Jak sterować swoim życiem

Na temat Ja i mój rozwój

Świat wokół pełen jest pokus i dróg na skróty. Wybieramy je, licząc, że łatwo i szybko osiągniemy coś, co przybliży nas do celu i spełnienia. Jednak by zdobyć coś naprawdę cennego, trzeba wysiłku woli, samokontroli. Jak je wspomagać, gdy słabną? Jak je ćwiczyć i rozwijać?

Doktor Pasikonik, bohater komedii Jacka Bromskiego „Sztuka kochania”, zwykł tłumaczyć wszystkie swoje kłopoty życiowe tym, że ma... słabą silną wolę. Wydaje się, że nie był wyjątkiem: wielu z nas podobnie usprawiedliwia różne swoje zaniedbania, błędy, uzależnienia, odwlekanie terminów czy gafy towarzyskie.

W języku potocznym silna wola oznacza zdolność wpływania na zachowanie – cudze lub własne. W pierwszym przypadku synonimami silnej woli są nieustępliwość, niezłomność czy stanowczość. W drugim przypadku – wpływu na własne zachowanie – używamy takich zamienników, jak gorliwość, samozaparcie, pilność. I na tym drugim znaczeniu się skupimy.
Czy i na ile jesteśmy w stanie kierować swym zachowaniem? Kto jest do tego bardziej zdolny? Jak do tego problemu podchodzi współczesna psychologia?

Tyle drapieżników, ile ofiar

Interesujące, że termin wola, niegdyś wszechobecny w tekstach klasyków, pod wpływem behawioryzmu na długo zniknął ze słownika naukowej psychologii. Szybko jednak okazało się, że potrzebujemy języka pozwalającego zrozumieć zdolność do kierowania własnym działaniem. A także wyjaśnić liczne problemy wynikające z zakłóceń procesów kontrolnych, czyli ze „słabej silnej woli”. W słowniku psychologii pojawiły się pojęcia samoregulacja i samokontrola, często zresztą używane zamiennie, a termin wola ostał się już tylko w psychologii potocznej. Czasem zmiana terminologii oznacza zmianę sposobu rozumienia zjawiska i wydaje się, że tak właśnie było w tym przypadku.

Samoregulacja powszechnie występuje w przyrodzie (weźmy np. ekosystem) i w systemach technicznych (przykładem jest termostat). Powiązanie zdolności człowieka do kierowania własnym zachowaniem z procesami naturalnymi lub rozwiązaniami technicznymi jak gdyby odczarowuje to zjawisko, pozbawia je nimbu „duchowości”. Umożliwia też wykorzystanie pewnych wzorców opisu naukowego do badania procesów kontroli. Chodzi szczególnie o schemat negatywnego sprzężenia zwrotnego jako podstawy wszelkich procesów kontrolnych.

Pętla ujemnego sprzężenia zwrotnego odpowiada np. za utrzymywanie równowagi w ekosystemie. Na przykład liczba drapieżników w nim zależy od liczby ich ofiar, a zwrotnie liczba ofiar determinuje pogłowie drapieżników. Wzrost liczebności saren sprawi, że zwiększy się populacja wilków, ale po pewnym czasie wilki zabiją tak wiele saren, że pokarmu zacznie brakować, więc populacja drapieżników zacznie się zmniejszać, co spowoduje, że saren przybędzie... I tak dalej, aż do ustabilizowania się liczby saren i wilków w danym ekosystemie.

POLECAMY

W technice regulacja z wykorzystaniem sprzężenia zwrotnego umożliwia skuteczne sterowanie: wzrost temperatury w pomieszczeniu wyłącza piec, a jej spadek na powrót go włącza, co umożliwia stabilizację temperatury w pomieszczeniu na zadanym poziomie.

Coś analogicznego ma miejsce w procesach samokontroli. Ktoś czuje się smutny i samotny, więc kusi go zjedzenie czekolady dla poprawienia nastroju. Może być to jednak sprzeczne z inną potrzebą, np. by żyć zdrowo i utrzymać ładną sylwetkę. Włączając wolicjonalną kontrolę, osoba smutna i samotna może zahamować reakcje prowokowane przez pokusę, czyli powstrzymać się od jedzenia. Oczywiście pod warunkiem, że dysponuje „termostatem”, czyli standardem samoregulacji (nie jem czekolady) i zdolnością powstrzymania się od impulsywnej reakcji dyktowanej pokusą. Taka samoregulacja wymaga oczywiście samowiedzy i świadomej decyzji podmiotu. Wysoki poziom samowiedzy oraz pewna dawka treningu pozwalają poradzić sobie w tej sytuacji bez konieczności wysiłkowego hamowania dominującej reakcji. Zamiast zjeść czekoladę, można przecież pójść na spacer, zadzwonić do przyjaciela albo zjeść owoc.

Można zatem używać terminów samoregulacja i samokontrola, ale raczej nie zamiennie. Samoregulacja jest pojęciem szerszym, samokontrola zaś jest szczególnym jej przypadkiem, takim mianowicie, gdzie jednym z elementów pętli sprzężenia zwrotnego, odpowiedzialnej za regulację zachowania, jest świadoma decyzja podmiotu.

Czego trzeba, by osiągnąć cel

Samokontrola to zdolność kierowania własnym zachowaniem w dążeniu do ważnych celów, mimo przeszkód, pokus lub impulsów. Dzięki niej potrafimy ukończyć kilkuletnie kosztowne studia mimo trudności finansowych albo utrzymywać optymalną wagę ciała, choć czujemy niedosyt pokarmowy. Samokontrola zawodzi zaś, gdy imprezujemy do późna, choć nazajutrz czeka nas egzamin, albo zjadamy pudełko czekoladek mimo postanowienia o zdrowym odżywianiu.

Zdolność do sprawowania kontroli nad własnym zachowaniem przypisuje się zwykle tylko ludziom, i to dopiero od mniej więcej trzeciego roku życia, choć niektóre badania sugerują występowanie pewnych elementów samokontroli u zwierząt.
Przeciwieństwem samokontroli jest zachowanie sterowane przez bodźce zewnętrzne albo przez niejawne (nieświadome) procesy mentalne, zachowanie wynikające z wrodzonych bądź wyuczonych automatyzmów. Czyli, mówiąc metaforycznie, działanie na „autopilocie”.

Abyśmy mogli sprawować samokontrolę, najpierw musi zaistnieć cel działania. Wybór celu zależy od potrzeb i uznawanych przez nas wartości. Dlatego badania nad samokontrolą w oczywisty sposób zahaczają o badania nad motywacją. O ile jednak wybór celu działania, podyktowany hierarchią potrzeb i wartości, jest typowym przejawem działania motywacji, o tyle zdolność do realizowania wybranego celu wbrew przeszkodom należy już do domeny samokontroli. Granice między tymi domenami są oczywiście płynne, ale dobrze jest wiedzieć, czy nasze trudności wynikają raczej z problemów motywacyjnych (np. brak wystarczająco silnej potrzeby lub konflikt potrzeb), czy też z dysfunkcji samokontroli.

Cel będzie realizowany, jeśli uznamy, że jego osiągnięcie coś nam przyniesie (np. zaspokoi istotną potrzebę), a przy tym wyda nam się możliwy do zrealizowania. Ludzie często porzucają ważne dla siebie cele albo nawet nie próbują ich realizować, ponieważ nisko oceniają szanse ich osiągnięcia. Jeżeli taka ocena jest adekwatna, podyktowana np. dobrym rozeznaniem własnych zdolności i obiektywnych uwarunkowań, poniechanie celu nie będzie przejawem słabej samokontroli. O jej dysfunkcji możemy mówić, gdy rezygnujemy z celu ważnego, a przy tym możliwego do osiągnięcia, albo przeciwnie: uporczywie zmierzamy do celu, który nas przerasta.

Koszty zaniechania

A ponieważ zwykle realizujemy wiele różnorodnych celów, zaspokajając różne potrzeby, nieu...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI