Nowy, cyfrowy świat

Co nam obiecuje? Czym zagraża?

Psychologia i życie

Wyobraźmy sobie świat, gdzie nie będziemy w stanie odróżnić, czy dzwoni do nas partner albo nasze dziecko, czy też komputer zdolny naśladować dowolnego człowieka. Wyobraźmy sobie metaversum – cyfrowy odpowiednik rzeczywistego świata – tu chodzimy do szkoły, studiujemy, pracujemy, spotykamy się ze znajomymi i spędzamy wolny czas. Po części tak się dzieje. Cyfrowe narzędzia stwarzają nowe szanse, ale też nieznane dotąd zagrożenia. Pytanie, kto tu ma kontrolę? Czy jeszcze władamy narzędziem, czy już ono nami?
 

Andrzej Lipiński: W swojej najnowszej książce mówi Pan o „zastraszaniu” ludzkości w kontekście debaty na temat sztucznej inteligencji. Skąd tak radykalna ocena? 
Joachim Bauer: Nazywam tę sytuację „zastraszaniem” przede wszystkim dlatego, że nieustannie dokonuje się porównań między ludźmi a komputerami wyposażonymi w sztuczną inteligencję – tak jakby wartość człowieka można było mierzyć jego zdolnością do przetwarzania danych. Ciągle słyszymy, że wydajność sieci neuronowych i sztucznej inteligencji nie tylko dorównuje możliwościom człowieka, a nawet je przewyższa. Ale czy coś z tego wynika? Poza tym że w ten sposób stwarza się wrażenie, że wartość człowieka jest obecnie kwestionowana. Takie stawianie sprawy cofa nas do stanu sprzed epoki humanizmu. Moja książka ma być aktem sprzeciwu wobec takiej narracji. Bez względu na to, czy będziemy argumentować z perspektywy chrześcijańskiej czy oświeceniowej, istota ludzka jest wartością samą w sobie i nic nie może tego faktu podważyć. Tymczasem tak zwany transhumanizm, nowa ideologia rozpowszechniona w branży cyfrowej, próbuje nam wmówić, że człowiek to przestarzały model, który wkrótce zostanie zastąpiony przez sztuczną inteligencję.

Idei transhumanizmu przypisuje Pan wręcz cechy religijne…
Rzeczywiście dostrzegam w niej takie cechy. Ideologia transhumanizmu postrzega człowieka jako maszynę. Duch ludzki to nic innego jak zwykły algorytm, który można przenieść do komputera w procesie zwanym „transferem umysłu”. Tym sposobem mielibyśmy stać się nieśmiertelni i moglibyśmy żyć wiecznie w wirtualnym świecie. Wyznawcy tych pseudoreligijnych niedorzeczności to przede wszystkim w dużej mierze najbogatsi i najbardziej wpływowi mężczyźni rządzący w tej branży. Wierzy w nie również wielu młodych ludzi spędzających mnóstwo czasu w cyfrowym świecie. David Chalmers, jeden z bardziej wpływowych współczesnych filozofów, argumentuje w swojej najnowszej książce Reality+, że nie ma w zasadzie żadnej różnicy między naszą rzeczywistością a sztucznymi światami stworzonymi przez komputery. Twierdzi, że tak naprawdę rzeczywistość też jest tylko symulacją wykreowaną przez „niebieskiego specjalistę komputerowego”.

W czym widzi Pan zasadniczą różnicę między sztuczną inteligencją a człowiekiem? 
Ludzie są podmiotami doświadczającymi świata, mają ciało i uczucia. Aby zachować zdrowie fizyczne i stabilność emocjonalną, potrzebujemy innych ludzi, którzy będą nas szanować, cenić i kochać. Bez doświadczania rezonansu ze strony realnych bliskich nam osób nie jesteśmy w stanie żyć w zdrowiu, w skrajnych przypadkach brak takiej bliskości może nas wręcz zabić. Samotność i izolacja społeczna są przyczyną wielu chorób i wpływają negatywnie na długość życia. Kontakty w wirtualnym świecie nie mogą na dłuższą metę zaspokoić potrzeby rzeczywistej bliskości. Komputery nie posiadają ciała i nie odczuwają. Potrafią wszystko doskonale obliczyć, ale niczego przy tym nie doświadczają. Chat GPT czy nowoczesne roboty mogą jedynie symulować uczucia, ale w rzeczywistości niczego nie odczuwają. Komputery mogą pokazać nam, na przykład w grach, wirtualny świat, w którym pada deszcz, ale same przy tym nie zmokną. Matematycy mogą zlecić komputerom obliczenie właściwości czarnej dziury, ale żaden matematyk nie zostanie „wciągnięty” przez te obliczenia do komputera. Na tej samej zasadzie komputer może wygenerować wraże...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI