Co nam daje lęk?

Otwarty dostęp Podróż bohatera

Kilka dni temu wybrałem się do sklepu ze sprzętem AGD, aby kupić nową sokowirówkę. Sprzedawca omówił ze mną podstawowe parametry nowego sprzętu i szybko przeszedł do propozycji ubezpieczenia. Od niedawna ochroną ubezpieczeniową objęte są również uszkodzenia mechaniczne, wspomniał. Jeśli pęknie panu obudowa, kontynuował, albo złamie się jakaś część, wymienimy ją na nową. Poczułem, że podczas kilku chwil konwersacji moja radość z nowego nabytku zaczęła szybko ustępować miejsca innemu uczuciu: lękowi.

Miałem wrażenie, jakby ktoś spuścił ze mnie powietrze. Wyobrażenie korzystania z nowego sprzętu ustąpiło wizji łamiących się plastików, zacierającego się silnika i tym podobnych nieszczęść. Czułem, jakbym wpadał w przepaść frustracji potencjalnymi reklamacjami, dzwonieniem na różnego rodzaju infolinie, na których będę dziesiątą osobą w kolejce oczekujących, jeżdżenia ze sprzętem po zakładach naprawczych, w których brakuje części zamiennych itp. I nagle uprzejmy sprzedawca wyciąga do mnie rękę z lekiem na całe to zło. „Zniszczoną albo zepsutą część przywieziemy panu do domu. A jeśli model nie będzie już produkowany i nie będzie do niego części zamiennych, wymienimy pański sprzęt na nowy”. W tym momencie poczułem ulgę. Napięcie zaczęło ze mnie schodzić. Czułem, jak wraca zadowolenie. Jednak nie z powodu nabycia nowego urządzenia, a z powodu rozwiązania problemu, którego wchodząc do sklepu, w ogóle nie miałem. W krótką chwilę poczułem się na nowo bezpieczny. Bezpieczny w perspektywie możliwego ubezpieczenia. Tylko od czego? OD LĘKU!

Lęk nie taki zły

Lęk sam w sobie nie jest zły. W umiarkowanym natężeniu ostrzega nas przed niebezpieczeństwami i pozwala podejmować działania prewencyjne – zapinać pasy w samochodzie, uważać na dziecko kąpiące się w morzu, szczepić się przeciw rzadkim chorobom, kiedy wybieramy się w tropiki. 

POLECAMY

Zbyt duże jego natężenie może ograniczać nasze życie. Lęk może organizować naszą codzienność. Chcąc uniknąć wyobrażonego niebezpieczeństwa, możemy nie być świadomi, jak wiele działań podejmujemy, aby go uniknąć. Często są to działania pozorne. Ulegając lękowi, stajemy się podatni na różnego rodzaju wpływ. W ten sposób możemy podejmować decyzje nie do końca dla nas korzystne, za to opłacalne dla innych.

Gdybym nie zorientował się w porę, kupiłbym ubezpieczenie nowego urządzenia posiadającego gwarancję za blisko połowę jego wartości. W ten sposób uległbym wykreowanemu przez sprzedawcę lękowi. Z jednej strony wywołał on we mnie lęk, z drugiej zaoferował odpłatną ulgę od tego lęku. Dodatkowo wszystko działo się pod presją czasu – było niewiele czasu na decyzję. Z tej wyjątkowej okazji mogłem skorzystać jedynie w momencie zakupu. Gdy odmówiłem, sprzedawca nie odpuścił: „To może zdecyduje się pan na subskrypcję ubezpieczenia, zapytał. Za jedyne 8,99 miesięcznie”.

Gdy po raz drugi odmówiłem, zapytał: 
„Naprawdę pan nie chce? Przecież w każdej chwili będzie pan mógł zrezygnować”. Przez chwilę poczułem się jak jakiś sknera, który żałuje niespełna 10 zł miesięcznie za luksus życia bez lęku o swój nowy nabytek.

Cała historia może wydawać się banalna, dopóki nie zdamy sobie sprawy, jak często nasze decyzje motywowane są silną potrzebą pozbycia się lęku. Jak radzić sobie w takich sytuacjach?

Regulacja lęku i krytyczne myślenie

Życie bywa zaskakujące, czasami niebezpieczne. Nie napisałbym tego artykułu, a Państwo byście go nie czytali, gdyby nasi przodkowie z powodu niebezpiecznych zachowań pozbawili się życia, a świata swojego materiału genetycznego. Zapewne jednak stałoby się podobnie, gdyby z powodu lęku zamknęli się w swoich domach i nie podejmowali ryzyka. Wówczas nie poznaliby swoich partnerów życiowych i nie przekazali swoich genów kolejnemu pokoleniu.

Nie tylko geny dziedziczymy po naszych przodkach. Od nich też uczymy się, w jaki sposób radzić sobie z lękiem. Jeśli jako dzieci widzieliśmy, że nasi rodzice czy opiekunowie byli zachowawczy, unikali ryzyka, a do tego co chwila strofowali nas, mówiąc, nie rób tego a tego, bo to niebezpieczne, z dużym prawdopodobieństwem lęk będzie uczuciem, które w dorosłym życiu towarzyszyć nam będzie w większości nowych sytuacji. Na dodatek możemy być go nieświadomi. A paradoksalnie właśnie to, czego świadomi nie jesteśmy, ma na nas największy wpływ. Działanie pod wpływem nieuświadamianego lęku odbiera nam wolność.

Pierwszą rzeczą przywracającą nam samosterowność jest umiejętność regulacji lęku – umiejętność rozpoznawania jego objawów i efektywne radzenie sobie z nim. Nie chodzi o to, aby nie czuć lęku wcale, tylko aby móc go świadomie przeżywać bez konieczności szybkiego rozładowania, np. poprzez natychmiastowy zakup ubezpieczenia.

Drugą pomocną umiejętnością jest niezależne, krytyczne myślenie. Możliwość korzystania z tej kompetencji powiązana jest z umiejętnoś­cią regulacji lęku. Jeśli nie jesteśmy w stanie wytrzymać w sobie napięcia, nasza strategia działania nakierowana będzie na rozładowanie lęku zamiast na rozwiązanie problemu. W skrajnych przypadkach poziom lęku może stać się tak wysoki, że kora czołowa przestanie chwilowo funkcjonować i nie będziemy w stanie logicznie myśleć. 

Aby się rozwijać, musimy stale wychodzić z własnej strefy komfortu. To naturalnie budzi lęk. Lęk, od którego nie da się ubezpieczyć. Nie chodzi o to, aby usunąć lęk z naszego życia. To nie jest możliwe. Lęk pozwala nam kalkulować ryzyko. Gdy jest zbyt duże, można się wycofać na bezpieczną pozycję. Jednak ceną nadmiernego ulegania lękowi może być utrata wolności.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI