Kto dziś odważy się zestarzeć? Dlaczego boimy się utracić młodość i co kryje nasza tęsknota za wiecznym życiem?

Na temat

W poczekalni u dentysty trudno znaleźć gazetę, w której nie byłoby ani jednej reklamy zabiegów medycyny estetycznej albo chociaż kremu spod znaku anti-aging. Wizjonerzy z Doliny Krzemowej przekonują, że są na dobrej drodze do świętowania Sylwestra 2100, a według naukowców z Harvardu starzenie się to choroba i niedługo będziemy leczyć ją podobnie jak nowotwory. Czy starzenie się we współczesnym świecie wymaga odwagi? Jeśli tak – to jakiej? Tej potrzebnej do popłynięcia pod społeczny prąd czy raczej tej dotyczącej konfrontacji z lękiem?

W edukacji głównego nurtu karierę robi ostatnio słowo „normalizacja”. Normalizować można to, co jest ludzkie i nieszkodliwe, ale z jakiegoś powodu traktowane jest jak złe, wstydliwe lub zakazane. Edukatorki i edukatorzy normalizują posiadanie trądziku, skóry z rozstępami, bałaganu w domu, nieidealnie ułożonych jadłospisów dla dzieci oraz… oznak starzenia się. 
Ktoś pisze o tym, że musi zwolnić tempo życia, bo organizm nie nadąża. Ktoś wrzuca naturalistyczne zdjęcia twarzy i deklaruje, że poprosił grafika o nieretuszowanie bruzd wokół ust i kurzych łapek. Ktoś inny pokazuje swoje siwe kosmyki i pisze o tym, że nie ma już osiemnastu lat. I to nie jest powód do wstydu. 

Srebrne tsunami

Te zmiany wydają się oczywiste, gdy wiemy, jak zmienia się struktura naszego społeczeństwa. Społeczeństwo się starzeje. Futurolożka Natalia Hatalska i jej zespół z infuture.institute na swojej Mapie Trendów, czyli autorskim narzędziu prezentującym ogólnoświatowe trendy o różnym stopniu dojrzałości, nie po raz pierwszy umieszcza Srebrne Tsunami. Słowo „tsunami” dobrze oddaje charakter społecznych przemian – dość szybko trzeba odpowiedzieć na stale zwiększającą się obecność osób starszych. Według Głównego Urzędu Statystycznego w 2050 r. osoby starsze będą stanowiły 40,4% ogółu społeczeństwa. 
Pojawiające się coraz częściej głosy normalizujące zmiany w wyglądzie i w funkcjonowaniu ciała są naturalną konsekwencją rosnącej liczby osób zainteresowanych tym tematem – osoby starsze tworzą coraz większą grupę społeczną, mają większą reprezentację, zabierają głos we własnej sprawie. Nie muszą godzić się na wykluczenie, nie znikają po ukończeniu 65. roku życia. Przestrzeń wirtualna często staje się miejscem, w którym mogą przejąć narrację na temat tego, jak naprawdę wygląda druga połowa życia. Robi tak m.in. pani Anna, która prowadzi na Instagramie konto @zycie_zaczyna_sie_po_90. W przestrzeni internetowej obserwuje ją dokładnie 80,3 tys. osób. 
Walkę z negatywnym wizerunkiem starości, szczególnie tej kobiecej, wypowiedziało wiele wpływowych kobiet. Julianne Moore, aktorka i laureatka Oscara, potępiła mówienie o „starzeniu się z wdziękiem” (ang. aging gracefully), jako że proces starzenia, naturalny i właściwy każdemu człowiekowi, nie jest pozytywny ani negatywny, nie jest niczyim wyborem, a wpływ na jego przebieg jest ograniczony. 
Wcześniej na temat języka opresyjnego wobec procesu starzenia się wypowiadała się Helen Mirren. Jej zdjęcie pojawiło się w 2017 r. na okładce opiniotwórczego magazynu „Allure”, którego redakcja wówczas ogłosiła, że przestaje używać słowa „anti-aging” (ang. przeciwstarzeniowy). Na łamach numeru można było przeczytać: „Zmiana myślenia o starzeniu się zaczyna się ze zmianą opowiadania o nim”. Redakcja przekonywała, że powszechnie stosowany język wyłącza starzenie z grona naturalnych procesów. W końcu słowo „przeciwstarzeniowy” brzmi trochę jak „przeciwgrypowy” albo „antywirusowy”. Tymczasem starzenie się nie jest anomalią, nie powinno wzbudzać lęku właściwego konfrontacji z nienaturalnymi, alarmującymi objawami. 
Na słowach się jednak nie kończy – w 2021 r. sensację na festiwalu filmowym w Cannes wywołała 62-letnia wówczas Andie McDowell, a raczej burza jej siwych włosów. Aktorka i modelka udzieliła serii wywiadów licznym redakcjom na całym świecie: chętnie wypowiadała się o tym, że nie czuje potrzeby ukrywania swojego wieku. Nie musi udawać młodszej niż jest, a starzenie nie jest dla niej katastrofą, ale naturalnym procesem. 
W jej ślady poszła Sarah Jessica Parker, odtwórczyni roli Carrie Bradshaw z kultowego „Seksu w wielkim mieście” – papparazzi uchwycili na zdjęciach jej siwe włosy, gdy spędzała czas z przyjacielem. Co ciekawe, media poświęciły sporo miejsca siwym pasemkom na głowie aktorki, ale zupełnie przeoczyły, że jej młodszy o trzy lata kolega Andy Cohen nie ma na głowie ani jednego włosa, który nie byłby biały.
To prowadzi do pytania – czy kobiety mają mniej przyzwolenia na starzenie się?

POLECAMY

Gdy młodość definiuje wartość, starość staje się katastrofą

Badaczki psychologicznych aspektów doświadczania ciała, Beata Mirucka i Olga Sakson-Obada w swojej książce Ja cielesne. Od normy do zaburzeń zwracają uwagę na fakt, że mass media przedstawiają wizerunki kobiet i mężczyzn inaczej, choć istnieją cechy wspólne: na przykład przedstawianie osób obu płci tak, jakby ich ciała w bezpośredni sposób reprezentowały ich wartość. Inne są jednak wytyczne w obszarze atrakcyjności: dla kobiet będzie to młodość i szczupłość, dla mężczyzn – muskulatura i sprawność. W oczywisty sposób stawia to kobiety na pozycji osób, dla których starość jest bezpośrednim zagrożeniem dla ich postrzeganej wartości. Dobrą ilustracją tego zjawiska jest fakt, że ageizm, czyli dyskryminowanie ze względu na wiek, dotyka kobiety wcześniej niż mężczyzn. Według pracy na temat praw osób starszych w Polsce pod kierunkiem prof. dr hab. Barbary Szatur-Jaworskiej, dzieje się to już po 35. roku życia, podczas gdy mężczyźni zaczynają doświadczać dyskryminacji średnio po 45. roku życia. 
Narracja na temat ciała kreowana przez media skupia się przede wszystkim na jego użyteczności, czyli możliwości wzbudzania nim pożądania, chęci oglądania go, konsumowania, co oczywiście pociąga za sobą możliwości monetyzowania tak rozumianego wizerunku. 
Mirucka i Sakson-Obada zwracają też uwagę, że przekazy medialne mówią o wysokim wpływie, jaki kobiety mają na swój wygląd. Reklamy zachęcają „zatrzymaj czas”, a czasem nawet „cofnij zegar”, zupełnie jakby ciało i jego kondycja zależały wyłącznie od kupienia odpowiedniego produktu albo zabiegu kosmetycznego. Dostrzeżenie, jak własne ciało odbiega od standardów pię...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI