Nie relaksuj się. Po prostu bądź! - Czyli jak nie mnożyć sobie stresu?

Trening psychologiczny Otwarty dostęp

Czy znasz kogoś, kto po słowach „uspokój się” faktycznie stał się spokojniejszy? Oto, co ma do zaoferowania podejście mindfulness w temacie radzenia sobie ze stresem.

Na początek – „Rozluźnij się…”. Pewnie są wśród nas ludzie, którzy chętnie skorzystają z takiej sugestii. Są też i tacy, którzy słysząc podobne słowa, są jeszcze bardziej spięci. Przez wiele lat nie potrafiłam skorzystać z relaksacji, wizualizacji, medytacji prowadzonych. Im bardziej głos namawiał mnie do rozluźnienia, tym większe napięcie czułam. Aż trafiłam na mindfulness.

Wciskając gaz i hamulec zarazem

Dopiero po pewnym czasie zrozumiałam, że różnica polega na propozycji zauważania tego, co w tym momencie odczuwam. I na przekonaniu, że wrażenia i emocje są w porządku takie, jakie są. Ukojenie układu nerwowego przychodzi z akceptacją i słowami: „Tylko zauważ. Nie musisz nic z tym robić”.
Stres oznacza napięcie. Aktywację autonomicznego układu nerwowego w reakcji na zagrożenie lub mobilizację energii, aby osiągnąć wytyczony cel. Gdy aktywowany jest pień współczulny AUN:

  • wzrasta ciśnienie krwi,
  • serce bije szybciej,
  • brzuch i klatka piersiowa zaciskają się,
  • źrenice się rozszerzają,
  • oddech jest płytszy,
  • mięśnie są napięte,
  • zwiększa się potliwość.

Organizm jest przygotowany na reakcję walki lub ucieczki. Badania Petera Levine’a, twórcy terapii traumy Somatic Experiencing, nad fizjologią stresu traumatycznego pokazują, że ekstremalnie wysokie poziomy pobudzenia w układach nerwowych współczulnym i przywspółczulnym (części związanej z nerwem błędnym grzbietowym) mogą pojawić się jednocześnie. To jak jazda samochodem, gdy jednocześnie wciskamy pedał gazu i hamulec. Dochodzi wówczas do reakcji zamarcia, odcięcia. Obserwujemy wówczas:

POLECAMY

  • zapadnięcie ciała, znieruchomienie,
  • niskie ciśnienie krwi,
  • cichy głos,
  • nieobecny wzrok,
  • odrętwiały umysł, trudno zebrać myśli,
  • poczucie oddzielenia, dysocjacji.

Organizm ludzki ma naturalną zdolność do samoregulacji i w sposób naturalny powraca do równowagi, o ile przeszłe sytuacje traumatyczne (nie tak rzadkie, jak lubimy myśleć) nie doprowadziły do zaburzenia na tym polu. Co się dzieje, gdy stresujące sytuacje pojawiają się zbyt często, zbyt nagle lub są zbyt silne? Układ nerwowy, który jest przygotowany do radzenia sobie z sytuacją zagrożenia lub mobilizacji, nie nadąża z powrotem do stanu równowagi i znów zostaje zalany hormonami stresu. Ilu Czytelników rozpoznaje siebie jako osoby działające w stanie przeciągającego się lub permanentnego stresu? Wtedy przestajemy zauważać poszczególne stresujące sytuacje. Mówimy o stresującym życiu i przeżywanym stale napięciu. Pojedyncza stresująca sytuacja również może nas przytłoczyć, jak choćby wtedy, gdy ulegamy wypadkowi. Zwierzęta pięknie uczą nas, jak możemy poradzić sobie ze stresem. Dzięki etologom filmującym zachowania fauny możemy podziwiać, jak antylopa, która chwilę wcześniej ratowała swoje życie ucieczką przed drapieżnikiem, intensywnie drży, po czym bardzo spokojnie oddala się, skubiąc rośliny. Podobne strategie są dostępne również dla nas, o ile mamy kontakt z naszym ciałem.
Peter Levine w Głosie wnętrza pisze o drżeniu, trzęsieniu się i spontanicznych ruchach ciała:
„Dzięki tym reakcjom układ nerwowy uwalnia się od skutków silnych doświadczeń. Ciało i umysł odzyskują równowagę, stają się gotowe do następnych spotkań z niebezpieczeństwami, pożądaniem oraz życiem jako takim. Wracasz na ziemię. Dokonuje się samoregulacja organizmu. (…) Nauczenie się właściwego doświadczania stanów silnego pobudzenia (niezależnie od tego, jakie jest ich źródło) pozwala na utrzymanie równowagi wewnętrznej oraz zdrowia psychicznego. Umożliwia też przeżywanie życia w pełni – od silnego bólu po ekstazę (…).
Kiedy te reakcje są powstrzymywane i nie mogą się dopełnić, nasza naturalna zdolność regeneracji zanika. Sytuacja, w której następuje zamrożenie ciała i umysłu pod wpływem rzeczywistego lub wyobrażonego zagrożenia, oznacza, że stajemy się podatni na traumę. Znaczy to także, że zmniejszyła się nasza witalność, a związek ze światem osłabł”. Podejście uważności cieszy się aktualnie olbrzymim zainteresowaniem świata neuro­nauki. Badania opublikowane w 2018 r. sugerują, że interwencje oparte na uważności mogą być skutecz­nymi metodami leczenia nawet w przypadku PTSD.

WARTO ZWRÓCIĆ UWAGĘ

Nic nie jest stałe. Emocje również. Przepływają przez nas, nie czyniąc nam krzywdy, o ile nie staramy się z nimi walczyć. Czasami z różnych przyczyn nie mamy w sobie zgody na przeżywanie smutku, złości lub innych uczuć i stawiamy im tamy, tłumiąc je. Dzieje się tak na przykład w sytuacji, gdy chcemy chronić nasz obraz siebie: „Jestem twarda”, „Mnie takie rzeczy nie ruszają”, „Jestem dobrze wychowanym człowiekiem”. Mechanizm wyparcia jeszcze szczelniej oddziela nas od przeżywania emocji. Być może w przeszłości, w dzieciństwie, uczestniczyliśmy w tak trudnych sytuacjach, że odcięcie od przeżyć było najlepszą strategią przetrwania. Teraz w dorosłym życiu nie musimy już dłużej jej stosować.


Zbroja charakteru – jak się uwolnić

Gdy dostatecznie długo nie mamy kontaktu ze wzbudzanymi emocjami, nasze ciało zostaje naznaczone powstrzymywaniem. Twórca bioenergetyki Alexander Lowen pisze, iż ciało osoby niezaburzonej jest elastyczne, a jej ruchy pełne gracji. Jednak rzadko spotykamy w naszym otocze...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI