Lekcje wdzięczności

#zostańwdomu

Wierzymy, że żadne złe rzeczy nie powinny się nam przytrafiać. Nam należy się wszystko i w pogoni za tym wszystkim przegapiamy to, co mamy, co już jest. Przegapiamy powody do wdzięczności, a właśnie ona daje nam poczucie szczęścia.

Słyszałam ostatnio kawałek rodzinnej awantury. „Myślisz, że wszystko ci się należy!?” – krzyknęła matka do nastroszonego nastolatka w czarnej bluzie. „A nie?” – odburknął, zamknął oczy i zanurzył się swych hormonalnych odmętach.

POLECAMY

Gadzi mózg

Czy wszystko się nam należy? Odruchowo pewnie większość z nas powie, że nie. Wiele naszych codziennych odczuć i decyzji wydaje się jednak opierać na przekonaniu, że należy się nam całkiem sporo. Tak działa gadzi mózg – pierwotna struktura mózgu, której zadaniem była i jest przede wszystkim walka o przetrwanie. Nasi praprzodkowie nie spędzali dni w wygodnych, ocieplanych domach przed czterdziestocalowymi płaskimi ekranami, nie mieli kuchni ani pełnych wszelkiego dobra lodówek, nie spali na piankowych materacach. Ich czujność w obawie przed atakiem i pobudzenie, które pozwalało zdobyć pożywienie, były przydatne. Dzisiaj już nie są – ale gadzi mózg wciąż jest częścią naszego mózgu. Nadal jesteśmy czujni, gotowi reagować na każdy brak. Na poziomie odczucia pojawia się wtedy dyskomfort; na poziomie poznawczym – przekonanie, że nie powinniśmy go odczuwać. Za ciepło. Za zimno. Coś uwiera. Coś gniecie. Ktoś nie tak się odezwie. Ktoś wymusi pierwszeństwo lepszym samochodem. Córka nie posprzątała brudnych ubrań. To wszystko woła: „Nie tak! Jest nie tak, jak być powinno!”.

Dlaczego ja?

Powinno być idealnie. A jeśli nie jest, mamy prawo protestować. I walczyć, wspomagając się gadzią czujnością, żeby niczego nam nie brakowało. Brene Brown, naukowczyni, mówi o życiu w poczuciu braku. Jeśli uważam, że normą jest mieć spełnione wszystkie potrzeby, to wręcz wypatruję tego, czego mi brakuje. „Żyjemy w kulturze przepełnionej poczuciem braku” – mówi Brown. „Budzimy się rano. Mówimy: spałam za krótko. Kładziemy się wieczorem i mówimy: nie zrobiłam wszystkiego, co miałam zrobić. Nigdy nie jesteśmy wystarczająco szczupli, wystarczająco wyjątkowi”.

Pochodną koncentracji na tym, czego nam brakuje, jest przekonanie, że złe rzeczy, nawet jeśli przytrafiają się innym, nie powinny zdarzać się nam. Stąd pojawiające się często, zwłaszcza w obliczu bolesnych wydarzeń, pytanie: dlaczego ja? Pod nim tkwi przekonanie, że los dla nas właśnie powinien zrobić wyjątek. Na ekranie widzimy ludzi, którzy próbują przeprawić się przez morze i toną, obozy uchodźców, ludzi leżących pod kroplówkami na szpitalnych korytarzach. Josif Brodski pisał w poruszającym wierszu: W chwili, gdy rozrywki żądasz, / w telewizji mecz oglądasz, / lub się pławisz w słodkiej nudzie – / giną ludzie.

Giną ludzie, ale nie my. Czujemy się wyjęci spod reguły, wedle której nieszczęścia przydarzają się wszystkim. Nie ma w nas też zgody na przemijalność – chociaż rzeczywistość na każdym kroku dostarcza nam dowodów, że wszystko się kończy: małżeństwa się rozwodzą, filiżanki po świętej pamięci babci się tłuką, babci też już z nami nie ma, tracimy pracę, dąb za oknem zrzuca liście, w każdej sekundzie odchodzi jakiś nasz wdech i zamienia się w wydech, który też odchodzi… My jednak zdajemy się trzymać przekonania, że rzeczy wokół nas powinny trwać w nienaruszonym kształcie. A kiedy tak się nie dzieje, rozliczamy los z czegoś, co wydaje się nam niesprawiedliwe. Dlaczego ja? Dlaczego nie sąsiad, za którym nie przepadam, dlaczego nie odległa koleża...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI