Pacjent wchodzi w relację nieufnie, „sprawdza” terapeutę, bada, na ile naprawdę może być sobą. Dopiero z czasem zaczyna odsłaniać to, co dotychczas skrywał przed światem. Dlaczego tak się dzieje? Co sprawia, że gabinet terapeutyczny staje się miejscem, gdzie słabość zamienia się w siłę, a odpuszczenie kontroli w odwagę?
Maski
Choć zabrzmi to niewygodnie – każdy z nas nosi maski. Erving Goffman (1959) opisywał je jako element „gry”, który powszechnie stosujemy w codziennym życiu. Ta gra polega na przyjmowaniu określonej roli (np. rodzica, partnera, przyjaciela, pracownika itp.), co sprawia, że w różnych obszarach naszego życia prezentujemy się inaczej. Ten mechanizm nie jest jednoznacznie negatywny. Wręcz przeciwnie – często pozwala nam wydajniej funkcjonować, skuteczniej osiągać cele i efektywniej realizować plany, ale… może też wiązać się z ryzykiem utraty autentyczności. Często bowiem ukrywanie naszych prawdziwych myśli, emocji, potrzeb i oczekiwań wydaje się bezpieczniejsze i bardziej opłacalne niż odkrywanie „prawdziwego ja”. Bywa też tak, że noszenie maski nie jest świadomym wyborem, a wyuczoną strategią przetrwania, sposobem na zyskanie akceptacji lub ochronę przed zranieniem.
POLECAMY
W gabinecie terapeutycznym maski są szczególnie wyraźne na początku procesu. Pacjent często przychodzi z przekonaniem, że musi się „jakoś zaprezentować” – nawet przed terapeutą. Stara się pokazać jako silniejszy, mądrzejszy, zaradniejszy i bardziej poukładany, niż jest w rzeczywistości. Wchodzi w rolę po to, by nawet w przestrzeni gabinetu ochronić się przed potencjalnym odrzuceniem, odczuwaniem wstydu i lęku oraz żeby zachować poczucie kontroli w nowej dla niego sytuacji. Jest przekonany, że nie może pokazać, kim naprawdę jest, póki nie upewni się, że terapeuta uniesie jego problemy i nie odrzuci, gdy pacjent pozwoli sobie na zdjęcie maski.
Rodzaje masek w gabinecie
Na podstawie mojej 13-letniej praktyki mogę powiedzieć, że istnieje kilka masek, które zwykle noszą pacjenci na początku procesu terapeutycznego.
Jedną z nich jest maska „siłacza”, czyli osoby, która bagatelizuje trudności, mówiąc: „To nic takiego, dam sobie radę”, mimo że wewnętrznie czuje się przytłoczona i bezradna.
Kolejna maska to tzw. „dobry pacjent”, który z entuzjazmem podchodzi do terapii, podczas sesji uważnie notuje, odrabia wszystkie zadania, chętnie czyta książki i poradniki psychologiczne. Wszystko po to, by zasłużyć na aprobatę i uznanie terapeuty.
Jest jeszcze „żartowniś”, który swój lęk, wstyd i inne przykre emocje przykrywa humorem i żartami. O swoich trudnościach opowiada w taki sposób, by nie...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.