Droga do przebaczenia

Na temat Ja i mój rozwój

Nie jest łatwo odpuścić sobie czy innym. Nie jest łatwo wypuścić z zaciśniętych dłoni krzywdy, kaleczące jak ostre kawałki szkła. Aby naprawdę przebaczyć, trzeba przejść długą i wyczerpującą psychicznie drogę.

W „Słowniku poprawnej polszczyzny” pod redakcją nieocenionego prof. Witolda Doroszewskiego (PWN, 1973) nie ma słowa przebaczyć ani wybaczyć. Są tam hasła nienawiść, zemsta, krzywda. Przebaczania zabrakło, słownik obywa się bez tego terminu. Życie – nie może. W życiu bez końca potrafimy wymieniać naszych krzywdzicieli. W życiu wybaczanie jest potrzebne.

Bogdan Wojciszke i Wiesław Baryła od lat opisują zjawisko, które nazywają polską kulturą narzekania. Jej centralnym elementem jest poczucie krzywdy. Aż 70 proc. Polaków uważa się za skrzywdzonych: przez rząd, nowobogackich, nowy porządek społeczny. Ale także przez los, dalszą rodzinę, rodzeństwo. Źródeł naszej krzywdy dopatrujemy się zwykle poza sobą, przede wszystkim w działaniach innych ludzi. Sądzimy, że inni powinni nam zadośćuczynić. W poczuciu krzywdy tworzymy krótsze lub dłuższe listy zdarzeń, które trzeba pomścić i ludzi, którym nie wolno wybaczyć. Boimy się, że przebaczając, zwolnimy winowajców z odpowiedzialności.

Że puścimy wolno tych, którzy powinni gnić w więzieniu naszej pamięci krzywd.

Phil Bosmans, flamandzki pisarz i zakonnik Zgromadzenia Misjonarzy w Montfort mawiał: tam, gdzie nie chce się przebaczyć, od razu powstaje mur. Od muru zaś zaczyna się więzienie. To więzienie jest w nas – w naszym umyśle i sercu. Jak wyjść z tej pułapki, na którą sami się skazujemy? Klucz do własnej celi więziennej mamy w ręku – pisał kardynał Stefan Wyszyński. To przebaczenie jest przywróceniem sobie wolności.

Tylko dzieci i święci
Zakładam, że żyją na świecie ludzie, którzy wielkie krzywdy wybaczają szczerze, uczciwie, głęboko i od razu. To są święci albo dzieci. Co do świętych – nie znam raczej żadnego. Choć zdarzyło mi się spotkać ludzi tak głęboko i szczerze otwartych na miłość i przebaczenie, że wzbudzało to niekłamany podziw i szacunek.
Więc pozostają dzieci, które mają w swojej niewinności autentyczny odruch przebaczania. Czasem jest to wyraz ich pragnienia, by już wszystko było dobrze i wróciło do znanego, przyjaznego porządku. Dzieci zwykle nie mają wyjścia, bo przecież są od rodzica zależne i emocjonalnie, i pod każdym innym względem. Wybaczają, bo boją się odrzucenia, ale też kierują się pragnieniem bliskości i ufności.

Wielkie szczęście mają ci, którzy w dzieciństwie nauczyli się wybaczać, bo im z miłością coś wybaczono. Niestety, jako dzieci często bywamy intensywnie indoktrynowani: wmawia nam się, że rodzice chcą tylko dobrze i tylko dobrze czynią, że czasem „nie mogą” nam czegoś wybaczyć, a przedtem „muszą” nas dotkliwie ukarać.

Dzieci dobrze wiedzą, co to znaczy nie podporządkować się zirytowanemu rodzicowi, który każe się przepraszać, ponieważ dziecko strasznie go zagniewało... Dzieci często obwiniają siebie za to, co je spotkało: za opuszczenie, za niecierpliwość rodziców, ich niedojrzałość, za obciążenia zrzucane ponad ich dziecięcą miarę... Tak było w przypadku Izy. Kiedy przyszła do mnie po pomoc, cierpiała na depresję i anoreksję. Chciała studiować, ale wciąż musiała zajmować się ojcem i domem. Miała chłopaka, którego kochała, ale nie czuła się godna ani miłości, ani zaufania. Czuła się winna, nie potrafiła wybaczyć sobie.

POLECAMY

Kiedy Iza miała dziesięć lat, jej matka wyjechała „za chlebem” na drugą półkulę. Przysyłała ojcu pieniądze, a dzieciom prezenty. Iza była jej za to bardzo wdzięczna. Pieniądze miały być na dom, który powstawał dość wolno. Duży, zimny, ciągle niewykończony, a już wymagający remontu. Przez te lata ojciec podupadał na duchu i na zdrowiu. Zawsze schematyczny, zasadniczy i mrukliwy, po wyjeździe matki stał się malkontentem i sięgał po alkohol. Iza musiała się nim opiekować. Bywał coraz bardziej wymagający, czasem agresywny.

Matka przyjeżdżała rzadko, żaliła się Izie, jak ciężko pracuje. Iza bardzo jej współczuła i opiekowała się nią wtedy jak mogła, by wszystko jej wynagrodzić. Starała się mieć jak najlepsze stopnie, żeby mama nie martwiła się jej nauką. Rozumiała, że znów nie pojedzie na wakacje, bo pieniądze potrzebne były na naprawę samochodu i leczenie ojca. Nawet do głowy jej nie przyszło, by mogło być inaczej. Zresztą, wśród koleżanek nie czuła się najlepiej. One miały w głowach tylko randki, imprezy i modne ciuchy, Iza musiała i umiała być tylko poważna. Przyjaźniła się z pewnym chłopakiem, podobał się jej, ale na randki nie miała czasu, bo w domu wszystko się sypało. Dom, zdrowie ojca, ciężki los matki – została z tym sama.

Starsza siostra wyprowadziła się, zamieszkała w internacie i skończyła studia. Pracowała jako księgowa. Nie wróciła do domu, bo wciąż kłóciła się z ojcem, krytykowała jego posunięcia.

Iza czuła się winna, że ojciec z siostrą kłócą się, a mama tak ciężko pracuje. Wpadła w depresję. Nie mogła spać ani jeść. Jak się wytłumaczy mamie? Obiecała, że wszystkiego dopilnuje, a tu wszystko w rozsypce... Czy mama jej wybaczy?
Kluczem w historii Izy jest wybaczenie, jednak to nie Izie ktoś musi coś wybaczyć. To Iza została skrzywdzona. Zbyt wcześnie wezwano ją do roli opiekuna – zrzucono na nią odpowiedzialność nie tylko za rodziców, ale i starszą siostrę. Dziecko stało się rodzicem niedojrzałych ludzi, z których każde porzuciło rodzinę, zajmując się przede wszystkim sobą.

Powrót Izy do równowagi będzie się wiązał nie tylko z przeżyciem krzywdy i traumy osamotnienia, ale i z bolesnym zakwestionowaniem wielu jej przekonań na temat rodziny. Będzie musiała „spotkać się” z trudnymi, ukrytymi w nieświadomości emocjami wobec rodziców, dopuścić do siebie złość na nich, ból, lęk, żal i poczucie krzywdy oraz zaakceptować istnienie tych wszystkich uczuć.

Iza ma wiele do wybaczenia swoim rodzicom. Można ufać, że ostatecznie uczyni to, nie zatracając miłości do nich. Aby tak się stało, najpierw musi dostrzec, że rodzina, którą ratowała, miała destrukcyjny wzorzec, a ona – całkowicie nieświadomie – podtrzymywała go.

Potem musi zobaczyć realny obraz dziecinnego ojca i uciekającej od tego matki. Ta prawda pozwoli jej zaakceptować siebie.

Nie musisz wybaczać

Prof. SELIM CHAZBIJEWICZ – do 2003 roku imam gminy muzułmańskiej w Gdańsku, współzało...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI