Magdalena: Ponarzekajmy na „dzień dobry”. To jest tak bardzo wbrew mnie, że proponuję z przekory. Lecz ponarzekamy tak, żeby Czytelnicy z nami zostali do ostatniego zdania, zwłaszcza że to nasz pierwszy felieton w autorskim cyklu „Dwugłos”. A marudzić chciałam w boomerskim stylu, czyli: „kiedyś było jakoś prościej”. Bo nawet definicja zdrady, a o tym dzisiaj dla Państwa piszemy, istniała klarowna. Zdrada równało się pójście do łóżka z kimś innym. Kropka. Dziś mamy zdrady emocjonalne, wirtualne…
Robert: Jest coś, co w moim odczuciu wcale się nie zmieniło. Dowód? Pojęcie zdrady łączy się z oceną moralną. Przyjmijmy, że ja jako ten zdradzający w jakimś sensie dopuściłem się czegoś niemoralnego, w określonym modelu myślenia o seksualności i relacjach. Zauważmy, że samo słowo zdrada jest mocno osadzone w Dekalogu, a przy okazji w kontekście społeczno-kulturowym. Tym, co podpowiada współczesna, naukowa narracja, jest budowanie dyskusji o normach partnerskich, o przekroczeniach. Spójrz, że to są jednak inne perspektywy. Złamanie norm versus zdrada… A w jakimś sensie są inne dla każdego z nas, dla Ciebie, dla mnie, dla Czytelników. Złamanie normy partnerskiej umożliwia szersze i pełniejsze myślenie o relacjach, a przy tym jest bardziej użytecznym rozumieniem.
Magdalena: Pojawienie się social mediów, a już w szczególności aplikacji randkowych, silnie wpłynęło na zmiany definicji, norm partnerskich i zdrady. Znam mnóstwo historii par, u których casus pod tytułem „on z kimś pisze całymi dniami”, „ona z n...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.