Twoje miejsce na ziemi

Ja i mój rozwój Laboratorium

Jak mówią górale, są wśród nas zasiedziałe „pnioki”, świeżo osiadłe „krzoki” i przelotne „ptoki”. Ale wszyscy, nawet ci ostatni, potrzebują miejsca, z którym czuliby się związani.

Według jednego ze znanych socjologów, Manuela Castellsa, świat to dwie, oddzielone od siebie niewidzialną barierą przestrzenie: przestrzeń miejsc i przestrzeń przepływów. Przy czym współczesne społeczeństwo jest zorganizowane wokół tej drugiej przestrzeni – przez granice państw przepływa kapitał, a także informacje, technologie, obrazy, dźwięki. „Przepływamy” też my. Nic dziwnego, że w coraz mobilniejszym świecie coraz bardziej szukamy swego miejsca.

Sieć nie-miejsc
Przestrzenie przepływów oplatają kulę ziemską niczym sieć. Nie mają ani historii, ani kulturowej specyfiki. Ich architektura jest równie bezosobowa jak one same. Przestrzeń pływów to lotniska, autostrady i drogi szybkiego ruchu, szklane biurowce z identycznym, funkcjonalnym wyposażeniem, międzynarodowe sieci gastronomiczne i przydrożne motele, centra handlowe, w których lokale wykupiły międzynarodowe sieci sklepów, identyczne we wszystkich miastach świata. Te twory architektoniczne i urbanistyczne niektórzy, jak antropolog Marc Augé czy dziennikarz Howard Kunstler, nazywają „nie-miejscami”. W globalizującym się świecie coraz więcej jest takich bezosobowych nie-miejsc. Dominują one w miejskiej przestrzeni i sprawiają, że wszystkie miasta zaczynają wyglądać identycznie. Są tak nachalne, że zaczynamy tęsknić za tym, co odmienne, co ma swoją kulturową specyfikę, historyczną tożsamość – za miejscem właśnie. Bo, jak mówi Castells, ludzie nadal żyją w przestrzeni miejsc.

Dla zdecydowanej większości z nas osobisty kontakt z fragmentem przestrzeni, który uważamy za swój, jest warunkiem dobrego funkcjonowania również w innych sferach życia. Dotyczy to także twórców nowoczesnych metropolii. Młoda architekt opowiedziała zabawną historię. Otóż będąc na stypendium w Stanach Zjednoczonych, brała udział w wykładach wybitnego architekta. Jego projekty to dzieła sztuki, nietypowe bryły o białej kolorystyce wygrywają wszystkie konkursy. Pewnego dnia miała okazję odwiedzić go w domu. Jak mieszkał? Jak najbardziej tradycyjnie: drewniane boazerie i skórzane fotele tworzyły przytulną atmosferę i odpowiadały temu, co Christopher Alexander, autor książki Język wzorców, nazywa „ponadczasowym sposobem budowania”, sprawdzonym przez wieki. Miejscem o ludzkiej skali.

Wybitny duński urbanista Jan Gehl przeciwstawia zbiór bezosobowych wysokościowców, którego najlepszym przykładem jest architektura Dubaju, tradycyjnemu, tonącemu w zieleni osiedlu domków jednorodzinnych na przedmieściu Kopenhagi. Za taki projekt, mówi Gehl, nigdy nie dostałbym pozytywnej oceny na egzaminie dyplomowym. Ale właśnie na tym osiedlu mieszkają najwybitniejsi kopenhascy architekci i osoby ze świata polityki.

Genius loci
Nie każdy fragment przestrzeni może stać się miejscem w sensie psychologicznym. Na zajęciach poświęconych psychologii miejsca zademonstrowałam studentom serię zdjęć, prosząc o określenie na skali, w jakim stopniu każde z nich przedstawia miejsce, które ma lub może mieć znaczenie dla człowieka, a na ile jest pozbawionym takiego znaczenia nie-miejscem. Poprosiłam też, by przy każdym zdjęciu wypisali trzy określenia najlepiej charakteryzujące treść zdjęcia. Następnie porównaliśmy skojarzenia związane z przykładami miejsc i nie-miejsc.

Miejsca kojarzyły się z historycznością (na którą składały się takie skojarzenia, jak: ciągłość, wspomnienia, pamięć, nostalgia, zaduma), z wyodrębnieniem (czymś, co jest odgrodzone, oddalone od zgiełku, schowane i kameralne), z relaksem i wyciszeniem (przytulne, ciepłe, ciche), z niepowtarzalnością (ma klimat, duszę), z naturalnością (zieleń, sielsk...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI