Tess McGill, bohaterka filmu „Pracująca dziewczyna”, miała genialną intuicję! Ambitna dziewczyna z podłej nowojorskiej dzielnicy w drodze do pracy (była sekretarką w firmie maklerskiej na Wall Street) wpadła na pomysł kupna mało znanej stacji radiowej. Wspomniała o pomyśle swojej szefowej, Katharine, prawdziwej kobiecie sukcesu. Gdy ta złamała nogę, Tess odkryła, że szefowa zamierzała wykorzystać jej pomysł jako własny. Wkroczyła do akcji: podszyła się pod Katharine i negocjowała z najważniejszymi klientami firmy. Gdy pomysł kupna małej stacji radiowej okazał się strzałem w dziesiątkę, do gry wróciła wściekła szefowa i oskarżyła Tess o kradzież „jej” pomysłu. Wtedy klient, by rozstrzygnąć, która z pań kłamie, zapytał, jak na to wpadły. Katharine plątała się i powtarzała coś o przeczuciu, kobiecej intuicji... Tess szczegółowo opisała swoją podróż promem do pracy: wertowała wtedy, jak zwykle rano, ulubioną kolorową gazetę. Na przedostatniej stronie przeczytała krótką notatkę o tym, że córka pewnego miliardera zakochała się w prezenterze nikomu nieznanej niewielkiej stacji radiowej. Pomyślała, że istnieje duża szansa, że tata zakochanej dziewczyny kupi rozgłośnię i zacznie w nią inwestować, a wtedy akcje małego radia wzrosną. Kontrahent nie uwierzył w intuicję Katharine. Przekonała go wersja Tess. „Ta dziewczyna ma nosa!” – chwalił.
Ani zmysł, ani szósty
Czym jest intuicja? Często wydaje nam się, że to jakiś przebłysk wyższej mądrości, metafizyczne olśnienie, które pojawia się ni stąd, ni zowąd. Potocznie kojarzymy ją z tajemniczym szóstym zmysłem. Na tym przekonaniu żerują różni naturo- i inni tzw. terapeuci, którzy proponują nam warsztaty z intuicji połączone z jasnowidzeniem, przewidywaniem przyszłości, widzeniem na odległość, usuwaniem blokad z przeszłości, rozpoznawaniem aury itp. Łatwiej nam uwierzyć, że intuicja jest przejawem nadprzyrodzonych zdolności, tajemniczym głosem dochodzącym spoza nas, niż przyjąć, że ten potencjał tkwi w nas i – choć go nie rozumiemy – pomaga nam i zaskakuje nas zarazem.
POLECAMY
Najnowsze badania psychologów pokazują, że nasza intuicja działa jak Tess McGill – wykorzystuje skojarzenia, tyle tylko, że nieświadome, opiera się na określonych mechanizmach, ale uruchamianych poza naszą intencją. Często nie zdajemy sobie sprawy z jej istnienia, dopóki w którymś momencie nie usłyszymy jej głosu.
Wielu z nas w różnych okolicznościach ten głos usłyszało. Czasem poprowadził nas ku korzystnym wyborom. Jak Davida G. Myersa, psychologa społecznego i autora książki Intuicja. Jej siła i słabość, który od pierwszego spojrzenia pokochał szkolną koleżankę. Są małżeństwem już 40 lat...
Czasami podszept uchronił nas przed niebezpiecznym związkiem, trudną sytuacją na drodze, ryzykowną transakcją na giełdzie lub na rynku dzieł sztuki. Coś nam mówiło: uważaj. Kiedy Evelyn Harrison, znawczyni greckiej rzeźby, spojrzała na kurosa, rzekomo antycznego, zakupionego przez Muzeum Jeana Paula Getty’ego w Kalifornii od handlarza Gianfranco Becchiny, pomyślała: szkoda. I choć inni znawcy byli pewni, że to autentyk, po wnikliwych badaniach okazało się, że rzeźba jest podróbką.
Skąd Evelyn Harrison to wiedziała? W jaki sposób David Myers poznał, że dziewczyna widziana pierwszy raz będzie tą jedyną na całe życie? Intuicja to rozum, który się spieszy – mawiał George Holbrook Jackson, angielski pisarz i dziennikarz. Ile czasu potrzebujemy, by kogoś ocenić? Czasem wystarczy chwila, błysk. Nalini Ambady i Robert Rosenthal sfilmowali wykładowców z Uniwersytetu Harvarda podczas zajęć. Studenci oglądali trzy dziesięciosekundowe nagrania. Nie słyszeli wykładowcy, bo dźwięk był wyłączony, a jednak bez trudu ocenili, na ile jest kompetentny, pewny siebie i życzliwy wobec studentów. Potrafili to ocenić nawet wtedy, gdy próbki filmowe skrócono do 2 sekund! Co więcej, ich opinie o wykładowcy były zbieżne ze średnimi ocenami, jakie wystawiły mu osoby uczestniczące w zajęciach przez cały semestr.
Nie trzeba zjeść z kimś beczki soli – intuicja umożliwia znacznie szybsze i często trafne poznanie. Carl Gustaw Jung traktował ją jako jedną z czterech funkcji psychologicznych, obok myślenia, doznania i uczucia (por. „Reakcja na Wielki Kanion”, s. 56). Jak pisał w książce A psychological theory of types z 1931 roku, wszystkie one zapewniają nam pełną orientację: „Doznanie pozwala nam ustalić, co się w danej chwili dzieje, myślenie umożliwia zrozumienie tych zjawisk, uczucie wskazuje, jaką mają one dla nas wartość, a intuicja wskazuje, skąd mogą się one wywodzić i dokąd mogą doprowadzić”.
Bo przecież, jak zauważył Albert Ein[-]stein, myślenie bez intuicji jest puste, intuicja bez myślenia jest ślepa.
Przez lata psychologia akademicka milczała na temat intuicji. Dziś wyniki dotyczące przejawów nieświadomości adaptacyjnej i wiedzy utajonej pozwalają zrozumieć, skąd dobiega jej głos. Zdziwiłby się Zygmunt Freud, gdyby poznał wyniki współczesnych badań z dziedziny kognitywistyki i neuronauk. Nieświadomość okazała się rozleglejsza,
niż przypuszczał, i nie tyle nam zagraża, co służy i wyręcza. Myślenie, jak pisze Myers, w dużym stopniu rozgrywa się nie na scenie, lecz za kulisami. Codziennie posługujemy się wiedzą, do której nie mamy świadomego dostępu. Przetwarzamy informacje na dwóch poziomach – świadomym i celowym oraz automatycznym i mimowolnym. Dzięki temu ostatniemu wiemy więcej, niż sądzimy, że wiemy, a zarazem nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Plasterki i pogarda
Według Słownika psychologii Arthura i Emily Reberów intuicja to rozumienie lub poznanie czegoś w sposób bezpośredni i natychmiastowy. Kiedy to, co zostało wypracowane mimowolnie i bezwiednie, przedziera się do świadomości, mamy do czynienia z wglądem. Intuicja daje nam podpowiedź.
Widzimy rozmowę dwojga ludzi i czujemy, że niedługo się rozstaną. I tak się naprawdę dzieje. Szósty zmysł? – Nie, po prostu mimowolnie odczytujemy subtelne sygnały niewerbalne, tzw. mikroekspresje, choć świadomie ich nie widzimy – mówi dr Joanna Sweklej, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Na poziomie automatycznym nasz umysł dostrzega czyjeś powiększone źrenice albo szczególny tembr głosu, odczytuje te sygnały i dodaje do nich interpretację. Wszystko to dzieje się poza naszą świadomością.
Wystarczy podpatrzeć 15-minutową rozmowę małżeńską, aby stwierdzić, czy związek będzie trwały. John Gottman, psycholog i emerytowany profesor z University of Washington, zbadał ponad 3000 małżeństw. Spotkania nagrywano i rozpoznawano pojawiające się u rozmówców emocje. Gottman, który założył Instytut Badania Relacji, twierdzi, że potrafi przewidzieć z 90-procentową dokładnością, czy dana para za 15 lat nadal będzie małżeństwem. Spośród 20 analizowanych emocji kluczowa okazała się pogarda – odrzucenie partnera i wyłączenie go ze wspólnoty. Obliczając stopień pogardy w relacji, można przewidzieć nie tylko losy związku, ale nawet to, czy partnerzy zachorują, bowiem pogarda okazywana przez ukochaną osobę osłabia system odpornościowy.
Intuicja opiera się właśnie na takich automatyzmach, integruje pochodzące z nich informacje i te, które płyną z aktualnego kontekstu. Kroimy rzeczywistość na cienkie plasterki i nieświadomie dostrz...