Żyjemy w niespokojnych czasach. To naturalne, że odczuwamy lęk, który może udzielać się naszym dzieciom. Zarazem chcielibyśmy uchronić nasze pociechy przed wszelkimi lękami. Ale czy to możliwe? I czy potrzebne?
Żyjemy w niespokojnych czasach. To naturalne, że odczuwamy lęk, który może udzielać się naszym dzieciom. Zarazem chcielibyśmy uchronić nasze pociechy przed wszelkimi lękami. Ale czy to możliwe? I czy potrzebne?
Czasami milczenie pomaga. Pozwala zebrać myśli, zyskać czas. Bywa schronieniem, gdy nie jesteśmy gotowi na rozmowę. Czasem jednak jest murem, którym oddzielamy się od drugiej osoby. Albo sposobem, by ją ukarać. Co mówimy komuś, milcząc? Co ukrywamy za milczeniem? Kiedy milczenie zbliża, a kiedy rani obie strony?
Uwikłani jesteśmy w odwieczny konflikt między pragnieniem stabilności i bezpieczeństwa w relacji a potrzebą zmian i nowych doświadczeń. Co jakiś czas w długoletnim związku do głosu dochodzą utajone pragnienia i potrzeba zdrady. Czy to oznacza koniec relacji? Czy może prawdziwą trucizną jest próba utrzymania jej status quo mimo wewnętrznych przemian partnerów?
Zastanówmy się, kto nam powiedział, że sobotę należy poświęcić na sprzątanie, w niedzielę przygotować dwudaniowy obiad, a w tygodniu zaopatrywać lodówkę? Jak uwolnić się od potrzeby nadkontroli?
Czy wiara wymaga rozumu, a rozum bez wiary skazany jest na zabobon? Czy możemy uwierzyć we wszystko, w co tylko chcemy? Czy natura nas nie oszukuje? Jakim językiem Adam i Ewa rozmawiali w Raju z Bogiem? Czy można mieć bardzo silną wiarę w rzeczy irracjonalne? Czy wiedza może się obyć bez wiary w to, co wiemy?
Na te i inne pytania odpowiadają w rozmowie prof. Tadeusz Zgółka, językoznawca i ks. dr Jacek Prusak, jezuita, teolog i psychoterapeuta.
Wsparcie, jakie ojciec daje swojej córce, uczy ją ufać i polegać na mężczyźnie, ale także dbać o swoje granice. Wyposaża ją w poczucie mocy i pewność, że jej siła i pozycja nie mogą być nigdy lekceważone ani pomijane.
Jak oddech wpływa na zdrowie i samopoczucie – dlaczego warto o niego zadbać i jak nauczyć się z nim współpracować?
Pragniemy go. Marzymy o nim. Odmieniamy go przez przypadki… Sukces, bo o nim mowa, śni nam się po nocach. A kiedy pojawiają się sygnały, że jest już tuż na wyciągnięcie ręki… rejterujemy. Wycofujemy się. Dlaczego?
Postrzegamy siebie jako kogoś, kogo zagrożenie mniej dotyczy. Mamy złudne przekonanie, że jednak sprawujemy kontrolę nad tym, czy zachorujemy, czy też nie. Wystarczy myć ręce, unikać zgromadzeń... Co więcej, przyczyny pandemii nie widać. Ona jest nieuchwytna i to daje nam dodatkowe argumenty, by ulegać złudzeniom.