Kryzys psychiczny w rodzinie

„Najgorzej być w tym wszystkim samemu”

Psychologia i życie

Oto powoli albo nagle, z dnia na dzień, ktoś bliski zmienia się nie do poznania, jakby stał się zupełnie inną osobą. Jego reakcje zaskakują i bolą. Pojawia się bezradność i lęk, co przyniesie kolejny dzień. Gdy bliska osoba doświadcza kryzysu psychicznego, razem z nią choruje też rodzina. O ile jednak chory może liczyć na pomoc, jego rodzina często czuje się pozostawiona sama sobie i zagubiona w niezrozumiałym dla niej świecie.

Zapraszamy również do wzięcia udziału w OGÓLNOPOLSKIM KONGRESIE PSYCHOLOGÓW I PSYCHOTERAPEUTÓW!

– To był mroczny czas – wzdycha Maria*. – Nie lubię wracać do niego wspomnieniami. Mieszkaliśmy wtedy z mężem na odludziu. Rodzina, przyjaciele byli daleko. Mieliśmy tylko jednych sąsiadów, przez płot. Mąż był pogodnym, zadowolonym z życia człowiekiem. Dużo żartował, śmiał się. Nie potrafię powiedzieć, od czego to wszystko się zaczęło. Chyba od drobnych uwag, sprzeczek, żalu. Kiedy? Musiało to być dobrych kilka lat po wizycie w centrum onkologicznym, gdy lekarka powiedziała mu lodowatym tonem: „Zostało panu najwyżej kilka miesięcy życia”. Tak, myślę, że cierpiał na nieleczoną depresję. Dochodziła do tego chemia, sterydy, poczucie niesprawiedliwości i świadomość, że lepiej już nie będzie. Stopniowo narastała u niego niechęć do wszystkich, z którymi wcześniej blisko żył – do mnie, rodziny, przyjaciół, a nawet sąsiadów, co było dla mnie szczególnie uciążliwe, bo nie mogłam już liczyć na ich pomoc.

Tęsknota za tym, co było

Byliśmy doskonale dobraną parą i świetnym małżeństwem. Ale w chorobie stałam się chłopcem do bicia i to na mnie wyładowywał całą swoją złość. Nie, nie było przemocy fizycznej, ale psychiczna owszem. Stwarzał sytuacje, które wiedział, że mnie zabolą i doprowadzą do konfliktu. Na przykład kazał mi na całe dnie zamykać psa, który z tego powodu strasznie płakał, a mnie pękało serce. Czepiał się też drobiazgów i miał ciągłe pretensje o źle umytą szklankę, zbyt głośno włączony telewizor, niesmaczne jedzenie. Albo wymyślał historie i wokół nich snuł swoje żale i gniew. Że kiedyś coś tam powiedziałam, obiecałam i wychodziło na to, że go oszukałam. Czasem straszył, że nabierze kredytów, by zostawić mnie z długami. Gdy już dałam się wkręcić, po kłótni zaczynał płakać. Mówił wtedy: „Oddaj mnie do domu opieki! Nie chcę już żyć!”. Wtedy robiło mi się go żal. I tak w kółko, dzień w dzień. Budziłam się rano i wiedziałam, na jakiej nucie będzie grał i co opowiadał. Życie stało się dla mnie nie do zniesienia. 
Trudno to sobie wyobrazić, ale proszę spróbować – nagle mąż zmienia się nie do poznania, ma kompletnie inną osobowość. Staje się więc obcy, a Ty zastanawiasz się, kto to jest. Miałam świadomość jego choroby – że jest taki nie dlatego, że chce, tylko z powodu zaburzeń psychicznych. Ale nie umiałam tego do końca rozgraniczyć. Z jednej strony chciałam mu pomóc, a z drugiej wchodziłam w konflikty. Nieustannie narastała we mnie złość oraz niechęć do niego i nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić. Myślałam, że przecież też taka mogłabym być, gdybym zachorowała. Rozpamiętywałam, jakim był kiedyś wspaniałym człowiekiem, i tęskniłam za tym mężczyzną sprzed lat.
Tak, ciągle byłam podminowana. Nie mogłam spać, nie mogłam czytać. Czekałam tylko, by w końcu się położył i by zapanował, chociaż na te parę godzin, święty spokój. Jak tylko nadarzyła się okazja, wyjeżdżałam z domu. Choci...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI