Klaudia Przyłucka-Janasik: W swojej najnowszej autobiografii Z życiem, proszę pisze Pani o potrzebie przeżywania życia w taki sposób, aby być z siebie dumnym, zamiast koncentrować się na brakach czy niepowodzeniach. Zachęca Pani, aby skupić się na tym, co mamy.
Katarzyna Miller: Słowo „dumna” nie jest tu najbardziej adekwatne. Owszem, duma ma znaczenie, ale raczej chodzi o akceptację swojego życia. Po prostu nie czepiać się siebie.
Czy w dzisiejszym świecie, gdzie tak często się porównujemy, jesteśmy w ogóle w stanie nie być dla siebie surowi?
Wiele osób nieustannie ma pretensje do siebie i innych, krytykuje i hejtuje. W głowie ciągle słyszy bowiem głos wewnętrznego krytyka. Na szczęście, można nad tym pracować i to zmienić. Ja sama jestem tego przykładem – od lat pracuję nie tylko z innymi, ale również ze sobą. To ciągły proces, ale warto wezbrać się w sobie i przeciwstawić temu, co powszechne. Gdy przestaniemy widzieć tyle w szaro-czarnych barwach, dostrzeżemy wartość pracy nad sobą.
Często wpadamy w błędne koło czarnowidztwa, wmawiając sobie, że robimy wszystko źle. W efekcie wpływa to na nasze relacje z innymi. Nie dostrzegamy dobrych stron – życia i swoich.
To słynny kazus – pół szklanki pełnej czy pół pustej? Skupiając się na tym, że pół jest puste, nie widzimy pełnej połowy. Nauczyłam się dostrzegać wartość nawet w tej pustce. Przede wszystkim warto zdać sobie sprawę, że nie jest możliwe, aby wszystko układało się według naszych życzeń. Życie płynie jak rzeka – raz szeroko, raz wąsko, czasem ma wiry, czasem mielizny. Najważniejsze, byśmy czuli odpowiedzialność za siebie i swoje wybory. Także za decyzję, czy chcemy czuć się dobrze, czy źle. Oczywiście to nie oznacza, że możemy załatwić sobie nieustające dobre samopoczucie. Możemy jednak nauczyć się przyjmować to, co niosą kolejne dni... Jasne jest, że nie chcemy, by spotykały nas ból, choroby, straty, śmierć. Ale jasne jest też to, że muszą nas one spotykać. Po pierwsze, na tym polega różnorodność i pełnia życia, a po drugie – gdyby nie było trudnych rzeczy, nie byłoby też rzeczy wspaniałych. A już na pewno nie umielibyśmy ich doceniać. W tym tkwi tajemnica rozwoju – człowiek dojrzały akceptuje wszystkie swoje stany i akceptuje życie takie, jakie ono jest. Ludzie pragną ideałów. Ciągle się powtarza te słowa: „idealna miłość”, „idealna matka”, „idealny ukochany”. Dlaczego? Po co? Jakie ideały? Ideałów nie ma.
Mam wrażenie, że choć mówi się, że nie ma ideałów, wciąż dążymy do tej perfekcji. W tym wszystkim ważne jest słuchanie siebie. Wielokrotnie podkreśla Pani wagę budowania zdrowej relacji z samym sobą. Co temu służy?
Słuchanie siebie, czyli uważność na ludzi i na siebie. Słuchanie i słyszenie. Ważne są też uczciwość wobec siebie i serdeczny samokrytycyzm, bez owijania w bawełnę. Bardzo staramy się mieć lepszy obraz siebie, aby czuć się...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.