Obiadek Mamonia

Zdrowie i choroby Praktycznie

Najchętniej jemy to, co znamy. Obawa przed nowymi pokarmami u niektórych przybiera postać choroby.

Siedzisz w lokalnej restauracji w egzotycznym kraju, a przed tobą talerz z daniem wybranym na chybił trafił. Nie znasz tej potrawy, mało tego – nie jesteś w stanie rozpoznać większości składników. Choć jesteś głodny po całodniowym zwiedzaniu, nie ma mowy o łapczywym pałaszowaniu. Właściwie zastanawiasz się, czy w ogóle jeść. Przyglądasz się nieufnie potrawie, wąchasz, nabierasz odrobinę i ostrożnie próbujesz. Smaczne. Kolejny mały kęs. Udaje ci się rozpoznać kilka składników. Zaczynasz jeść, ale jesteś czujny. Każdy niepokojący smak może natychmiast zakończyć posiłek. Jeśli po kilku godzinach rozboli cię brzuch, nigdy więcej nie wrócisz do tej restauracji.

POLECAMY

Przesadna ostrożność? Wcale nie. Choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, bez wahania jemy tylko znane potrawy. Najlepiej smakują te podane w znanych nam miejscach, przygotowane przez znane osoby – pizza w pizzerii, do której chodzimy od dziesięciu lat, rosół z domowym makaronem u mamy. Jednak pierwsze spotkanie z sushi czy pleśniowym serem zapewne poprzedziło przynajmniej krótkie wahanie i szybka analiza reakcji naszego organizmu.

Ta mniej lub bardziej lękowa reakcja na nowy pokarm to neofobia pokarmowa. Występuje ona nie tylko u ludzi, ale i u wielu gatunków zwierząt. Na przykład dziki szczur z nowym pożywieniem obchodzi się bardzo ostrożnie: wącha, bada wibrysami, liże i próbuje małymi kęsami. Czeka chwilę, zanim zacznie jeść więcej. Szczury, tak jak ludzie i wiele innych zwierząt, są wyczulone na sygnały płynące z ciała po zjedzonym posiłku. Nigdy więcej nie tkną produktów, po których poczuły się źle. Reakcja ta nie jest oczywiście pozbawiona sensu. Dla wszystkożernych zwierząt, w tym także ludzi, pożywieniem może być wiele roślin i zwierząt, i to w różnej formie, o rozmaitej konsystencji i w różnym stadium rozkładu. Zatem kluczowa jest umiejętność rozpoznania pokarmów bezpiecznych, stanowiących źródło potrzebnych do życia substancji odżywczych. Odróżnienie tego, co nadaje się do jedzenia, od tego, co jest niejadalne albo wręcz trujące – decyduje o przetrwaniu. Dlatego pierwszym kryterium oceny pokarmu jest to, czy już się z nim zetknęliśmy. Jeśli wcześniej jedliśmy go i nie zaszkodził nam, możemy przyjąć, że i tym razem będzie bezpiecznym źródłem energii. W pewnym sensie kierujemy się zasadą inżyniera Mamonia z kultowego filmu „Rejs”, któremu podobały się tylko te melodie, które już kiedyś słyszał.

Bo inni zjedli
Pierwsze lekcje zdrowej diety bierzemy już w życiu płodowym. Wody płodowe nasycone są substancjami z pokarmów spożywanych przez matkę, dzięki czemu rozwijający się organizm poznaje smaki i zapachy. Noworodek traktuje te pokarmy jako znane, czyli bezpieczne. Matki zachęcają dorastające potomstwo do jedzenia różnych potraw, wskazują najlepsze źródła składników odżywczych. Potem do procesu poznawania bezpiecznego jedzenia włączają się inni: członkowie rodziny, rówieśnicy.

U zwierząt proces poznawania bezpiecznego pożywienia wygląda podobnie. Młode, chodząc za matką, dowiadują się, gdzie znaleźć pokarm. Obwąchując członków grupy, poznają pokarm, który jedzą inni. Czasem nawet – jak np. małpy kapucynki – próbują wyjmować z łap i pyska smakołyki jedzone przez starszych towarzyszy. Jeśli starsi coś jedzą, musi...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI