Dlaczego chcemy być dla kogoś najważniejsi na świecie?

Psychologia i życie

Chcę być dla niego najważniejsza. Chcę mieć absolutną pewność, że jestem wyjątkowa, ta jedyna. Czy te pragnienia można zaspokoić w związku? Czy są one w ogóle adekwatne, użyteczne?

Wiele kobiet i mężczyzn stawia sobie takie pytania. I trudno się dziwić, ponieważ dotykają one naszych podstawowych, niezbywalnych potrzeb, które różnie były zaspokajane przez naszych rodziców w dzieciństwie. Jednak niezależnie od tego, czego doświadczyliśmy, możemy dziś budować nową, lepszą jakość w naszych związkach. 
Tylko czy kategoria „ważności” czemuś istotnemu służy? Ten artykuł jest próbą odpowiedzi na to pytanie. Zachęcam, aby traktować go w sposób otwarty, bez stawiania kropki nad „i” oraz filtrować przez własny system wartości i poglądów.
Czy na pewno chcesz związku, w którym jesteś dla niego najważniejsza na świecie?
Potrzeba przynależności, kontaktu z innymi, miłości była opisana przez wielu badaczy, m.in. Abrahama Maslowa, Seymoura Epsteina czy Jeffrey’a Younga. Możemy być pewni, że każdy nosi w sobie taką potrzebę. Potrzeby dają o sobie znać w szczególności, gdy nie są zaspokajane. Wtedy orientujemy się, że w ogóle je mamy. 

Być ważnym od początku

W pierwszych latach życia człowieka to rodzice są odpowiedzialni za zaspokojenie potrzeb dziecka. Mimo że wielu autorów i wiele autorek związanych szczególnie z teorią przywiązania (Amir Levine, Rachel Heller, Stefanie Stahl) podaje, że to, w jaki sposób zbudowaliśmy więzi z rodzicami, odbija się na tym, jak budujemy związki romantyczne, to patrzę na to nieco inaczej.
Kiedy rodzice nie zaspokajają właściwie naszych potrzeb, wytwarza się w nas jakieś puste miejsce, które bardzo trudno nam wypełnić. Jeśli rodzice nas porzucają lub zaniedbują, poniżają, wtedy łakniemy bezwarunkowej miłości, akceptacji, bycia dowartościowanym przez innych. Niesiemy ten brak do naszego dorosłego życia i chcielibyśmy, aby drugi człowiek dał nam to wszystko, o co rodzice nie zadbali. Łatwo się domyślić, że partner nie ma mocy wypełnić tej luki. I nie powinien.
Przyjrzyjmy się odwrotnej sytua­cji. Otrzymywaliśmy od rodziców wszystko, co niezbędne: bezwarunkową miłość, akceptację, byliśmy widziani i słyszani. Nauczyliśmy się, że taki sposób zaspokajania naszych potrzeb i traktowania nas jest właściwy (i bardzo dobrze!) i chcielibyśmy, aby zrealizował się on w relacjach romantycznych. Natomiast powinniśmy pamiętać, że miłość rodzicielska i miłość partnerska różnią się od siebie. Partner nie będzie nas kochał bezwarunkowo, akceptował nas, cokolwiek byśmy złego nie zrobili. I nie ma w tym nic niewłaściwego. Związek dwojga dorosłych ludzi opiera się na uzgodnieniach, docieraniu się z szacunkiem i empatią.
Stąd jesteśmy zaproszeni do wypracowania sobie w partnerstwie nowego sposobu zaspokajania podstawowych potrzeb. Jesteśmy zaproszeni do tego, abyśmy uzgodnili między sobą w związku, co to znaczy, że się kochamy, co to znaczy, że się akceptujemy, i co to znacz...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI