Nieśmiałość ma przyszłość

Na temat

Im bardziej śmiały, pełen hucpy staje się świat, tym więcej osób przyznaje, że brak im pewności siebie. Świat jednak należy nie tylko do śmiałych. Nie każdy musi być duszą towarzystwa, liderem. 
Nieśmiałość ma też dobre strony. A jeśli nam dokucza, są sposoby na to, by zmienić swoje myślenie i uwolnić się od obaw. 

Ramón Gómez de la Serna, hiszpański pisarz, prekursor surrealizmu, był autorem greguerii, czyli szczególnych aforyzmów – pozbawionych morału, za to pełnych dowcipu i metafor. W jednej z greguerii metaforycznie opisuje życie ludzi, którym brak pewności siebie. „Kiedy nieśmiały wchodzi do restauracji, sądzi, że wszystkie stoliki są zarezerwowane”. Nieśmiałość wydaje się właśnie takimi szczególnymi okularami, przez które widzimy tylko zamknięte drzwi, zajęte stoliki, niechętne nam twarze…

Kto nam te okulary założył? Czy się z nimi rodzimy? Czy można je zdjąć z nosa? I jak tego dokonać?

POLECAMY

Wszystkie odcienie speszenia

Osoby nieśmiałe są dobrymi słuchaczami, wykazują się dużą empatią, są życzliwe.

 

Według Philipa Zimbardo aż 95 proc. ludzi czasem odczuwa jakiś rodzaj onieśmielenia, zakłopotania, które po chwili mija bez śladu. Blisko połowa z nas (według różnych badań od 40 do 60 proc.) na co dzień zmaga się z tym problemem, uznając siebie za osoby nieśmiałe. Każda nieśmiała osoba przeżywa to jednak inaczej, każda ma własny, specyficzny obszar trudności. 

Sześcioletni Piotruś jak większość dzieci w jego wieku odczuwa jakiś rodzaj rezerwy i dystansu w relacji z doros­łymi. Ale, inaczej niż inne dzieci, prawie w ogóle nie bawi się z rówieśnikami – stroni od nich w przedszkolu i na placu zabaw. Nigdy nie recytuje wierszyków na przedszkolnych przedstawieniach, a gdy grupa wychodzi do kina, płacze i prosi mamę, by mógł zostać. Nowe okoliczności są dla niego stresujące. 

Z kolei 15-letnia Dominika cierpi, bo czuje się nieatrakcyjna. Kiedy jest w towarzystwie – czy to rówieśników, czy rodziny – czuje pustkę w głowie i silny lęk, nie wie, co powiedzieć. Zwykle więc milczy, a potem robi sobie z tego powodu wyrzuty. Do każdego spotkania próbuje się jak najlepiej przygotować: obmyśla konkretne wypowiedzi, przygotowuje listę rzeczy, o których mogłaby coś powiedzieć. Stara się udowodnić sobie i innym, że wcale nie jest nieśmiała, wkłada w to wiele energii. Niestety, sprawy zwykle toczą się inaczej, niżby chciała, scenariusze zawodzą, a ona ma poczucie dotkliwej porażki i jeszcze mniej pewności siebie.

40-letni Jan dobrze funkcjonuje zawodowo i w relacjach koleżeńskich, nie potrafi jednak nawiązać bliskiej, intymnej relacji. Gdy spotyka kobietę, która mu się podoba, natychmiast budzi się w nim obawa, że nie da rady do niej podejść, nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Przekonuje sam siebie, jak bardzo brakuje mu odpowiednich kompetencji: nie jestem atrakcyjny, na pewno nie będzie chciała ze mną rozmawiać, nie jestem w stanie niczym jej zainteresować, jestem zbyt nieśmiały, by mieć partnerkę. Każda sytuacja, gdy spotyka kobietę, lecz nie nawiązuje z nią znajomości, utwierdza go w przekonaniu, że jest nieśmiały. 

55-letniej Annie bliskie relacje nie sprawiają kłopotu, ma rodzinę i grono przyjaciół. Jej nieśmiałość ujawnia się w sytuacjach formalnych, gdy musi załatwić jakąś sprawę w urzędzie, złożyć reklamację w sklepie albo porozmawiać na wywiadówce z nauczycielem dziecka. Przygotowuje się do tych sytuacji długo, planując, co powie, o co zapyta. A jednak, gdy już przychodzi co do czego, ogarnia ją paraliż, w głowie krążą samokrytyczne myśli. Często, gdy sprawa nie jest ważna, na przykład chodzi o zareklamowanie butów, w ogóle rezygnuje. Myśli: I tak mi się nie uda, po co próbować… 

Każda z tych osób ma własną opowieść o swojej nieśmiałości. Każda zmaga się z innym problemem i w innych sytuacjach się on ujawnia. Czy zatem można znaleźć w ich przeżyciach jakiś wspólny mianownik?

Wydaje się, że jest nim cierpienie, poczucie skrępowania, sparaliżowania i niemożności sięgnięcia po to, co osobiście ważne.

Sam sobie strażnikiem i więźniem

Nieśmiałość boli, ale czasem – choć trudno to nieśmiałym osobom dostrzec – ma też swoje dobre strony. Osoby nieśmiałe są bardzo często – zwraca na to uwagę Bernardo Carducci w swoim pozytywnym i opar­tym na samoakceptacji ujęciu nieśmiałości – dobrymi słuchaczami, wykazują się dużą empatią, uchodzą za życzliwe i ciepłe.

Zimbardo zaś zauważa, że podejście do nieśmiałości zmienia się zależnie od kultury. Dla przykładu: troje psychologów, Margaret Kerr, Willam W. Lambert i Daryl J. Bem, wykazało, że w Chinach nieśmiałe dzieci są bardziej akceptowane, a osoby nieśmiałe są bardziej pożądane na stanowiskach związanych z zarządzaniem. Z kolei z artykułu Lynne Henderson i Philipa Zimbardo („Shyness, social anxiety and social phobia”) wynika, że nieśmiali szwedzcy chłopcy nie ponoszą żadnych strat z powodu swej nieśmiałości w procesie rozwoju zawodowego, w przeciwieństwie do ich amerykańskich nieśmiałych rówieśników.

Tym, co łączy wszystkich nieśmiałych, jest uznawanie siebie za taką osobę. Nieśmiałym jest każdy, kto tak o sobie myśli, niezależnie od tego, jak inni go oceniają. A na to przekonanie w dużym stopniu wpływ ma kultura, w jakiej żyjemy. Być może epidemia nieśmiałości, jak pisze w swojej książce Nieśmiałość prof. Zimbardo, jest pokłosiem świata, który oczekuje od nas permanentnej śmiałości, pewności siebie i umiejętności lansowania własnej osoby wszędzie, zawsze i wobec wszystkich. A ci, którzy nie mają parcia na szkło, nie przodują w klikalności na Facebooku – uznają, że odstają. I przypinają sobie etykietkę osoby nieśmiałej.

Jednocześnie takie samookreślenie sprawia, że pilnie zaczynają obserwować siebie: czy już się zaczerwieniłam?; czy palnąłem jakieś głupstwo? Pojawia się lęk. Jak celnie zauważa Adam Zagajewski w książce

Lekka przesada, nieśmiałe osoby: „boją się, że to, co wypowiedzą, będzie tylko karykaturą ich myśli. Mają tu liczne doświadczenia: ile już razy wstydzili się, że popełnili gafę, że źle się wyrazili, i cierpieli później.

Wolą więc milczeć”. I analizować własne ograniczenia. A to tylko pogarsza sprawę. 

Właśnie nadmierne skupianie się na sobie jest według Philipa Zimbardo głównym składnikiem nieśmiałości. Ono sprawia, że zamykamy się w cichym więzieniu, które sami sobie stwarzamy. „Który strażnik więzienny jest równie nieubłagany jak własne Ja?” – pisał amerykański pisarz Nathaniel Hawthorne. Koncentrując się na sobie, snujemy wizje, że ludzie nas odrzucą, wyśmieją, gdy popełnimy błąd, i przestaną kochać z powodu jakiejś gafy.

Te wyobrażenia zazwyczaj mijają się z prawdą, ale powstrzymują nas od kontaktów z innymi, stając się samospełniającym się proroctwem.

Czy brak ci pewności siebie?

Wśród stwierdzeń poniżej zaznacz te, z którymi się zgadzasz.

  • Często myślę o sobie jako o osobie nieśmiałej, która gorzej radzi sobie w sytua...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI