Mądremu narzekanie

Ja i mój rozwój Laboratorium

Na pytanie: „Co słychać?” Polak niemal automatycznie odpowiada: „Ech, stara bieda...” i wzdycha. Szczytem optymizmu wydaje się wersja: „Jakoś leci...”. Narzekanie to nasza narodowa pasja. Uchodzimy za naród wiecznie niezadowolonych, zgorzkniałych cierpiętników, choć w rzeczywistości prawdopodobnie nie czujemy się aż tak źle. Więc dlaczego narzekamy?

Narzekając, wyrażamy niezadowolenie. Ale odczuwanie niezadowolenia nie zawsze prowadzi do narzekania – w pewnych sytuacjach potrafimy się od niego powstrzymać. Co ciekawsze, odczuwanie niezadowolenia nie jest też do narzekania konieczne. Skoro narzekamy, choć nie czujemy się niezadowoleni, czy to oznacza, że narzekamy bez powodu? Niezupełnie. Powodu po prostu należy szukać gdzie indziej.

Jak przekonują psychologowie, między innymi Bogdan Wojciszke, narzekanie może być rodzajem nawyku lub wyuczonym skryptem zachowania, który stosujemy bezrefleksyjnie w codziennych sytuacjach, na przykład w odpowiedzi na pytanie: „co słychać?”. Może także służyć tworzeniu wspólnoty „towarzyszy niedoli”. Podobnie jak łączy nas wspólny wróg, tak i wspólny temat do narzekań. Bywa też stosowane jako instrument wpływu społecznego – jeśli narzekając na nadmiar zajęć, marudząc i zrzędząc próbujemy skłonić drugą osobę do tego, by nas wyręczyła. Może też być rodzajem magicznego rytuału – nie chcąc kusić losu, „na wszelki wypadek” unikamy wyrażania nadziei i optymistycznych prognoz, przygotowujemy się raczej na najgorsze, choć w skrytości ducha liczymy, że wszystko się uda. Mądrość ludowa zakazuje zbyt szybko dzielić skórę na niedźwiedziu, mówić „hop” przed skokiem lub chwalić dzień przed zachodem słońca – bo przedwczesna radość może sprowadzić pecha. Lepiej odpukać w niemalowane –czyli zawczasu ponarzekać.

Pokaż rąbek spódnicy

Narzekanie może także pełnić funkcję autoprezentacji. Jak to możliwe? Przecież poprzez autoprezentację chcemy wywrzeć na innych jak najlepsze wrażenie. Wydaje się, że osoba narzekająca raczej szkodzi swemu wizerunkowi niż pomaga. Są jednak sposoby, by narzekanie obrócić na swoją korzyść. Po pierwsze: autoprezentacyjne narzekanie może być próbą ratowania twarzy w sytuacjach porażki. Oto pokazujemy wszystkim przysłowiowy „rąbek spódnicy” i narzekając nań przekonujemy, że to nie w umiejętnościach baletnicy należy szukać winy. Ale to nie wszystko. Lepiej zapobiegać niż leczyć – narzekanie z powodzeniem można zastosować profilaktycznie. Niechaj z góry wszyscy wiedzą, w jak trudnych warunkach przychodzi nam pracować, ile przeszkód i zasadzek czai się dokoła, ilu nieżyczliwych, zawistnych, bezwzględnych ludzi czyha, by zniweczyć nasze wysiłki. W ten sposób zyskujemy nie tylko usprawiedliwienie na wypadek porażki, ale także rozdymamy swój ewentualny sukces. Jakąż bowiem niezwykłą błyskotliwością, pracowitością, determinacją, jakim nieprzeciętnym talentem bądź przymiotami charakteru obdarzony jest ten, kto mimo wszystkich przeszkód zrobił to, co do niego należało!

Drugie zastosowanie narzekania w autoprezentacji jest jeszcze bardziej wyrafinowane. Narzekamy po to, by się pochwalić, nie wychodząc przy tym na chwalipiętę. Obowiązująca norma skromności to główne wędzidło ofensywnej autoprezentacji. W zależności od kultury jest ona mniej lub bardziej restrykcyjna, generalnie jednak bardziej skuteczne okazują się pośrednie, „nie wprost” stosowane techniki autoprezentacyjne. Lepiej, gdy chwali nas ktoś trzeci, a my najwyżej dajemy do zrozumienia, pozwalamy odbiorcom „samodzielnie” wyciągnąć wniosek, jacy jesteśmy wspaniali. Gdzie tu miejsce na narzekanie? Pozwala ono mimochodem przekazać kluczową informację. Narzekając na nawał nowych obowiązków i stres związany z zajmowanym od niedawna dyrektorskim stołkiem, „chcąc nie chcąc” (oczywiście, że chcąc!) informujemy, że właśnie się na ten stołek wdrapaliśmy. Gwiazda popkultury ubolewa nad udrękami popularności – te nieustanne prośby o autografy, wszędzie czyhający paparazzi – swój brak prywatności opłakuje jednak w nader chętnie udzielanych wywiadach. Prawdziwy przekaz brzmi: Zobaczcie, jak jestem popularna!

Narzekanie możemy też wykorzystać, aby sprawić wrażenie osoby o wysokich wymaganiach, której byle co nie zadowoli. Albo eksperta dostrzegającego niedoskonałości, których nie widzą zachw...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI