Sexting - nasze ciała, nasza sprawa

Psychologia i życie

Z raportu „Nastolatki 3.0” opublikowanego w 2023 r. przez Naukową i Akademicką Sieć Komputerową – Państwowy Instytut Badawczy (NASK) wynika, że w Polsce co trzecia niepełnoletnia osoba otrzymała czyjeś nagie lub półnagie zdjęcie za pośrednictwem internetu. Tymczasem jedynie 5,6% rodziców deklaruje, że ich dzieci doświadczyły sextingu.

Sexting nasz powszechny

Oliwia pierwszy raz usłyszała o sextingu w szóstej klasie szkoły podstawowej. Miała trzynaście lat. 
– Rozmawialiśmy podczas lekcji o zasadach bezpieczeństwa w sieci i dowiedziałam się wtedy, że sexting to przesyłanie innym osobom intymnych zdjęć i wiadomości za pomocą telefonu czy komputera, a także jakie niesie ze sobą zagrożenia – opowiada osiemnastoletnia dziś Oliwia. – Jestem wdzięczna mojej nauczycielce, że o to zadbała. 
Bo w warszawskim liceum, do którego zdaje Oliwia, nie ma już takich pogadanek. Tylko raz, jak wspomina moja rozmówczyni, nauczyciel informatyki wytłumaczył klasie, co zrobić, gdy ich zdjęcia wyciekną do sieci, i pokazał im tablicę, na której opisał strategię koniecznych działań. Było na niej między innymi, że należy zgłosić się na policję, że nie można się wstydzić i jak najszybciej podjąć odpowiednie kroki. 
W nowej szkole Oliwię zaskakuje też, że sexting jest dla jej rówieśników jakby normalną sprawą, o której rozmawia się bez żenady i wstydu. 
– Któregoś dnia podszedł do mnie kolega z klasy, miał szesnaście lat, i poprosił, bym mu przesłała moje rozebrane zdjęcie – opowiada Oliwia. – Chociaż nie byliśmy w bliskiej relacji! Na szczęście znalazłam w sobie na tyle siły, by mu odpowiedzieć: „Przepraszam, ale to nie jest zgodne z moim kodeksem moralnym!”. Tymczasem on dalej naciskał, podejmował kolejne próby, a ja wciąż mówiłam mu: „Nie!”. W końcu zaczęłam go ignorować i to w końcu poskutkowało. Znam jednak kilka osób, które nie potrafiły takim prośbom odmówić. Uważały, że zdobędą w ten sposób popularność w szkole i nowych znajomych. No i nie myliły się.
Co ciekawe, jak wspomina Oliwia, niektórzy jej koledzy czy koleżanki ze szkoły nie tylko nie obawiali się konsekwencji czy ryzyka, jakie niesie sexting, ale wręcz się nim chwalili: „Patrzcie wysyłam mojemu chłopakowi intymne zdjęcia! Jestem lepsza, bardziej nowoczesna, kocham go i mam do niego zaufanie”. 
– Czasem tylko, gdy coś psuło się w związkach, nachodziła je refleksja, co się stanie z tymi zdjęciami, gdy się rozstaną – opowiada Oliwia. – Ale te zmartwienia dotyczyły raczej tego, co sobie ludzie wokół pomyślą, a nie tego, że mogą kiedyś stracić szansę na dobrą pracę. 
Oliwia przyznaje, że jest w komfortowej sytuacji i może liczyć na wsparcie rodziców we wszystkich trudnych sprawach. Została też tak wychowana, by jasno wyrażać swoje zdanie. Ale wielu jej znajomych jest zdanych tylko na siebie. I jeśli doszłoby do nadużyć związanych z sextingiem, szukaliby pomocy u rówieśników. 
– Gdybym nie mogła przegadać trudnych spraw w domu, zwróciłabym się do przyjaciółki, z którą nie mam tematów tabu – podkreśla Oliwia. 
– A wyobrażasz sobie pójść z problemem do szkolnego psychologa? – podpytuję.
– Nie, to jest dramat, ta opcja odpada – mówi stanowczym tonem Oliwia. – Ale zawsze można poszukać pomocy w internecie, na czatach. Tam moje pokolenie czuje się bezpiecznie.
– Dlaczego pójście do psychologa to taki „dramat”? – dopytuję.
– Pójście do szkolnego psychologa zazwyczaj wiąże się z tym, że wszyscy wokół o tym wiedzą. Chodzi o to, że później – już po wizycie w jego/jej gabinecie, zatrzymuje się na widok ucznia na korytarzu, pyta, co u niego. Atmosfera wokół gęstnieje i znajomi zaczynają szeptać: „Chyba ma poważne problemy”. Poza tym, gdy raz poszłam do szkolnego psychologa, doszukiwał się problemów tam, gdzie ich nie było. Może chciał się popisać psychoanalizą?
Zastanawiam się, skąd u wielu nastolatków brak strachu przed konsekwencjami, jakie może przynieść korzystanie z sextingu. Pytam o to Oliwię.
– Choć sexting jest tak popularny wśród młodzieży, nie zetknęłam się z żadnym przypadkiem, by bez zgody czy wbrew woli drugiej osoby ktoś udostępnił jej prywatne zdjęcia, czy wiadomości w sieci – wyjaśnia Oliwia. 
I tłumaczy, że jeśli jej rówieśnicy korzystają z sextingu na co dzień, oswajają się z nim i nie widzą w nim zagrożenia.
– Uważają, że nie ma się czego wstydzić, że to jest ich ciało i mają prawo się nim dzielić? – zastanawiam się na głos.
– Nie podzielam tego poglądu, ale chyba tak właśnie myślą – kiwa głową Oliwia. – Wystarczy spojrzeć na te...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI