Czas na zmianę? Jak się odnaleźć w kulturze nastawionej na rozwój?

Na temat

Często słyszymy: „Czas na zmianę. Dalej tak nie można!”. Bywamy obligowani do zmian w swoim postępowaniu, czasem zaś sami je inicjujemy. „Nic się nie zmieniłeś(-aś)” – czy to komplement, czy zarzut?

Julio Cortazar mawiał, że „Jedyną rzeczą niezmienną w człowieku jest jego chęć zmieniania”. Byle nie stać w miejscu. Jednych to zachwyca, wyczekują zmian, a innych niepokoi. A przecież chcąc nie chcąc zmieniamy się nieustannie. Zarazem mamy poczucie, że wciąż jesteśmy tą samą albo wręcz taką samą osobą. Jak to możliwe!? 

Dyktatura zmienności

Wbrew temu, co twierdzą niektórzy, doświadczamy nie terroru praworządności, ale raczej kategoryczności postulatów nawołujących do zmienności. Od zwyczajnego „zużyj i wyrzuć” aż do obowiązkowego przenoszenia korespondencji do internetu. Co rusz jesteśmy obligowani do zmian w swoim postępowaniu. A zmiana to zastępowanie – tamtego tym albo jednego drugim. Jeśli z jakiegoś powodu nie można wprowadzić nowości, niechaj będzie choćby ekshumowanie przeszłości i przywracanie tego, co minęło. Byle nie stać w miejscu. Jednych to zachwyca, innych niepokoi.
Słowo „zmiana” obija się nam o uszy codziennie. A to słyszymy, że czas na zmiany, a to, że ktoś nic a nic się nie zmienił, choć minęło dwadzieścia lat. Albo że jakieś zmiany są niepotrzebne, bo przecież jest jeszcze całkiem nieźle. Jedni bywają zaskakiwani zmianami, inni ich wyczekują. Jedni prowokują zmiany, inni boją się ich i starają się unikać czy zapobiegać. Co rusz słyszymy o agentach zmiany, a także o beneficjentach albo ofiarach zmian. Wiele mówi się o zmianie osobistej i trenerach osobistych czy promotorach takiej zmiany. Jak widać „zmiana” pojawia się w tylu różnych kontekstach, że nabiera znaczenia wręcz magicznego.
Do tego dochodzi wartościowanie zmian. Ktoś się zachwyca nową fryzurą przyjaciółki i ocenia zmianę pozytywnie, ktoś inny powód do zachwytu znajduje w fakcie, że przyjaciółka od lat zawsze ubiera się tak samo. Częściej zdarza się jednak pierwsze. Ktoś zapowiada Nowy Ład, a porządek jest zazwyczaj wartościowany pozytywnie, ktoś inny – już bez niedomówień – oferuję Dobrą Zmianę. Zakłada się a priori, że jeśli wprowadzać zmiany – to tylko na lepsze, ale dotyczy to przecież tylko zmian intencjonalnych, tych postanowionych. Każdy z nas doświadczył zaskakujących i niechcianych zmian niekorzystnych, czasem wręcz dramatycznych.
Najbardziej zaskakujące wydaje się jednak to, że niczego szczególnie dziwnego w tej ekspansji zmiany nie dostrzegamy. Dzieje się tak, bo skłonni jesteśmy ufać poglądom wyrażanym często i stanowczo.

POLECAMY

Niezmierna pojemność kategorii „zmiana” 

Przed wielu laty w ostatnim zdaniu książki o osobowości (Osobowość: Struktura i funkcje regulacyjne, PWN, 1974) napisałem takie oto zdanie: „Osobowość jest zmienna w swej stałości, a stabilna w swej zmienności”. Nie przypominam sobie, aby ktokolwiek podawał je w wątpliwość. Dlaczego? A przecież choć na wysokim poziomie ogólności wszystko się zgadza i wydaje oczywiste, to jeśli zejdziemy na niższy poziom, pojawi się wiele pytań: Jaka zmiana? Gdzie obecna? Z jakiego powodu? Najważniejsze jednak pytania dotyczą dwóch kwestii. Po pierwsze, czy mowa jest o zmianach obiektywnych, czy raczej tych spostrzeganych, subiektywnych? Po drugie, jak ten dialektyczny związek między zmianą i stabilnością się dokonuje? 
Wiele wskazuje na to, że chętnie unikamy takich pytań, a jeszcze chętniej uciekamy od odpowiedzi na nie. Nie bez przyczyny. Kategoria „zmiana” – podobnie jak kategoria „materia” – jest niezwykle...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI