AGNIESZKA CHRZANOWSKA: Gdy Oliver Sacks, brytyjski neurolog i autor wielu książek, dowiedział się, że zostało mu niewiele życia, w tekście dla „New York Timesa” napisał: „Ode mnie zależy, jak przeżyję miesiące, które mi pozostały. Muszę żyć najgłębiej, jak to możliwe, w sposób najbogatszy i najbardziej produktywny”. Towarzyszyła Pani wielu osobom w ostatnich miesiącach, dniach, godzinach życia. W jaki sposób Pani podopieczni radzili sobie ze świadomością, że umrą? Czy bali się śmierci?
BRONNIE WARE: Osoby, które spotkałam, przeżywały różne emocje i stany – przechodziły od strachu i złości do akceptacji i spokoju. Chciały cieszyć się tym czasem, który im pozostał, przeżyć go w radości i spokoju, na ile tylko było to możliwe.
A czy żałowały czegoś, gdy patrzyły wstecz na swoje życie?
Żal, który najczęściej wybrzmiewał w ich opowieściach, dotyczył braku odwagi, by żyć tak, jak chciały, a nie tak, jak oczekiwali inni.
Jak Grace, której historię opowiada Pani w książce...
POLECAMY
Tak, była żoną przez ponad pół wieku i żyła tak, jak od niej oczekiwała rodzina. Jej mąż był tyranem. Całe życie marzyła, by się od niego uwolnić. Pragnęła wieść spokojne życie, zaznać szczęścia. Gdy mąż zamieszkał w domu opieki, odczuła wyraźną ulgę. Wkrótce jednak zdiagnozowano u niej śmiertelną chorobę. W jednej chwili rozwiały się jej marzenia. Dlaczego nie zrobiłam tego, czego pragnęłam? Dlaczego nie byłam dość silna? – pytała samą siebie, wied...