Źródła energii

Na temat Ja i mój rozwój

Gdzie się podziała Twoja energia? Jak możesz odzyskać siłę, która jest ukryta głęboko w Tobie - opowiada Wojciech Eichelberger. I przedstawia swoją koncepcję energii życiowej.

PIOTR ŻAK: – Przychodzi do Pana pacjent i narzeka, że nie ma na nic siły. Jaka jest pierwsza myśl, która się wtedy Panu nasuwa?
WOJCIECH EICHELBERGER:
– Zapewne taka, że ten człowiek poważnie naruszył zasoby energii życiowej.

Czyli czego?
– Specjalnego rodzaju energii, często zwanej energią urodzeniową, jaką otrzymujemy, przychodząc na świat. Jej zadanie polega na jak najdłuższym podtrzymywaniu naszego biologicznego istnienia. Proszę wyobrazić sobie kwiatek w doniczce, podlewany z dużego zbiornika. Jego pojemność jest tak obliczona, żeby wody starczyło na jak najdłuższe życie kwiatka. Gdy woda się skończy, kwiat umiera. Każdy żyjący organizm ma określony zasób takiej energii. Każdy, by żyć, musi codziennie pobierać energię ze zbiornika. Ale nie powinien tego robić według własnego widzimisię – kiedy chce i ile chce. Nadmiar pobranej energii mógłby zaszkodzić organizmowi – tak jak nadmierne podlewanie zaszkodzi roślinie. Jej łapczywe pobieranie zbyt szybko wyczerpałoby życiodajne zapasy i skróciło życie organizmu. Dlatego istnieje specjalny mechanizm wydatkowania energii. Wielki zbiornik współpracuje ze specjalnym dozownikiem, gdzie regularnie trafia porcja energii, która powinna wystarczyć na mniej więcej 24 godziny. Ta dawka zwana jest energią dobową. Jeśli zaczniemy żyć nierozsądnie lub znajdziemy się w sytuacji wymuszającej duży pobór energii, to dozownik opróżni się już np. o godzinie 16. Oczywiście do pustego dozownika wpłynie z dużego zasobu kolejna porcja energii – to konieczne do podtrzymania życia. To dodatkowe doładowanie będzie jednak sprzeczne z programem optymalnego zarządzania zasobami dużego zbiornika, zgodnie z którym powinien on wydzielać na dobę tylko tyle energii, ile jednorazowo mieści się w dozowniku. Jeśli konsekwentnie będziemy nadużywać energii urodzeniowej, to szybko osiągniemy granicę, po przekroczeniu której w dozowniku będzie się pojawiać minimalna dawka energii, wystarczająca do podtrzymywania w ciągu doby jedynie podstawowych funkcji życiowych. Wtedy będziemy leżeć w łóżku z kołdrą na głowie, niezdolni do żadnego wysiłku, do podjęcia jakiegokolwiek działania. Taka sytuacja – zwana wypaleniem – zmusza nas do ograniczenia wydatków energetycznych, umożliwia długo zaniedbywaną regenerację tkanek, naprawę uszkodzonych funkcji ciała, i na ogół wymusza zasadniczą reformę stylu życia na zgodny z potrzebami i możliwościami organizmu.

Karoshi to nagła śmierć, która następuje na skutek przepracowania, stresu, napięć. Co ciekawe, o wiele częściej dotyka kierowników i dyrektorów, pracujących przez przynajmniej rok po co najmniej 60 godzin tygodniowo. Pierwsze przypadki odnotowano w Japonii na przełomie lat 60. i 70. minionego stulecia. Według statystyk z powodu karoshi średnio umiera ok. 10 tysięcy Japończyków rocznie. Karoshi nie daje żadnych wyraźnych objawów – człowiek po prostu nagle przestaje żyć. Europejscy badacze tego zjawiska mówią obrazowo o „nagłym odcięciu zasilania”. A jeśli nie zareaguję na to wymuszanie?
– To wyląduje pan w łóżku i nie będzie miał siły na jakikolwiek kontakt ze światem. Co gorsza, gdy będzie pan leżał w łóżku, mózg zacznie generować katastroficzne scenariusze, które dalej będą alarmować i mobilizować ciało, a więc wyczerpywać i tak już nadszarpnięte zasoby energii życiowej.

Końcówki życia?

Dla biologów energia życiowa to tylko konstrukt teoretyczny. Jako wskaźnik naszego „zużycia” wskazują oni telomery. Telomery (z greckiego telos – koniec, meros – część) to zakończenia chromosomu. Elizabeth Blackburn z University of California w San Francisco, która za opisanie ich struktury dostała Nagrodę Nobla, przyrównała je do niklowanych końcówek sznurowadeł, które zabezpieczają nitki chromosomu. Przed każdym podziałem komórek materiał genetyczny zapisany w DNA musi zostać podwojony. Polimeraza, enzym DNA, przebiega przez nić DNA i kopiuje ją – ale tylko do miejsca tuż przed zakończeniem. Ostatni fragment DNA zostaje pominięty. W to miejsce wchodzą telomery, zabezpieczając – jak końcówki sznurowadeł – przed uszkodzeniami, nie dopuszczają też do połączenia różnych chromosomów, co mogłoby wywoływać nowotwór. Każdy podział komórki skraca nieco długość chromosomów, powodując utratę ich odcinków końcowych – telomerów. Po wielu podziałach chromosomy na końcu mogą stać się tak krótkie, że komórka nie może się więcej dzielić i bezpotomnie umiera. Przeciwdziała temu procesowi starzenia się komórki enzym – telomeraza – dobudowując wciąż kawałeczki telomerów na końcach chromosomów, co opóźnia proces starzenia się komórki. Wielu naukowców uznaje skracanie zakończeń chromosomów za integralną część procesu starzenia i uważa, że każda komórka ma zaprogramowaną maksymalną liczbę podziałów, którą nazwano limitem Hayflicka (od nazwiska Leonarda Hayflicka, który zaobserwował to zjawisko). Po osiągnięciu limitu Hayflicka komórka musi umrzeć. Długość telomerów może ulec skróceniu także, pod wpływem innych czynników, na przykład stresu. Elissa Epel z University of San Francisco odkryła, że matki, które przez wiele lat opiekowały się przewlekle chorymi dziećmi, doświadczając silnego stresu, miały telomery przeciętnie krótsze w porównaniu z telomerami kobiet wychowujących zdrowe dzieci. Alexander Kotrschal w badaniach na myszach potwierdził związek między stresem a skracaniem się telomerów – u zestresowanych myszy z czasem stawały się one krótsze.

Jakiego rodzaju scenariusze ma Pan na myśli?
– Negatywne, zagrażające, alarmujące. Sterujący reakcją walka lub ucieczka układ sympatyczny natychmiast reaguje na wszelkie sygnały zagrożenia, ale nie potrafi rozstrzygnąć, jakich niebezpieczeństw dotyczą: realnych czy wymyślonych. Dlatego niekontrolowane zamiłowanie do odtwarzania dramatycznych wydarzeń z naszej biografii lub wyobrażanie sobie tych, które być może wydarzą się w przyszłości, nieustannie utrzymuje w gotowości fizjologiczny mechanizm walki lub ucieczki. A to pochłania ogromne ilości naszej życiowej energii i sprawia, że organizm poszukuje sposobów na oszczędzanie energii i zmniejsza wydolność tych układów, które potrzebują jej najwięcej. Na pierwszy ogień idzie więc układ immunologiczny, najbardziej energochłonny. Dlatego długotrwały stres czyni organizm bezbronnym, otwiera go na infekcje i choroby. Ale nie tylko on przyczynia się do wyczerpania energetycznego. Niekontrolowane negatywne wyobrażenia mogą sprawić, że literalnie zamartwimy się na śmierć.

Jakie jeszcze – poza osłabieniem odporności organ...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI