Mężczyzna, seks i wstyd

Poradnik pozytywnego myślenia na czas wyzwań

Jeśli chłopak zewsząd słyszy, że musi „zawsze chcieć” i wiedzieć, „co i jak”, to gdy nie spełnia tych „wzorców”, szybko pojawiają się u niego wstyd i zahamowania. Niestety, utrzymują się one latami. Skutek? Erotyczne niepowodzenia i coraz gorsza samoocena.

W ostatnich latach coraz więcej mówi się o kobiecej seksualności, o lękach, kompleksach i wstydzie, jakiego nierzadko doświadczają kobiety w tej jakże istotnej sferze życia. Mówi się również bardzo dużo na temat prawa kobiet do satysfakcji, odkrywania swoich potrzeb, eksperymentowania w życiu erotycznym, zwracając przy tym uwagę na fakt, iż kultura przez wieki represjonowała kobiece potrzeby w tym zakresie. To bardzo ważny i korzystny trend. 

POLECAMY

Nie takie proste stworzenie

Ale co z męską seksualnością? Czy mężczyzna rzeczywiście jest prostym „stworzeniem”, które realizuje życie intymne w na tyle nieskomplikowany sposób, że nie warto się nim zajmować? Gdyby porównać liczbę popularnonaukowych publikacji na temat kobiecej i męskiej seksualności, można by dojść do wniosku, że ta druga nie jest traktowana ze szczególną uwagą. Tymczasem seksuolodzy zgodnie twierdzą, że od kilku lat to właśnie panowie coraz częściej odwiedzają ich gabinety, a problemy, z jakimi się zgłaszają, w zdecydowanej większości dotyczą sfery psychicznej.

Jak to więc jest z mężczyznami? Może jednak nie są tak „grubo ciosani” i prości, jak się powszechnie uznaje? Musimy pamiętać, że mężczyznom o wiele trudniej przychodzi poruszanie tematów związanych z seksem. Ktoś może się zdziwić: „Jak to, przecież faceci cały czas gadają o seksie, o kobietach, które wpadły im w oko, przechwalają się swoimi zdobyczami albo żartują z siebie nawzajem”. Rzeczywiście tak jest – gdy mężczyźni mówią o sprawach erotycznych, to na ogół albo mocno je wulgaryzują, albo ośmieszają. Takie zachowanie zapewne pełni funkcję mechanizmu obronnego przed doświadczaniem trudnych, lękowych emocji. Nie uczymy chłopców mówienia o strachu, lęku i wstydzie, a co dopiero o niepewności w tak naładowanym znaczeniowo i emocjonalnie obszarze, jakim jest seks. Jednak to, że o tym nie mówią, nie znaczy, że problem nie istnieje. 

W gabinecie terapeutycznym potrzeba niekiedy naprawdę sporo czasu, aby w rozmowie pojawił się temat seksu. Kiedy jednak słyszę od pacjenta, że ma w życiu bardzo dużo stresu, napięcia, że jest zmęczony, ma chyba depresję i do tego nie układa mu się w związku, zaczynam się zastanawiać, jak wygląda jego życie seksualne. Zazwyczaj w odpowiednim momencie pytam o to wprost, aby pokazać, że w gabinecie jest przestrzeń na taką rozmowę. Często dopiero wtedy pacjent zaczyna mówić o wstydzie, lęku i trudnościach, jakich doświadcza w życiu intymnym.

 

 

Skąd ten wstyd?

Pierwszą i chyba najważniejszą przyczyną jest niskie poczucie własnej wartości. Nasza samoocena budowana jest od najmłodszych lat – rodzice zazwyczaj nieświadomie przekazują nam swoje wartości i sposoby myślenia. Następnie (już z pewnym bagażem – pozytywnym lub negatywnym) wchodzimy w relacje z rówieśnikami, a w końcu nawiązujemy pierwsze relacje seksualne. To, co myślimy o sobie, o swoich ciałach i ich reakcjach, o tym, czym w ogóle jest seks, bliskość, zaufanie, otwartość, ma ogromy wpływ na nasze samopoczucie w najbardziej intymnych sytuacjach. Jeśli jako dziecko chłopiec słyszy, że „te” części ciała są brzydkie, „te” myśli i potrzeby „złe” i „brudne”, to naturalnie w wieku nastu lat, kiedy pobudzenie seksualne staje się coraz silniejsze – często w sytuacjach z pozoru niesprzyjających – może się zastanawiać, czy wszystko z nim w porządku. Jeśli dodatkowo zewsząd słyszy, że jako facet musi „zawsze chcieć”, że musi wiedzieć, „co i jak”, że kobiety lubią seksualnych dominatorów, to nietrudno sobie wyobrazić, jak pojawia się w nim wstyd, zwłaszcza gdy nie spełnia tych „wzorców”. Oczywiście, nie może się do tego przyznać, choć w rzeczywistości jego rówieśnicy doświadczają podobnych lęków.

Życzliwie wobec własnego ciała

Z samooceną blisko powiązana jest akceptacja własnego ciała. Choć nie zwracamy na to uwagi, mężczyźni także są „bombardowani” obrazami idealnych, szczupłych, wyrzeźbionych ciał aktorów i modeli, którzy na dodatek spotykają się z najatrakcyjniejszymi kobietami. W porównaniu do nich normalny mężczyzna w ogóle nie wygląda.. 

Sytuację komplikuje pornografia, w której aktorzy nie tylko prężą swoje muskuły, ale dodatkowo wydają się niezwykle sprawni seksualnie (stosunki trwają długo, w najdziwniejszych pozycjach, erekcje wydają się nieskończone). To oczywiście gra – sceny w tego rodzaju produkcjach są kręcone po kilka godzin z przerwami, kamery ustawiane są w odpowiedni sposób, aktorzy wspomagają się środkami farmakologicznymi, ale na ekranie tego nie widać.

Jeżeli chodzi o ciało, mężczyźni wstydzą się również jego fizjologicznych reakcji. Ten proces rozpoczyna się od wieku dorastania, kiedy kilkunastoletni chłopcy doświadczają niekontrolowanych erekcji. Jedni nie kryją dumy z tego powodu, ale inni po prostu się wstydzą, głównie z powodu obaw, że zostaną uznani za niepanujące nad sobą zwierzęta. W późniejszym wieku sytuacja często się odwraca – erekcja z różnych względów się nie pojawia, nie jest wystarczająca albo trwa zbyt krótko. Tym razem pojawia się wstyd, że ciało nie daje rady, a przecież mężczyzna powinien zawsze chcieć i zawsze móc.…

Powyższe problemy wynikają również z ogólnego przekazu kulturowego, jaki do nas dociera. 

Po pierwsze seks jest niezwykle gloryfikowany w popkulturze. Ten, kto uprawia dużo seksu, jest szczęśliwy, osiągnął sukces – można mu pozazdrościć. Ci natomiast, którym się nie wiedzie, to po prostu nieudacznicy. Ten przekaz wzmacniają media i wpisuje się on w konsumpcjonistyczny obraz świata. 

Po drugie prawdziwy mężczyzna powinien ciągle potwierdzać swoją sprawność i siłę. Ma więc pracować, rozwijać się, dużo zarabiać, zapewniać byt partnerce, rodzinie, świetnie wyglądać i nigdy, ale to nigdy się nie męczyć. Oczywiście tę energię najlepiej pokazać w życiu intymnym.

Prawdziwy mężczyzna ma zawsze ochotę na seks, a jego ciało zawsze zareaguje tak, aby mogło dojść do stosunku. Jeśli jest inaczej, to znaczy, że czegoś mu brakuje. 

Nietrudno wyobrazić sobie, że tego typu oczekiwania wywołują ogromne napięcie i stres. W połączeniu z generalnie słabą umiejętnością regulowania emocji u mężczyzn prowadzi to do licznych problemów – również w sferze seksualnej. Wielu mężczyzn sięga po alkohol, ponieważ tylko pod jego wpływem są w stanie rozmawiać o swoich słabościach – oczywiście w dłuższej perspektywie alkohol jedynie nasila problemy.

Czego boją się mężczyźni 

Pierwszy i jednocześnie najbardziej stereotypowy lęk dotyczy rozmiaru penisa. Niepokojące, że choć zdecydowana większość mężczyzn „mieści się w normie”, to i tak dopadają ich kompleksy. Winna jest najprawdopodobniej pornografia, z którą chłopcy mają do czynienia od najmłodszych lat. Pornografia promuje kult „ogromnego fallusa” – im większy, tym lepiej. Aktorzy grający w filmach pornograficznych są do nich dobierani z premedytacją, dlatego porównywanie się z nimi nie ma większego sensu, bo nie oni stanowią normę.. 

Powiązanym problemem jest czas trwania stosunku. Zbyt krótki wydaje się wielu mężczyznom dowodem na ich małe doświadczenie, słabą praktykę oraz nieumiejętność zapanowania nad własnymi reakcjami. Tymczasem zgodnie z wytycznymi Europejskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej dolna granica czasu trwania stosunku to jedna minuta. Wytrysk diagnozujemy jako przedwczesny, dopiero gdy pojawia się przed upływem tego czasu. Tak czy inaczej mężczyźni raczej nie rozmawiają o tym ze swoimi partnerkami czy partnerami i pozostają sami z swoim silnym niepokojem. Coraz więcej panów boi się również odwrotnej sytuacji, w której osiągnięcie orgazmu zajmie im zbyt dużo czasu albo nie mogą go osiągnąć. To problem wynikający z nadmiaru stresu, przemęczenia, niezdrowego odżywiania. 

Kolejny niepokój dotyczy umiejętności doprowadzania partnerki do orgazmu. Wielu sfrustrowanych z tego powodu mężczyzn obwinia swoje partnerki. To narcystyczne podejście, gdyż zakłada, że to mężczyzna ma pełną kontrolę nad kobiecym orgazmem. W rzeczywistości kobiece ciało jest pod tym względem bardziej skomplikowane i wymaga często określonej stymulacji, a poza tym bardzo wiele zależy również od samej kobiety – tak więc panowie muszą się po prostu pogodzić z faktem, że ich sprawczość w zakresie dawania kobietom rozkoszy jest raczej ograniczona. 

Seksuolodzy powtarzają, że satysfakcjonujący seks to taki, w którym partnerzy są maksymalnie rozluźnieni i spokojni – tylko wtedy mogą z niego czerpać prawdziwą przyjemność. Tymczasem problemy z erekcją, przedwczesny wytrysk lub jego brak mogą mieć bardzo różne przyczyny, często psychologiczne – frustracja, zmartwienie, poczucie nieprzystosowania, lęk i niepewność. Z tym wiąże się kolejna męska obawa seksualna – przed okazywaniem własnej wrażliwości. Z jednej strony wiele mówi się o prawie mężczyzn do wyrażania swoich uczuć, mówienia o swoich niepokojach, otwierania się w związku. Trzeba jednak pamiętać, jakie może być to dla mężczyzny trudne, zwłaszcza gdy od najmłodszych lat był uczony tłumienia trudnych emocji (poza złością). Z drugiej jednak strony wiele kobiet nie jest gotowych na „wrażliwą” wersję swojego partnera. Zdarza im się okazywać niezadowolenie, kiedy chłopak czy mąż w wyniku terapii zaczyna mówić o swoich uczuciach otwarcie i ujawniać swoje słabości. A mężczyźni po prostu muszą i powinni to robić, bo wcale aż tak bardzo się od kobiet nie różnią.

Nie zawsze musi się chcieć

Dwie kolejne męskie obawy seksualne dotyczą własnej „biegłości” w tej dziedzinie oraz zagrożenia ośmieszeniem. Bardzo duża grupa mężczyzn uważa, że powinni być kompetentni niemal w każdej sferze życia, a zwłaszcza w sprawach łóżkowych. Dla nich bycie dobrym kochankiem oznacza regularne „dostarczanie” orgazmów i ogólnej satysfakcji w seksie. Jeśli tego nie robią, sami uznają siebie za niekompetentnych. Stąd tak wielu panów lęka się kobiet doświadczonych, a zwłaszcza tych, które miały więcej partnerów niż oni partnerek. Podświadomie próbują porównywać się z tymi wszystkimi „eks”, zastanawiają się, czy potrafią wystarczająco usatysfakcjonować swoje kobiety, skoro są tak doświadczone. Więcej w tym jednak ich fantazji niż rzeczywistych potrzeb partnerek. 

Kolejny lęk dotyczy poziomu ochoty na seks. Jeśli jest niski, to w wielu przypadkach taka sytuacja bardzo mocno uderza w męskie poczucie własnej wartości. No bo jak to? Ona chce, a ja najchętniej poszedłbym spać – co ze mnie za samiec? To oczywiście kolejny mit – mężczyzna jest tylko człowiekiem, a jego ciało stopniowo się starzeje i z wiekiem jest mniej wydolne. Libido osiemnastolatka jest nieporównywalnie większe niż u mężczyzny pięćdziesięcioletniego, ale taka jest po prostu biologia.

U moich pacjentów dostrzegam jeszcze jeden lęk – przed otwartością na własne, nietypowe ich zdaniem, potrzeby i fantazje. Mężczyźni są bardziej zahamowani, jeśli chodzi o pieszczoty innych części ciała niż penis. Nawet ci, którzy o tym myślą, wstydzą się do nich przyznać w obawie, że zostaną uznani za perwersyjnych, nienormalnych lub niemęskich. Nie poruszają więc tych tematów ze swoimi partnerkami. 

Rozmowa to podstawa

Warto jeszcze wspomnieć o okresie dojrzewania, który jest trudnym okresem. W wieku od 11 do 16 lat ciała chłopców zaczynają się szybko zmieniać. Wzrasta żołądź, teraz bardzo wrażliwa na dotyk, pojawia się owłosienie i mutacja, rozrasta się kościec i masa mięśniowa, ciało zaczyna wydawać inny zapach, pojawiają się nocne polucje, napięcie seksualne staje się bardzo wysokie, a do tego ten trądzik. To wszystko może budzić spory lęk, bardzo często wynikający z niezrozumienia tego, co się dzieje. Dlatego tak ważna jest edukacja młodych mężczyzn, którą powinni prowadzić przede wszystkim rodzice. Niestety, często im samym brakuje wiedzy i umiejętności, a może odwagi, aby podejmować tego typu działania. 

W ten sposób historia zatacza koło – rodzicie, którzy nie wiedzą, jak rozmawiać z dziećmi o seksie, przekazują im komunikat, że „o tych sprawach” się nie rozmawia, tylko należy sobie radzić z nimi samemu. Tacy chłopcy stają się następnie mężczyznami, których wstyd i lęk często nie zostają nigdy skonfrontowane z realnością. Najlepszą metodą, aby to zmienić, są otwarte rozmowy z partnerkami. Komunikacja w tym przypadku jest po prostu konieczna. 

Dziwne, że tak bardzo gloryfikujemy seks, a jednocześnie unikamy rozmawiania o nim. Potrzeby seksualne są normalną i naturalną częścią życia, zaś seks może pełnić bardzo istotną funkcję w budowaniu bliskości oraz intymności w związku – dlatego warto dbać o tę intymną część naszego życia.

 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI