Kilka miesięcy temu dostałem wiadomość, że mój przyjaciel jest na leczeniu paliatywnym. Wtedy zdałem sobie sprawę, że strata nadejdzie niebawem. Będzie bolesna i nieunikniona w perspektywie miesiąca, maksymalnie dwóch. Już wcześniej wiedziałem o jego ciężkiej do wyleczenia chorobie. Nadziei na lepsze jutro i kurczowo zaciśniętych kciuków nie dało się puścić, bo szanse na powrót do zdrowia niewielkie, ale były.