Twoje nawyki poprowadzą Cię do sukcesu

Na temat Ja i mój rozwój

Jesteśmy tym, co w swoim życiu powtarzamy – twierdził Arystoteles. Nawyki są naszą drugą naturą. Czasem nam sprzyjają, czasem wręcz przeciwnie. Na szczęście możemy je kształtować i w ten sposób zmienić swoje życie. Jak to robić? Od czego zacząć?

Tytułowy bohater filmu „Sekretne życie Waltera Mitty” jest niepoprawnym marzycielem. Na jawie śni o podróżach i bohaterskich czynach, w rzeczywistości wiedzie życie tak powtarzalne, że kiedy na portalu randkowym dostaje do wypełnienia kwestionariusz, a w nim rubrykę „Gdzie byłem, co robiłem?”, nie wie, co tam wpisać.

Nie wie, bo wszystko, co ważne, dzieje się tylko w jego wyobraźni. Tam dokonuje niezwykłych rzeczy. Nic dziwnego, że wciąż zdarzają mu się „zamyślenia”. Naprawdę zaś unika wyzwań. Wydaje się pogodzony z faktem, że miłość i uznanie zdarzają się innym ludziom. Jego życie zaś jest uporządkowane jak negatywy w archiwum magazynu „Life”,

gdzie Walter pracuje. Takie życie „z przyzwyczajenia”, które toczy się i toczyć będzie według utrwalonych schematów i nawyków. Los szykuje mu jednak niespodziankę; sprawi, że będzie musiał wyjść zza biurka, by ruszyć w poszukiwaniu zaginionego zdjęcia... Ten jeden krok pociągnie lawinę następstw.

Bo choć wydaje się, że większość naszych codziennych wyborów jest rezultatem przemyślanych decyzji, w rzeczywistości, jak pisał przed ponad stu laty William James, filozof, psycholog i prekursor fenomenologii: „Całe nasze życie tak dalece, jak dalece ma ono określoną postać, nie jest niczym więcej niż zbiorem nawyków”. One wyznaczają koleiny naszych dni, oszczędzając czas i wybawiając nas od wahań. Są mimowolną nawigacją, która prowadzi nas przez życie i wyznacza jego kształt – to, jak się odżywiamy i w co ubieramy, co robimy zwykle po przebudzeniu i tuż przed zaśnięciem, jak się porozumiewamy z najbliższymi, jak traktujemy pieniądze, od czego zaczynamy dzień w pracy i co robimy po niej… Czasem prowadzą nas do celu, czasem sprowadzają na manowce: skutkują nadwagą, godzinami roztrwonionymi na Facebooku, zwlekaniem z rozpoczęciem zadań, mankiem w domowym budżecie i różnymi nałogami. Wielu z nas, jak Lisa Allen, staje się ofiarą swych nawyków. Jej historię opisuje Charles Duhigg w książce Siła nawyku. Lisa już jako nastolatka zaczęła pić i palić, miała nadwagę, w żadnej pracy nie zagrzała miejsca, popadła w poważne długi.

Bliscy odchodzili, w końcu porzucił ją mąż.

POLECAMY

John Dryden, siedemnastowieczny poeta i dramatopisarz, przestrzega: „Najpierw tworzymy nasze nawyki, potem one tworzą nas”. Jak je nabywamy? Dlaczego niekiedy płatają nam figle? Czy można uwolnić się od kiepskich nawyków? Od czego zacząć?

Sługa, czasem pan
Nawyk jest albo najlepszym sługą, albo najgorszym panem – mawiał Nathaniel Emmons, amerykański duchowny i teolog. Czasem przeszkadza nam jego brak, czasem zaś utrwalony nawyk staje się kłodą, o którą się potykamy. Doświadczyłem tego jako kierowca.

Kiedy zaczynałem kurs nauki jazdy, wszystko było dla mnie nowe, ale największy kłopot sprawiało mi zmienianie biegów, a dokładnie – decydowanie, kiedy trzeba to zrobić. Instruktor często musiał mi podpowiadać: „Zmień bieg!”. Po kilku jazdach zacząłem rozpoznawać charakterystyczny odgłos silnika. Wskazówką do zmiany biegów były też zakręty, moment wyprzedzania itd. Stopniowo nabierałem wprawy. Podpowiedzi instruktora stawały się coraz rzadsze. Coraz częściej pojawiały się pochwały: „Widzisz? Jak chcesz, to potrafisz”. Aż zacząłem zmieniać biegi automatycznie, bez zastanawiania się, często nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Pojawił się nawyk, który, obok wielu innych, jak włączanie kierunkowskazu czy spoglądanie w lusterka, sprawiał, że mogłem prowadzić samochód niemal bezwiednie, rozmawiając przy tym albo rozmyślając o czymś innym.

Dwadzieścia lat później nabyłem swój pierwszy samochód z automatyczną skrzynią biegów. Wypracowany nawyk zmiany biegów, tak dotąd pomocny, okazał się zmorą. Nie potrafiłem wyjechać z salonu samochodowego. Nawykowo szukałem dźwigni zmiany biegów, choć przecież wiedziałem, że jej nie ma. Nawyk był jednak silniejszy. Wciskając hamulec, który brałem za sprzęgło, jechałem „na kangura”. Cud, że dotarłem do domu, nie czyniąc nikomu krzywdy.

Gdy zmieniają się okoliczności, utrwalone nawyki mogą wywieść nas w pole. Czy nie zdarzyło się wam

pojechać trasą, którą przemierzacie codziennie, choć akurat tego dnia mieliście jechać gdzie indziej? Zadziałał nawyk, który na co dzień pozwala automatycznie dotrzeć na miejsce... ale nie wtedy, gdy zmienia się cel podróży.

Przykłady można mnożyć. Uczniowie uczą się, że nauczyciel historii docenia zadawanie wielu dociekliwych pytań. Niestety, kolejny nauczyciel bywa niezadowolony, gdy ktoś przerywa mu wywód. Pracownicy wypracowują sobie nawyki współpracy z szefem, który na przykład preferuje swobodną atmosferę i koleżeńskie relacje z podwładnymi. Te same nawyki mogą uniemożliwić im współdziałanie z kolejnym przełożonym. Także życie prywatne nie jest wolne od nawyków. Obracanie problemu w żart bywa sposobem na zażegnanie konfliktu z aktualnym partnerem, ale może stać się przeszkodą w udanym życiu z kimś innym.

Nawyk zatem sam w sobie nie jest ani dobry, ani zły. Może być przystosowawczy lub nie, zależnie od sytuacji. Zazwyczaj w znanych, przewidywalnych warunkach nawyk nam pomaga, ale w nowych, wymagających niestandardowych działań, zaczyna przeszkadzać. Działa podobnie jak stereotyp, który zwykle bywa pomocny, dając uproszczony obraz rzeczywistości i zwalniając nas z konieczności analizowania jej szczegółowo od nowa. Niekiedy jednak, gdy sytuacja jest nowa i stereotyp do niej nie pasuje, pojawia się problem. Na przykład traktowanie tego, co mówią w telewizji, jako prawdy i niesprawdzanie informacji w innych źródłach, jest przystosowawcze do czasu, gdy w telewizji zazwyczaj mówią prawdę. Kiedy regułą staje się telewizyjne kłamstwo, poleganie na stereotypie telewizyjnej prawdy przestaje się opłacać.

Problem w tym, że – jak pisze Charles Duhigg – „nasz mózg nie rozróżnia między nawykami dobrymi i złymi. Jeśli zatem wykształciliśmy jakiś nawyk niekorzystny, będzie on wiecznie gdzieś się czaił, czyhając na właściwe wyzwalacze i nagrody”.

Tak rodzi się nawyk

Zachowanie pojawia się w określonej sytuacji i wywołuje określone konsekwencje. Te trzy elementy: sytuacja – zachowanie – konsekwencja tworzą trójwymiarową przestrzeń kształtowania się nawyków, a także ich zmiany. Jeśli konsekwencje jakiegoś zachowania (na przykład oglądania telewizji) po powrocie z pracy (sytuacja) są pożądane (rozładowanie napięcia, odwrócenie uwagi, poprawa nastroju), to rośnie prawdopodobieństwo, że w przyszłości, w podobnej sytuacji pojawi się to samo zachowanie. Jeśli chcesz to zmienić i ograniczyć czas oglądania telewizji, ustal, ile minut dziennie maksymalnie poświęcisz na tę aktywność. Zdecyduj, jaka będzie pożądana konsekwencja nieprzekroczenia czasu. Możesz też ustalić dodatkową konsekwencję za wykorzystanie tylko połowy czasu na oglądanie telewizji. Mogą to być nagrody dostępne natychmiast (np. kawa w ulubionej kawiarni, zakup jakiegoś drobiazgu), ale możesz też przyznawać sobie punkty (np. jeden punkt za nieprzekr...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI