Świąteczne maski – dlaczego przy wigilijnym stole tak często je zakładamy?

Psychologia i życie

Wersja audio dostępna tylko dla prenumeratorów

Kup teraz

Wielu z nas podczas świąt przywdziewa „maski” – gramy role idealnych córek, synów, braci, gospodyń, choć w środku nie zawsze się tak czujemy. Dlaczego to robimy i co wtedy udajemy? I najważniejsze: jak zdjąć taką maskę, by poczuć się swobodniej i autentycznie przeżyć święta?

Co i dlaczego udajemy przy świątecznym stole?

Przy wigilijnym stole często udajemy, że wszystko jest w najlepszym porządku. Uśmiechamy się do krewnego, który nas kiedyś skrzywdził, prowadzimy uprzejmą rozmowę z ciocią, za którą nie przepadamy, zamiast powiedzieć jej, co naprawdę czujemy. Staramy się być mili i zgodni, nawet jeśli w środku gotujemy się ze złości czy ocieramy o rozpacz. Udajemy zainteresowanie opowieściami wujka, choć w rzeczywistości mamy ich dość. Chwalimy prezent, który nam się nie podoba. Przytakujemy grzecznie, gdy ktoś porusza drażliwy temat – wolimy skinąć głową, zamiast wyrazić odmienną opinię, byle tylko uniknąć konfliktu. Słowem, chowamy prawdziwe uczucia za fasadą świątecznej uprzejmości. Taka „maska uprzejmości” bywa niemal częścią świątecznej tradycji.

W Polsce istnieje silna presja, by w Wigilię panowała zgoda i miła atmosfera. Niektórzy z nas udają przebaczenie – zachowujemy się, jakby stare urazy i spory nie istniały, choć wcale nie zostały rozwiązane. Inni wkładają maskę sukcesu i szczęścia – opowiadamy rodzinie, jak świetnie nam się wiedzie, przemilczając nasze kłopoty, by „wszystko wyglądało dobrze”. Jeszcze inni odgrywają rolę idealnego gospodarza lub gościa, tłumiąc własne zmęczenie czy frustrację. Każde krzesło przy rodzinnym stole to niejako odgrywana rola. A my na tej scenie staramy się wypaść jak najlepiej, zgodnie z oczekiwaniami rodziny i społecznymi normami świątecznymi.

Uprzejmość czy fałsz? 

Warto podkreślić, że nie każda zmiana zachowania przy rodzinnym stole jest czymś złym. Czy bycie miłym dla nielubianej cioci od razu oznacza fałsz i zakłamanie? Niekoniecznie. Pewna doza uprzejmości i powściągliwości w wyrażaniu emocji to naturalny efekt wychowania. Uczymy się przecież, że nie zawsze i nie wszędzie wypada wylewać swoje uczucia. Świąteczna kolacja to często akt dyplomacji rodzinnej. Można uznać, że to element kultury, która sprawia, że nie mówimy wszystkiego, co myślimy, jeśli ma to wywołać tylko ból, a nie prowadzi do niczego konstruktywnego.

Co więcej, każdy z nas ma różne strony i nastroje. To naturalne, że w innych sytuacjach pokazujemy inne „twarze” – jesteśmy raz poważni, raz rozbawieni, innym razem przygaszeni. Nie oznacza to automatycznie fałszu. Sam fakt, że na rodzinnej kolacji jesteśmy bardziej uprzejmi niż zwykle, nie musi znaczyć, że „to nie my”...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne

Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.

2500+ artykułów online
110+ numerów archiwalnych
25 lat doświadczenia
Ćwiczenia i medytacje audio
Dostęp online i offline
Czytaj lub słuchaj - jak wolisz!
Charaktery - Twoje wsparcie psychologiczne • Prenumerata już od 99 zł/rok

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI