Zastanawiasz się, jak kochają dojrzałe kobiety? Przeczytaj artykuł: Najlepsze jeszcze przede mną. Jak kocha dojrzała kobieta?
Karolina Rogaska: Często traktujemy seks jako coś odrębnego, niezależnego od reszty naszego życia. Dlaczego?
Michał Pozdał: W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat seks bardzo się skomercjalizował. Postrzegamy go trochę jak towar, na równi z nowym telewizorem czy samochodem. Po pierwsze odrywamy tę sferę od całej reszty życia – od tego, jak się czujemy, jakie mamy doświadczenia, z jakich rodzin pochodzimy. I nawet nie przypuszczamy, że nasze problemy seksualne mogą mieć jakieś głębsze podłoże. Ludzie czasem przychodzą do gabinetu i oczekują ode mnie recepty, magicznego leku na ich trudności. Są zdziwieni, gdy proponuję konsultacje i terapię, bo chcą prostej odpowiedzi.
Po drugie oderwaliśmy seks od reszty naszego życia, bo wiąże się on z emocjami. A o tych nie potrafimy rozmawiać ani się nimi zajmować. Widać to szczególnie w pracy z parami, które nie umieją mówić o seksualności.
Może też zwyczajnie brakuje słów. Język dotyczący seksualności jest albo zmedykalizowany, albo wulgarny.
Język medyczny to obrona w postaci intelektualizacji, która pozwala oddzielić seks od uczuć. Z kolei śmiech czy wulgarność rozładowuje napięcie. Stosujemy te metody, żeby w ogóle rozmawiać o seksie, co pokazuje, jak bardzo potrzebna jest edukacja w tym temacie.
Czy to, jak rozmawiamy o seksie i jak do niego podchodzimy, jest zależne od płci?
Kobiety zwykle są bardziej świadome swojej seksualności. Wiedzą, że ma ona związek z innymi obszarami ich życia. Mężczyźni, którzy do mnie przychodzą, są zdziwieni, gdy pytam ich o poprzednie związki czy o relacje między ich rodzicami. Ostatnio zgłosił się do mnie mężczyzna, który miał problemy z erekcją. Pytałem go, w jakim jest nastroju, jak śpi, czy budzi się zmęczony, czy wypoczęty – chciałem rozpoznać, czy jego sytuacja nie jest efektem depresji. Nie rozumiał, po co o to pytam i jaki to ma związek z erekcją.
Młodych chłopców uczy się przedmiotowego podejścia do seksualności. Pracuję z nastolatkami i słyszę, że na szesnaste lub siedemnaste urodziny dostają prezerwatywy. Oczywiście nie neguję, że należy mówić o antykoncepcji. Tylko że działa to raczej na zasadzie: masz i wiesz, co z tym zrobić. A taki nastolatek wcale nie musi tego wiedzieć. Nikt też nie pyta go, czy nie czuje się przestraszony, czy nie boi się, że nie będzie miał wzwodu, czy ma jakieś doświadczenie w seksie. Puszcza się go w świat niemal z rozkazem – zrób to! W przypadku dziewcząt promowana jest raczej profilaktyka strachu. To komunikaty typu: „jak się komuś oddasz, to będziesz grzesznicą”; „nie kuś, powinnaś się szanować i jak najdłużej być dziewicą”. Zarazem kobiety mają większy dostęp do swych emocji, bo od dziecka pozwala im się na ich przeżywanie. Częściej też rozmawiają ze sobą o seksualności, zwierzają się, radzą. Chłopcy są uczeni rywalizacji, więc rzadko przegadują takie sprawy.
Z jednej strony kobiety mają większe pr...