Marek nie mógł pogodzić się z tym, że jego żona odnowiła kontakty z dawną sympatią z liceum. Zobaczyli się po wielu latach na spotkaniu klasowym i ich znajomość odżyła. Choć Agnieszka przekonywała męża, że to on jest mężczyzną jej życia, a tamto – to tylko dawna przyjaźń, Marek stał się nieufny i podejrzliwy. Wciąż pytał żonę o szczegóły: „A co was wtedy łączyło?”, „Czy naprawdę nigdy się z nim nie kochałaś?”, „Po co się widujecie, skoro to był tylko młodzieńczy poryw, a teraz masz rodzinę?”. Agnieszka, zadręczana takimi pytaniami, ulegała też emocjom i w końcu, z bezradności, mówiła często to, czego nie powiedziałaby, gdyby nie prowokujące słowa męża. Oskarżała go więc, że ją ogranicza, kontroluje, że stosuje przemoc psychiczną. To bolało Marka, gdyż uważał, że to tamten mężczyzna jest przyczyną takiego zachowania Agnieszki. Nie zdawał sobie sprawy, że to on rozdrapuje rany i prowokuje żonę do ataków.
POLECAMY
Popchnąć w cudze ramiona
Gdy w życie uczuciowe wkrada się silna zazdrość, trudno jest zauważyć, że w istocie to od nas samych zależy nasz stan psychiczny i że to nasza postawa prowokuje takie a nie inne zachowanie bliskiej osoby. Ciągła podejrzliwość, ataki, dopytywanie, porównywanie – w jakiś sposób sugerują też partnerowi romans, o którym on sam może wcale nie myśleć, spotykając sympatię z przeszłości. Niechęć, kłótnie, oskarżanie oddalają małżonków od siebie. Łatwo wtedy rzucić się w ramiona przyjaciela z dawnych lat i dać się pocieszyć, zaspokoić potrzebę akceptacji, czułości i bliskości. Niewinne, koleżeńskie spotkanie może przerodzić się w romans, zdradę. Dla Agnieszki nieuzasadniona zazdrość Marka, której nie okazywał przecież nigdy przez kilka lat małżeństwa, stała się wyjątkowo trudna, zaskakiwały ją reakcje męża i nie rozumiała ich. Ponadto mąż w napadach złości, gniewu nie był w stanie wysłuchać, jak ona się czuje, gdy jest niesprawiedliwie posądzana o nieuczciwość. W pewnym momencie Agnieszka złapała się na myśli, że skoro jej wierność i tak ciągle jest kwestionowana, to może warto zdradzić, bo wtedy przynajmniej miałaby poczucie, że jest oskarżana o to, co naprawdę zrobiła. W tym czasie zauważyła, że bardziej zapragnęła spotkań z byłym chłopakiem, jego ciepła, troski, zrozumienia, a coraz trudniej jej było wracać do domu i przebywać z Markiem.
Zwykle zdradzamy, bo czegoś nam zaczyna brakować w relacji z partnerem, z którym jesteśmy, albo w nas samych. Poszukujemy tego na różne sposoby i często znajdujemy właśnie w kontaktach z osobą, z którą czujemy się bezpiecznie, bo ją znamy z przeszłości. Jej zaczynamy wypłakiwać się w rękaw, u niej znajdujemy zrozumienie, z nią częściej przebywamy, tym samym zaniedbując osobę, z którą żyliśmy przez lata. Zanim jednak dojdzie do takiej sytuacji, warto przyjrzeć się temu, co się dzieje, jakie są przyczyny kryzysu, z czego on wynika. Potrzebny jest wtedy czas na spokojną rozmowę, wzajemne wysłuchanie. Nie jest to łatwe, czasem niemożliwe – gdy małżonkowie przyzwyczaili się do wzajemnego obwiniania i oskarżania, znają ten jedyny schemat rozmów i nie potrafią nawiązać dialogu. W takich sytuacjach warto skorzystać z pomocy mediatora, psychologa czy terapeuty. Pomoc neutralnej, bezstronnej trzeciej osoby w konflikcie, pozwala stronom zmienić perspektywę spojrzenia na rzeczywistość, dostrzec, w jaki sposób same ją kreują, uwierzyć, że zmiany zależą tylko od nich. Wpędzanie partnera w poczucie winy, dręczenie go pomówieniami, osądami, oskarżeniami, krzywdzi również (a czasami nawet bardziej) osobę, która taką strategię przyjmuje, odbija się więc na całokształcie związku. Zamiast tkwić w przeszłości, mnożyć lęki i katastroficzne wizje, Agnieszka i Marek postanowili dbać o to, aby w przyszłości nie doszło znowu do takiego ochłodzenia wzajemnych stosunków. Ujrzenie faktów takimi, jakie są, pozwoliło im wrócić do siebie, docenić wspólne potrzeby i priorytety, takie jak: zaufanie, trwałość małżeństwa, wierność, uczciwość. Dzięki temu mogli się uspokoić, skupić na szukaniu takich rozwiązań, które pozwoliłyby im budować zrozumienie i bliskość.
Związki równoległe
Krystian poznał Anetę na urodzinach ich wspólnego kolegi. Przyszedł tam ze swoją koleżanką Ewą, z którą znał się ze szkoły podstawowej. Ich związek miał charakter przyjacielski, kumplowski. Bywały w nim okresy bardziej zażyłe i takie, kiedy tygodniami nie widywali się. Oboje wiedzieli, że szukają kogoś innego i dawali sobie w tym pełną wolność. Aneta od razu spodobała się Krystianowi. Powiedział wtedy nawet Ewie, że wie, iż to jest TA i że ożeni się z nią. Aneta nie bardzo rozumiała, dlaczego Krystian poświęca jej tego wieczoru tyle uwagi, gdyż była przekonana, że Ewa jest jego dziewczyną. Gdy wszystko się wyjaśniło, poczuła ulgę, gdyż ten delikatny i ciepły mężczyzna spodobał jej się od pierwszego wejrzenia...
Aneta i Krystian po dwóch latach pobrali się. Ewa stała się przyjaciółką ich obojga, często bywała u nich w domu. Rok po ślubie urodził się Jasiek. Krystian nie bardzo radził sobie z rolą ojca. Na ogół to Aneta zajmowała się dzieckiem, jak też wszystkim, co dotyczyło domu, bo przebywała w nim znacznie więcej. Po pewnym czasie była coraz bardziej zmęczona jednostajnością, nie...