Zapraszamy również do zapoznania się z naszym artykułem: "Jak zwiększać wydajność naszego mózgu - fakty i mity".
Przed ponad stu laty amerykański filozof, psycholog i psychofizjolog William James zaproponował teorię emocji, która wydawała się sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem. Na pytanie, skąd się bierze w człowieku odczucie gniewu, wrogości czy wręcz nienawiści, odpowiadał, że źródłem tych odczuć są nasze fizjologiczne reakcje: nienawidzę kogoś, bo na jego widok dostaję skrętu kiszek i rzucam się na niego z pięściami. A nie: rzucam się z pięściami na kogoś, bo go nienawidzę. Zdaniem Jamesa ekspresja cielesna, która jest odpowiedzią na odbiór jakiegoś faktu, poprzedza emocję. Jak pisał w The Principles of Psychology: „Czy można nacieszyć się w pełni własną wściekłością, wyzbywszy się uczucia wrzenia w piersiach, krwi uderzającej do głowy, falowania nozdrzy, zgrzytania zębami, przemożnej chęci gwałtownego działania?”. Słynny neurobiolog António Damásio uważa, że teza Jamesa na temat znaczenia ekspresji w każdej emocji, a szczególnie tak silnej jak nienawiść, jest zaskakująco zgodna z dzisiejszym stanem wiedzy.
Zapraszamy również do zapoznania się z naszym artykułem: "Jak zwiększać wydajność naszego mózgu - fakty i mity".
Co jednak z demonami, jakie potrafi rozpętać nasz umysł? Czy Otello albo Lady Makbet dopuściliby się swych czynów, gdyby nie złowrogie myśli, kłębiące się w ich głowach? Jaka droga prowadzi od nienawistnej myśli do czynu? Czy zawsze wrogie słowo ciałem się staje?
POLECAMY
Koty zombie
Przez lata badacze nie zadawali sobie takich pytań. Próbowali natomiast znaleźć w mózgu ośrodek odpowiadający za agresję i nienawiść – zapewne w nadziei, że gdy go odkryją, można będzie te uczucia kontrolować. Między innymi w latach 20. Philip Bard pod kierunkiem swego mistrza, znakomitego amerykańskiego fizjologa Waltera Cannona, przeprowadził nietypowe badania. Koncentrowały się one wokół tego, gdzie w mózgowiu (patrz słowniczek) znajdują się partie odpowiedzialne za emocje. Gdy program badawczy się zakończył, ogłoszono, że rozgryziono zagadkę doświadczeń emocjonalnych, zwłaszcza tych najsilniejszych, najbardziej złowrogich: gniewu i nienawiści.
Bard usuwał skalpelem obszerne fragmenty tkanki mózgowia kotów i po każdej operacji obserwował zwierzęta. Najbardziej zaskoczyły go efekty, które pojawiły się po wycięciu kotom kory półkul i części struktur podkorowych w obrębie kresomózgowia (patrz Rys. 1, s. 42). Okaleczone w ten sposób koty żyły, ponieważ nie tknięto tych struktur, których zadaniem jest kontrolowanie funkcji życiowych, np. oddychania, tyle że zapewne nie miały świadomości siebie i otoczenia. Co jednak ciekawe, bezmózgie koty z byle powodu wpadały w szał i okazywały wrogość: stroszyły sierść, wyginały grzbiet, obnażały kły, syczały, drapały i gryzły wszystko w pobliżu. Bard nazwał te reakcje „pozornym gniewem”: zwierzęta reagowały instynktowną wrogością, choć świadomie zapewne jej nie odczuwały.
W kolejnych eksperymentach Bard dokonywał cięć głębszych, usuwając coraz większe partie mózgowia. Chciał w ten sposób sprawdzić, w którym momencie znikną napady „pozornego gniewu”. Okazało się, że koty stały się całkowicie potulne dopiero wtedy, gdy usunięto im fragmenty międzymózgowia nazywane podwzgórzem.
Eksperyment odbił się szerokim echem w świecie nauki. Stał się podstawą obowiązującego przez lata modelu powstawania emocji, zwłaszcza tych skrajnych i awersyjnych. Według niego głębokie warstwy tkanki pod mózgiem są odpowiedzialne za uruchomienie charakterystycznych reakcji emocjonalnych. To podwzgórze sprawuje nadzór i kontrolę nad skoordynowanym rozprowadzeniem pobudzenia w ciele; to ono odpowiada za wydobycie emocji, uwalnia popędy i instynkty, powstrzymywane zwykle przez świadomość.
Tak zrodziła się teoria emocji Cannona-Barda, mówiąca, że ośrodkiem emocji jest podwzgórze, zaś kora mózgowa ma hamować rodzące się tam emocje. Padła ona na podatny grunt freudyzmu, który skupiał się na nieuświadomionych przeżyciach afektywnych, pragnieniach, frustracjach i motywacjach pozostających w ukryciu, w tajemniczych zakamarkach umysłu. Teoria ta stała się zalążkiem popularnego konceptu dotyczącego układu limbicznego, czyli układu struktur mózgu biorących udział w regulacji zachowań emocjonalnych. W systemie tym ważną rolę odgrywa właśnie podwzgórze, któremu naukowcy przypisali kluczową rolę w kontroli skrajnych emocji, takich jak gniew, wrogość i nienawiść.
Czy jednak sprawa rzeczywiście jest tak prosta? Czy jeden moduł w mózgu, w dodatku „pozaświadomy”, odpowiada za złożone wzorce reakcji i odczuwania?
Oczywiście sprawa jest bardziej złożona. Wrogość czy nienawiść wynikają nie tylko i nie wyłącznie z popędu czy instynktu. Są raczej produktem naszych umysłów, wynikają z naszych zapatrywań i nastawień.
Rodzą się w sieci różnych ośrodków mózgu, wśród których naczelną i najważniejszą rolę spełniają ośrodki kory mózgu, tej najnowszej ewolucyjnie części, odpowiadającej za myślenie i planowanie.
Od nienawiści do miłości
W 2008 roku Semir Zeki i John Romaya z University College London przeprowadzili eksperyment przy użyciu funkcjonalnego rezonansu magnetycznego. Badani oglądali na zdjęciach twarze znajomych. Część z tych zdjęć nie wzbudzała w nich emocji, a część przedstawiała osoby, do których badani czuli nienawiść. Okazało się, że widok twarzy osób znienawidzonych wzbudzał bardzo wyrazisty wzorzec aktywacji w mózgach uczestników. Szczególnie aktywne były wtedy obszary mózgu (patrz Rys. 2), które współuczestniczą w planowaniu i sterowaniu ruchami ciała. Badacze doszli do wniosku, że nienawiść i wrogość silnie mobilizują nas do działań wobec znienawidzonego obiektu.
Naukowcy zaobserwowali, że oglądaniu zdjęć osób znienawidzonych towarzyszy także wzmożona praca neuronów w przyśrodkowej korze płata wyspowego, która odpowiada za przetwarzanie informacji bólowych płynących z ciała. Te fragmenty mózgu odpowiadają także za zmysł smaku, prawdopodobnie w nich rodzi się uczucie obrzydzenia.
Zeki i Romaya poprosili też uczestników, by w kwestionariuszu określili, jak bardzo nienawidzą osób ze zdjęć. W przypadkach, gdy badani deklarowali silną nienawiść, mocniej pobudzały się obszary korowe w prawej półkuli, uznawanej przez badaczy za bardziej „emocjonalną”.
Najbardziej jednak eksperymentatorzy byli zaskoczeni, gdy stwierdzili, że odczucie nienawiści wiąże się z pobudzeniem również w tych rejonach, które zawiadują emocją zgoła odmienną niż nienawiść – mowa o prawej skorupie i przyśrodkowej wyspie. Mianowicie obszary te są aktywne, gdy odczuwamy... miłość. Czyżby znaleziono mózgową podstawę twierdzenia, że od miłości do nienawiści jeden tylko krok...
Trująca nienawiść
Tak silnie mobilizujące doświadczenie emocjonalne, jakim jest nienawiść, niszczy nie tylko relacje z tymi, których nienawidzimy, ale także szkodzi nam samym, naszemu zdrowiu.
Przedłużona ciągła odpowiedź stresowa (kortyzol) prowadzi do wyczerpania rezerw organizmu oraz degeneruje tkankę nerwową mózgu. Z kolei ciągłe skoki aktywności układu sercowo-naczyniowego mogą nadwerężyć jego sprawność i doprowadzić do ataku serca czy udaru.
Nienawistna sieć
Choć mamy wrażenie, że nienawiść rodzi się w mgnieniu oka i natychmiast popycha nas do gwałtownych działań, tak naprawdę prowadzi do niej długa droga, obejmująca szereg procesów angażujących znaczną część układu nerwowego. Najpierw trzeba odebrać i ocenić bodźce płynące z zewnątrz i dotyczące obiektu nienawiści, albo z wewnątrz i mówiące o stanie naszego ciała. Dalej trzeba te dane skatalizować poprzez towarzyszące im wyzwalacze: pogardę, gniew, obrzydzenie. Potem zaplanować, co i kiedy zrobimy komuś, kto budzi nienawiść...
Długa droga do wybuchu nienawiści prowadzi przez wiele obszarów mózgu, kluczową zaś rolę odgrywa struktura, którą naukowcy powiązali z przeżywaniem skrajnych emocji. To podwzgórze wydaje komendy do działania, uruchamia zasoby energetyczne organizmu (poprzez dawki kortyzolu i glukozy), zarządza mobilizacją mięśni, zwiększa wydolność organizmu, przyspieszając akcję serca i podnosząc ciśnienie.
Od stu lat badacze intensywnie zgłębiają naturę złych emocji. Wiele udało im się ustalić, zarazem zdają sobie sprawę, że to zaledwie szkic „nienawistnej sieci”. Dzięki ich badaniom wiemy, jakie struktury uczestniczą w narodzinach nienawiści. Czy to pomoże nam ją powstrzymać?
Miejmy nadzieję, że niektórym z nas, czasem – owszem.