Wystarczy, że wyjdziesz do połowy drogi

Na temat Otwarty dostęp

Nieśmiałość nie jest ani przekleństwem, ani błogosławieństwem. Ona po prostu jest, i jest częścią tego, kim jesteśmy.

Agnieszka Chrzanowska: Karol Darwin, sam bardzo nieśmiały, nazwał nieśmiałość „dziwnym stanem umysłu”. A jak Pan odczuwa swoją nieśmiałość? 

JOE MORAN: Moja nieśmiałość jest... nieobliczalna, nie ma w niej logiki. W bardzo dużym stopniu zależy od sytuacji. Przychodzi i odchodzi nieproszona, bywa kłopotliwa.

POLECAMY

W książce Shrinking Violets porównuje ją Pan do bólu w krzyżu... 

Tak, bo tak samo jest czymś chronicznym, takie kłucie zawsze obecne gdzieś w tle. Czasem jest lepiej, ale zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że powróci z całą siłą. Ból krzyża jest powszechnym i bardzo ludzkim doświadczeniem. Postawa wyprostowana, tak jak wiele innych rozwiązań natury, ma swoje wady. Jedną z nich są efekty uboczne w postaci bólu kręgosłupa. Podobnie myślę o nieśmiałości. To coś bardzo ludzkiego – coś, co wyłoniło się z charakterystycznego dla ludzi napięcia między dwiema współzawodniczącymi siłami: z jednej strony potrzebą bycia z ludźmi, rozmawiania z nimi, a z drugiej – świadomością, że inni na nas patrzą, myślą o nas, mają swoje zdanie na temat tego, jacy jesteśmy albo co robimy. 

I ta świadomość jest silniejsza u osób nieśmiałych? 

Tak, ale myślę, że nieśmiałość istnieje na kontinuum. Każdy jest w jakimś stopniu nieśmiały. Gdy prowadzone są badania ankietowe dotyczące nieśmiałości, mało kto mówi, że nigdy jej nie odczuwa. Takie swoiste skrępowanie związane ze świadomością, że jest się przedmiotem obserwacji innych, jest powszechnym doświadczeniem. Dla niektórych jest to jedynie niewielka niedogodność, innym natomiast nieśmiałość może znacznie utrudniać życie.

Przypuszczam, że osoby bardziej nieśmiałe mają skłonność do nadmiernego myślenia o tym, co inni powiedzą. W sytuacjach społecznych prowadzą bardziej aktywny monolog wewnętrzny, który niejako komentuje to, jak wypadają przed innymi. Ten wewnętrzny głos jest źródłem szumu, który sprawia, że nieśmiali mają trudność z czymś, co innym przychodzi z łatwością. Śmiali ludzie w sytuacji towarzyskiej są jak muzycy, którzy są w stanie wykonać dany utwór niemal automatycznie, nawykowo. 

A nieśmiali, zamiast po prostu działać, wsłuchują się w ten wewnętrzny monolog. Ale Pana nieśmiałość przychodzi i odchodzi, pojawia się i znika. W jakich sytuacjach dobrze się Pan czuje? 

Pracuję na uczelni, co może wydawać się dziwne. Dobrze jednak odnajduję się w sytuacjach, które mają jasne ramy. I myślę, że tak jest w przypadku wielu osób nieśmiałych. Świetnie sobie radzą jako artyści, mówcy, aktorzy, ponieważ te role wyznaczają im jasny kontekst, w którym mogą wyrażać siebie. Pełnioną rolę może sygnalizować czasem określony strój, np. kitel lekarski. 

Tym, co często sprawia trudność nam, nieśmiałym, jest niejednoznaczność sytuacji społecznych. Na przykład gdy w grupie toczy się rozmowa, nie wiem, jak i kiedy komuś przerwać albo ile powinienem powiedzieć.

Natomiast prowadząc zajęcia, czyli wchodząc w rolę nauczyciela, wykładowcy, czuję się, jakbym miał pozwolenie na zabranie głosu. Katedra i mikrofon stanowią dla mnie sygnał, że mam prowadzić wykład, wykonać swoje zadanie – oczekuje się ode mnie, że będę mówić, a od obecnych oczekuje się, że będą słuchać. Jest jeszcze jeden ważny aspekt: do wykładu czy publicznej przemowy można się przygotować, przećwiczyć ją, przemyśleć, co się chce powiedzieć. 

Jako wykładowca występuje Pan w roli eksperta. 

Dlatego dobrze odnajduję się w tej roli – bo mam doświadczenie, czuję się kompetentny. Trudniejsze są dla mnie różne codzienne sytuacje, na przykład odprowadzenie samochodu do serwisu, ponieważ nie mam wiedzy w tym obszarze. 

W jakich jeszcze sytuacjach nie czuje się Pan komfortowo?

Trudne jest dla mnie na przykład wejście do pomieszczenia pełnego nieznajomych albo każda sytuacja, gdy muszę rozmawiać z ludźmi, których nigdy wcześniej nie spotkałem. Czuję się też skrępowany, gdy muszę zadzwonić do kogoś bez zapowiedzi i przedstawić się, wyjaśnić, kim jestem, po co dzwonię. Niektórzy nieśmiali ludzie dobrze się czują, rozmawiając przez telefon, ponieważ nie widzą rozmówcy. Ja tymczasem mam z tym trudność, wolę widzieć osobę, z którą rozmawiam. 

À propos rozmawiania, nieodzownym elementem różnych sytuacji towarzyskich jest gawędzenie „o wszystkim i o niczym”. W książce przytacza Pan badania przeprowadzone przez Robina Dunbara i jego studentów. Przysłuchiwali się oni rozmowom w barach, pociągach czy pubach. Okazało się, że 2/3 takich rozmów sprowadzało się do nieformalnych pogawędek...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI