seligman, twórca psychologii pozytywnej, przekonuje, że klucz do szczęścia tkwi w nas samych, w naszych zaletach i cnotach.
Wciąż gonimy za szczęściem. Pracujemy, gromadzimy rzeczy i oszczędzamy pieniądze. Ale czy to one dają szczęście? Martin Seligman, twórca psychologii pozytywnej, przekonuje, że klucz do szczęścia tkwi w nas samych, w naszych zaletach i cnotach.
„Czym się tak przejmujesz”; „Odpuść, świata nie zmienisz” – czy często słyszysz podobne komentarze? Jeśli tak, to zapewne należysz do osób wysoko wrażliwych. I nie lubisz swojej wrażliwości, chciałbyś się jej pozbyć… A byłoby szkoda.
Dlaczego pomagamy innym? Czy kieruje nami bezinteresowna chęć poprawy losu drugiej osoby? A może mamy w tym osobisty interes? Czy altruizm jest egoistyczny?
Empatia jest jak reflektor – daje wąski snop światła i najlepiej oświetla tych, których kochamy. Natomiast ludzie nieznajomi, inni i przerażający pozostają w cieniu.
Nikt z nas nie wie dokładnie, ile jeszcze mamy czasu – lata czy dziesięciolecia. Wolimy myśleć, że całe wieki; przecież nie wiadomo, czy katastrofa się zdarzy, czy może jednak nie.
Gdyby wszyscy ludzie na świecie byli tak wspólnotowi jak kobiety, to każdy siedziałby w swojej pieczarze. Gdyby z kolei dominował męski styl sprawnościowy, to w ogóle nie byłoby pieczary, do której można by się schować. O dwóch odmiennych perspektywach spostrzegania siebie i innych opowiada prof. Bogdan Wojciszke.
Osoba borderline pragnie być kochana, ale nieustannie obawia się, że nie jest, więc energicznie zabiega o tę miłość. Jej nienasycenie sprawia, że zaczyna prowokować odrzucenie.
Wszystko ma swój czas. Ufamy, że jeszcze zdążymy i znajdziemy miłość, zdobędziemy pracę, skończymy studia, napiszemy książkę albo zbudujemy dom... Czy nie jest na to za późno? Z czym nie warto zwlekać? Co się dzieje, gdy – za późno albo za wcześnie...?
W najbliższych latach systemy sztucznej inteligencji będą w stanie wykonywać 40–50 procent zajęć, które należą dziś do ludzi. Zniknie szereg zawodów, począwszy od doradców bankowych, przez kierowców aż do lekarzy czy psychoterapeutów. Nowe zawody nie wchłoną tej rzeszy bezrobotnych.
Dziś rytualne „będziemy w kontakcie” nie oznacza bynajmniej kontaktu fizycznego. Wystarczy telefon, a w nim stosowne aplikacje. Jeśli je posiadamy, stajemy się częścią świata społecznego, w którym wystarczy, że „jesteśmy dostępni”.
Jak mówią górale, są wśród nas zasiedziałe „pnioki”, świeżo osiadłe „krzoki” i przelotne „ptoki”. Ale wszyscy, nawet ci ostatni, potrzebują miejsca, z którym czuliby się związani.
Czuje się wyjątkowy, niezwykły. Słucha tylko wtedy, gdy mówisz o nim. Wyśmiewa cudze sukcesy, za to o swoich może mówić godzinami. Początkowo czaruje i uwodzi, ale po najmniejszej krytyce zrywa relację. Brzmi znajomo? To narcyz. Jak z nim być i przetrwać?