Kiedy nie wiesz, co zrobić, uśmiechnij się – zachęca H. Jackson Brown Jr., amerykański pisarz i autor Małego poradnika życia. Ma rację, uśmiech bowiem wiele może zmienić, niezależnie od jego przyczyn i zamiarów uśmiechającego się. Nasz mózg lubi radosne twarze i identyfikuje je szybciej niż te smutne. Uśmiech jest tak ważny dla kontaktów społecznych, że widzimy go z odległości aż stu metrów, czyli dystansu odpowiadającego długości boiska do piłki nożnej! Ułatwia porozumienie i to prawie od pierwszych chwil życia. Już miesięczny noworodek uśmiecha się, najpierw podczas snu, a w trzecim miesiącu życia na widok mamy czy taty. Rozczula ich w ten sposób i zyskuje ich wsparcie.
POLECAMY
Moc uniesionych kącików ust
Również dorośli korzystają z mocy uśmiechu. Rodzi on tzw. efekt pobłażliwości, dzięki któremu możemy być łagodniej potraktowani przez szefa czy partnera, nawet jeśli coś przeskrobaliśmy. Wystarczy się uśmiechnąć. Podobnie w sądzie: choć sędziowie powinni wymierzać takie same wyroki niezależnie od wyrazu twarzy oskarżonego, to okazuje się, że wobec osób uśmiechniętych często bywają mniej surowi.
Ludzie, którzy się uśmiechają, odbierani są jako mili, szczęśliwi, ciepli, towarzyscy, szczerzy, atrakcyjni i odnoszący sukcesy. Za jeden uśmiech można zyskać naprawdę wiele. Jak ustalił Paul Ekman, radosne twarze wpływają na nasz wegetatywny układ nerwowy. Kiedy widzimy taką twarz, sami zaczynamy się uśmiechać, co wytwarza endorfiny w naszym mózgu. Nic dziwnego, że przyciągają nas uśmiechnięte osoby. Uśmiech rozbraja i sprawia, że stajemy się bardziej przychylni i mniej podejrzliwi wobec drugiego człowieka.
Zaraźliwe emocje
Co więcej, uśmiech pociąga uśmiech. Kiedy uśmiechniemy się do kogoś, to dziesięciokrotnie wzrasta szansa, że ten ktoś odpowie tym samym, nawet jeśli jest to przypadkowy przechodzień. W ten sposób uruchamia się lawina dobrych emocji.
Według Ruth Campbell z londyńskiego University College odpowiada za to część neuronów lustrzanych zlokalizowanych w przedruchowej korze czołowej, która pozwala identyfikować twarz i jej ekspresję oraz natychmiast wywołuje reakcję odzwierciedlającą. Automatycznie i nieświadomie powielamy wyrazy mimiczne do nas adresowane, czego dowiódł w swoim eksperymencie Ulf Dimberg ze szwedzkiego uniwersytetu w Uppsali. Wykorzystując urządzenie rejestrujące impulsy elektryczne z włókien mięśniowych, dokonał pomiaru ruchów mięśni twarzy u 120 ochotników, którym prezentowano fotografie osób szczęśliwych i rozgniewanych. W odpowiedzi na to, co ujrzą, mieli uśmiechać się, marszczyć brwi bądź w ogóle nie reagować. Niekiedy proszono ich, by uśmiechali się na widok rozgniewanej miny albo na odwrót – reagowali na czyjś uśmiech marszczeniem brwi. Okazało się, że uczestnicy nie potrafili w pełni kontrolować swej mimiki. Wprawdzie bez większego problemu krzywili się na widok zagniewanej twarzy, lecz uśmiechanie się przychodziło im wtedy dużo trudniej. Choć starali się panować nad swoimi naturalnymi reakcjami, to ich twarz wyrażała coś innego – w rzeczywistości odtwarzali czyjś wyraz twarzy. Uśmiech za uśmiech, grymas złości za grymas.
Radosna nić
Dzięki wymianie uśmiechów tworzy się więź, co sprzyja kolejnym uśmiechom. Gracze w kręgle po udanym rzucie zwykle uśmiechają się dopiero wtedy, gdy odwracają się w...
Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.