Klaudia Przyłucka-Janasik: Chciałabym zacząć od historii, którą opowiadasz na początku swojej książki – tej z przedszkola, gdzie ze strony pracującej tam nauczycielki padły oskarżające Cię o ignorancję i roztargnienie słowa. To poruszająca scena, bo pokazuje coś, co wciąż jest aktualne: jak łatwo my, kobiety, potrafimy być wobec siebie surowe i niewyrozumiałe. Skąd Twoim zdaniem bierze się ta potrzeba wbijania innym kobietom symbolicznych szpilek?
Tatiana Mindewicz-Puacz: Historia, o której wspominasz, wydarzyła się ponad trzydzieści lat temu – dzisiaj mam 54 lata i postąpiłabym zupełnie inaczej. Wtedy czułam się, jakbym musiała mieć zgodę na wszystko, także na wyrażanie własnego zdania. Starsze ode mnie kobiety, podobnie jak tamta osoba w przedszkolu, wydawały mi się uprawnione do decydowania o tym, czy mogę ten głos zabrać. W końcu wiedziały więcej i przeżyły więcej. A ja, co? „Gówniara” z dzieckiem i to jeszcze bez męża. Dzisiaj na szczęście jest coraz mniej takich sytuacji, w których kobieta inną kobietę równa z ziemią lub za pomocą tych „szpilek” próbuje ją umniejszyć. Sądzę, że to wynik coraz większej świadomości kobiet, korzystania ze swoich praw i możliwości. Wtedy główną rolą kobiety było bycie dobrą żoną lub dobrą matką, a o skupianiu się na swoich potrzebach nie było mowy. Stąd, jak sądzę, frustracja i potrzeba odreagowania na takiej „gówniarze jak ja”. Myślę, że czasami zapominamy, by empatia, o której tak dużo mówimy, była przez nas kierowana do kobiet, które się od nas różnią. Żebyśmy były dla siebie bardziej wyrozumiałe, uważne, a nie porównywały się czy łapały na błędach.
POLECAMY
Jeśli kobiety dbają o swój dobrostan, poczucie własnej wartości i satysfakcjonujące życie, mają znacznie mniejszą łatwość w kąsaniu i przerzucaniu frustracji na inne kobiety. Dlatego mam taki imperatyw, by namawiać kobiety do brania sprawczości za swój dobrostan we własne ręce. Z korzyścią przede wszystkim dla siebie, ale także dla innych.
Tutaj wchodzimy w kolejny wątek, o którym dużo piszesz w swojej książce – doświadczenia z dzieciństwa i to, jak różne schematy czy mechanizmy wykształcone w dzieciństwie wpływają na naszą dorosłość.
Bardzo. I dlatego mnie boli, że pojawia się wiele pseudopsychologicznych mądrości w sieci na temat „zaklinania rzeczywistości” i obietnic zmiany życia w sekundę, bo przecież „wszystko zależy od nastawienia”. Niektórzy twierdzą, że powrót do dzieciństwa nie ma sensu albo że psychoterapeuta traci czas, jeśli się tym zajmuje. Ale przecież nie o to chodzi, by zaglądać w przeszłość i w niej tkwić albo szukać na siłę czegoś, co nieistotne. Chodzi o zrozumienie powodów, dla których dorosła osoba postępuje w sposób, który jej nie służy. Jest duże prawdopodobieństwo, że robi to, bo kiedyś ta sama strategia ratowała jej życie. Była sposobem radzenia sobie z brakiem uwagi, miłości, a często nawet bezpieczeństwa. To wtedy kształtuje się w nas odpowiedź na podstawowe pytania: Czy jestem ważna? Czy można mnie kochać? Czy muszę na tę miłość zasłużyć?
Dlaczego to dzieje się w dzieciństwie, a nie później?
Bo wtedy jesteśmy jak gąbka – nasiąkamy tym, co mówią rodzice i pierwsi opiekunowie. Nie mamy zasobów, żeby to weryfikować ani podważać w razie potrzeby. Dziecko, kiedy czuje się źle, nie zapuka do sąsiadów i nie zapyta: „Przepraszam, czy moi rodzice dobrze się mną zajmują, czy jednak nie do końca?”. Potem dochodzi szkoła i kolejne etapy budowania wyobrażenia o sobie. Jeśli nauczysz się wtedy, że jesteś niewarta albo że musisz na coś zasługiwać, to nie jest łatwo zmienić to za dotknięciem czarodziejskiej różdżki albo za sprawą jednej afirmacji. Ten sposób postrzegania siebie jest już „zszyty” z Twoim sposobem myślenia. Trzeba najpierw zauważyć, co jest Twoim „bagażem”, dowiedzieć się, skąd się wziął. Często dopiero wtedy można coś z tym zrobić. Skoro już wiem, że nie jestem autorką myśli na własny temat, rozumiem, skąd je mam – to mogę zdecydować, co chcę zostawić, a co wyrzucić.
Żaden przyzwoity psychoterapeuta nie siada z pacjentem i nie mówi od razu: „Teraz cofniemy się do Twojego dzieciństwa”. Pracuje się z tym, co dzieje się teraz. Ale jeśli widzisz przed sobą mądrą, wartościową kobietę, która jednak zaniża swoje poczucie wartości, wchodzi w krzywdzące relacje i podejmuje decyzje nieadekwatne do swoich możliwości i zasobów, to rozmowa o teraźniejszości sama...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.