Tęsknota jako przeżycie niejednorodne

Poradnik pozytywnego myślenia na czas wyzwań

Tęsknota niejedno ma imię. Może nas prowadzić do spełnienia albo wyniszczenia. Sprawia, że utykamy w fantazjach albo podążamy za pragnieniami. Jak sobie radzić z tą tęsknotą, która przygniata? I w jaki sposób skorzystać z jej twórczej mocy?

Dwa bieguny tęsknoty

Tęsknota to niezwykle złożone przeżycie, które mieści w sobie wiele skrajności: miłość i brak, poczucie sensu i niespełnienie, twórcze napięcie i smutek, nadzieję i stratę, impuls do ruchu i zatrzymanie. Doświadczając tęsknoty, próbujemy zintegrować w sobie i wyrazić te czasem pozorne sprzeczności. Pisarz Janusz Leon Wiśniewski ujął ten stan słowami: Gdy tak myślę, to tak rozpaczliwie tęsknię za Tobą, że chce mi się płakać. I nie jestem pewien, czy z tego smutku, że tak tęsknię, czy z tej radości, że mogę tęsknić. Jednak dla wielu z nas pełne doświadczenie tęsknoty jest trudnym, a momentami wręcz niemożliwym zadaniem. Wymaga bowiem jednoczesnego spojrzenia na dwa bieguny: braku i nadziei. To tak jakbyśmy mówili do kogoś jednocześnie „kocham i nienawidzę cię”. Jak poradzić sobie z tym wewnętrznym rozdarciem?

POLECAMY

Małe tęsknoty…

Antoni de Mello, hinduski jezuita, psychoterapeuta i kierownik duchowy, opisał pewną historię małżeńską. Otóż pewna para przez trzydzieści lat wspólnie oglądała telewizję. Któregoś dnia mąż zwrócił się do żony z prośbą, by zrobili wspólnie coś ekscytującego. Przez jej umysł przesunęło się wiele obrazów, w tym pełna przeżyć noc spędzona w mieście. Z entuzjazmem zgodziła się, a wtedy on odparł, że bardzo chciałby… zamienić się fotelami. Na pozór humorystyczna opowiastka ukazuje głębszą prawdę. Gdy pragnienia przykrywa kurz codzienności, mogą one być zredukowane do banału, aż wreszcie dopada nas rezygnacja, być może depresja. Jednak nawet te nasze małe tęsknoty są odzwierciedleniem wielkich nadziei. Jakich? Tęsknimy za bezpieczeństwem, miłością, uznaniem, szacunkiem, za rodzicami, ludźmi, którzy nas opuścili lub odeszli z tego świata, za poczuciem szczęścia, sensu i spełnienia, za Bogiem albo za ukochanym, z którym w końcu poczujemy pełne zespolenie. W czasie wojny i zagrożenia tęsknimy za pokojem i przewidywalnością życia, a w czasie pokoju za różnorodnością. Ta zmienność sprawia, że czasem nie wiemy do końca, za czym tęsknimy. Doświadczamy wówczas wiecznego niedosytu i nieustannie czekamy na „coś”. A gdyby tak nie zatrzymywać się na samym odczuciu braku, a raczej spróbować go doświadczyć i lepiej zrozumieć? Wówczas mamy szansę wyjść z tej poczekalni życia i znaleźć się w jego przedsionku.

Tęsknota to nie pragnienie powrotu

Basia, dobrze zapowiadająca się prawniczka, nie była w stanie związać się z nikim na stałe. Od momentu, gdy Adam zakończył z nią relację, minęło już pięć lat, a ona nadal tęskniła za ukochanym. Bywały noce, w trakcie których ze snów wyrywał ją płacz. Śnił jej się Adam, który ją wołał, a ona szła bez końca i nie mogła do niego dotrzeć. Sprawa wydała się szczególnie beznadziejna, gdy mężczyzna znalazł nową partnerkę i pewnego dnia stanął z nią na ślubnym kobiercu. Basia uświadomiła sobie wówczas, że od kilku lat tkwi w miejscu i popadła w nieukojony smutek. Adam mimo rozstania był ciągle obecny w życiu Basi, a jej zachowanie i tęsknota podtrzymywały poczucie więzi. Tęskniąc za nim, czuła nadal słodycz miłości. W trwającym związku spajająca i podtrzymująca relację funkcja tęsknoty była niezastąpiona, ale teraz stała się dla niej destrukcyjna. Tak naprawdę, kobieta nigdy nie pozwoliła mężczyźnie odejść. Choć jakąś częścią siebie wiedziała, że ich związek się zakończył, to emocje nadal wyrażały miłość i oddanie. 
Każde rozstanie przebiega w pewnej kolejności: szok i zaprzeczenie, złość, tęsknota, smutek i żal, aż w końcu przychodzi akceptacja. Pełne przejście procesu pozwala na to, by pójść o krok dalej i otworzyć się na nową rzeczywistość. Basia ciągle oscylowała między zaprzeczeniem a tęsknotą. 
Czasem utykamy w tęsknocie, gdy pozostajemy we wzmacniającej części wspomnień. Kobieta tęskniła za tym, co było dobre, a z biegiem czasu jej wspomnienia się zacierały i stawały wręcz idealne. Dopiero, gdy w pełni zobaczyła relację z Adamem i dostrzegła trudności, które mieli – poczuła złość, rezygnację i rozczarowanie. Docierając do całej gamy uczuć, zobaczyła realnie swój związek, wyszła z utknięcia i porzuciła idylliczną relację. Dopuściła do siebie myśl, że może odejść, a jednocześnie zachować przyjemne uczucia i wspomnienia związane z mężczyzną. Co więcej, okazało się, że za niechęcią do rozstania stało przekonanie, że tracąc tę relację, straci na zawsze okazję do miłości i bliskości. Czasem w tęsknocie nie chodzi nam o konkretną osobą, a o wartości, które niesie ona ze sobą. Warto zadać sobie wtedy pytanie, co tracę z jej/jego odejściem. Może bliskość, rozmowy, zainteresowanie, adorację? Gdyby się dokładniej przyjrzeć, to okazuje się, że to wszystko...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI