Ludzka wdzięczność czy niewdzięczność to sztafeta, w której każdy z nas uczestniczy - raz w roli ofiarodawcy, raz w roli obdarowanego.
Prof.; Jest psychologiem osobowości, autorem wielu książek, m. in.: Udręka życia (za którą w 2011 roku otrzymał Nagrodę Teofrasta); Osobowość: struktura i funkcje regulacyjne; Szanse rozwoju osobowości; Wielkie pytania psychologii.
Ludzka wdzięczność czy niewdzięczność to sztafeta, w której każdy z nas uczestniczy - raz w roli ofiarodawcy, raz w roli obdarowanego.
Z jednej strony pragniemy być unikatami, z drugiej zaś chcemy należeć do jakiegoś My, być podobni do innych, tych, na których nam bardzo zależy.
W wielu sytuacjach nie mamy wątpliwości, jak postąpić. Choć swych wyborów nie potrafimy uzasadnić, wiele z nich okazuje się trafne.
Sami przykładamy rękę do tego, by ktoś na nas żerował - z miłości, ze strachu, z empatii, z próżności, z nieuwagi.
Moje ograniczenia są częścią mojego Ja, więc zamiast ukrywać je i jęczeć, lepiej nauczyć się wbrew nim optymalizować swoje życie.
To wspaniałe, kiedy myślimy sobie: „Nie wiedziałem, że to potrafię”, „Nie spodziewałem się tego po sobie”.
Strategia odwlekania pozwala z powodzeniem odłączyć od Ja porażki, przyłączyć do Ja sukcesy.
Żyjemy w obrębie różnorodnych granic. Choć są to granice niewidoczne, to w jakiś szczególny sposób są rozpoznawane. Dostrzegają je po swojemu już małe dzieci, a w miarę dorastania, szczególnie w okresie dorosłości, granice te umacniają się. Najczęściej nie są to fizyczne bariery, ale raczej symboliczne linie demarkacyjne, oddzielające każdego z nas od innych ludzi.
Często deklarujemy „chcę tylko znać prawdę”, ale mamy z nią problemy. Nie tylko dlatego, że mamy tendencję do mijania się z nią. Paul Ekman pokazał, że kłamstwo jest zjawiskiem pospolitym i dość dobrze tolerowanym. Przede wszystkim dlatego, że w odróżnieniu od prawdy w sensie logicznym, prawda w sensie psychologicznym oznacza wiele rzeczy...
Pewne jest nudne. Niepewne skłania do myślenia. Czy chcielibyśmy żyć w świecie pozbawionym tajemnicy? Takie życie przypominałoby powieść kryminalną, w której już na początku dowiadujemy się, kto popełnił zbrodnię. Większość z nas po pierwszej stronie miałaby ochotę odłożyć książkę na bok...
„Każdy z nas coś odgrywa w teatrze życia codziennego” - twierdził Erving Goffman, amerykański socjolog. „The show must go on” - śpiewa Queen. Żyjemy, jakbyśmy nigdy nie schodzili ze sceny. Wciąż coś gramy, coś udajemy. Przed innymi, czasem przed sobą. I nieraz nie potrafimy już ściągnąć maski, bo pod jedną maską kryje się następna. Ale na scenie życia nie opuszcza nas tęsknota, by przestać grać. By w końcu być sobą. I wtedy dopiero pojawia się problem. Sobą, czyli kim? Którym sobą?
„Wiem, kim jestem. Nikt nie zna mnie tak dobrze, jak ja siebie.” Na pewno? Z wielu powodów słabo znamy siebie samych, a niewiele powodów przemawia za tym, by poznać siebie lepiej. Oszukujemy się na miarę potrzeb i w miarę możliwości. Sami chętnie usypiamy rozum, ulegając demonom nieracjonalności... Dlaczego wpadamy w pułapkę złudzeń? Czy fałszywe przekonania mogą nas przed czymś chronić?