Jak nie tracić przyjaciół? Jak utrzymać przyjaźń w czasach Facebooka? To pytanie kieruje moje myśli (nic na to nie poradzę) do wspaniałej książki Gabriela Garcii Marqueza Miłość w czasach zarazy – opowieści o trwającej pół wieku miłości nieudanego poety Florentino Arizy i mocno stąpającej po ziemi Ferminy Dazy. O miłości, która doczekała się spełnienia dopiero pół wieku po tym, jak się zaczęła. A co ma do tego Facebook? No właśnie… Przeczytałem kiedyś uwagę Zygmunta Baumana o pewnej studentce, która w ciągu miesiąca dorobiła się na Facebooku kilkuset przyjaciół. Zauważa Bauman, że on tylu nie miał przez całe życie, a żyje już prawie sto lat. Podzielam zdanie Baumana, bo choć żyję trochę krócej – wiem z pewnością, że nie doczekam kilkuset przyjaciół. Chyba że zacznę korzystać z Facebooka.
Temat i towarzyszące mu skojarzenia skłaniają jednak do refleksji i nad samą istotą przyjaźni, i nad tym, do jakiego stopnia może być coś specjalnego w przyjaźni okołofacebookowej. „Przyjaźń” należy do słów rzad...
Przyjaźń
Przyjaciel to ktoś przy Ja, ktoś na kształt drugiej jaźni. Na dobre i na złe. Na zawsze.