Z doświadczenia żałoby po katastrofie rządowego samolotu pod Smoleńskiem zrodziły się w Polakach dwie psychologiczne potrzeby: poszukiwanie liderów o tradycjonalistycznych i zachowawczych poglądach oraz wynikająca z cierpienia skłonność do altruizmu. Która z tych postaw przeważy?
Katastrofa samolotu TU-154 pod Smoleńskiem 10 kwietnia była wie[-]lokrotnie komentowana przez pu[-]blicystów związanych z różny[-]mi opcjami politycznymi, o różnych świa[-]topoglądach. Wśród wszystkich opinii i komentarzy głos psy[-]chologów był jednak niedosta[-]tecznie słyszalny. A przecież psy[-][-]chologia – zwłaszcza psychologia społeczna – dysponuje bogatą wiedzą na temat konsekwencji podobnych wydarzeń, również konsekwencji politycznych...
Psychologiczną refleksję nad konsekwencjami katastrofy należałoby poprzedzić dokładną analizą dwóch zjawisk dobrze opisanych przez psychologię: przesunięcia konserwatywnego opinii publicznej oraz altruizmu zrodzonego z cierpienia.
Jak trwoga to do...
Na pokładzie rządowego samolotu były osoby o rozmaitych poglądach politycznych – od lewicowców, poprzez liberałów, aż po zdecydowanych konserwatystów i narodowców. Gdy jednak przyjrzymy się praktykom upamiętniania tragedii, zauważymy, że koncentrują się one głównie wokół osoby Prezydenta i jego zaplecza politycznego. Dlaczego zbiorowa pamięć Smoleńska stała się pamięcią raczej konserwatywną aniżeli pamięcią lewicową czy liberalną? Bo konsekwencją katastrof i kataklizmów jest – często opisywane w literaturze psychologicznej – przesunięcie konserwatywne.
Najwięcej prac dotyczących konserwatywnego przesunięcia powstało po zamachach z 11 września 2001 roku w Stanach Zjednoczonych. Paul Nail i Ian
McGregor na łamach pisma „Social Justice Research” wykazali, że w wyniku tych zamachów zarówno liberałowie, jak i konserwatyści stali się bardziej konserwatywni – zwiększyło się ich poparcie dla konserwatywnego prezydenta George’a W. Busha oraz dla kluczowych postulatów zachowawczej polityki: zwiększenia wydatków na armię czy zmniejszenia wydatków na powszechną służbę zdrowia.
Badania Marka Landaua i współpracowników z 2004 roku pokazały, że nawet studenci elitarnych amerykańskich uniwersytetów (m.in. Rutgers), na co dzień w większości liberalni i lewicowi, po przypomnieniu o wydarzeniach z 11 września zaczynali gorliwie popierać konserwatywnego Busha. Co więcej, udało się wywołać taki efekt podprogowo – eksponując takie znaki jak „911” (data zamachu) czy „WTC” (skrót od angielskiej nazwy budynku World Trade Center, w który uderzył samolot z zamachowcami). W rezultacie u osób badanych pojawiły się myśli o śmierci, które zwiększały poparcie dla konserwatystów i silnych przywódców.
Z wielu badań nad opanowaniem trwogi wiemy, że myśli o śmierci powodują silniejsze przywiązanie do tradycyjnych wartoś...
Ten artykuł dostępny jest tylko dla Prenumeratorów.
Sprawdź, co zyskasz, kupując prenumeratę.
Zobacz więcej